- Nie możemy pozwolić żeby znowu jej się to stało.
- Spokojnie, obudzi się i będzie wszystko pamiętać. Obiecuję ci to.
- A co jak się nie obudzi? Co wtedy?
- Będzie wszystko dobrze, zobaczysz.
Z zamkniętymi oczami dalej słuchałam rozmowy Hope z jakimś chłopakiem z niskim głosem. Głowa bolała mnie niesamowicie. Powoli podniosłam rękę i przyłożyłam ją do czoła. Opatrunek. Po zapachu sądzę, że jestem w szpitalu. I te pipczenie aparatury dudniącej mi w głowie... Nie pamiętam jak się tu znalazłam, ani dlaczego.
- Panienka już wstała? To dobrze, zaraz lekarz do panienki przyjdzie i porozmawia. – Nie wiadomo kiedy weszła i wyszła pielęgniarka.
- Mmm.
- Rosalie! – Wparowała Hope do sali.
- Co, do jasnej cholery, się stało?
- Potrącił cię samochód, ale nie jechał szybko, lecz i tak straciłaś przytomność. Tak się o ciebie martwiliśmy. – Złapała mnie za rękę i zaczęła głaskać.
- Moi rodzice przylecieli?
- Skąd ten pomysł. Luke cały czas przy tobie był. Nie opuścił cię nawet na chwilę. A leżałaś jakiś czas...
- Jaki Luke?
Hope położyła rękę na ustach i zaczęła szlochać. Wstała, pokręciła głową i wyszła z sali. Gdy tylko drzwi się zamknęły, było słychać jej głośne wycie. Nie rozumiałam o co chodzi. Byłam całkowicie zdezorientowana.
- Chcę ją zobaczyć! – To ten sam głos, z którym rozmawiała Hope. – Puśćcie mnie do niej! Błagam...
Płacz.
Wycie.
Szlochanie.
Zanoszenie się.
To wszystko z mojego powodu?
Drzwi otworzyły się z hukiem, stanął w nich wysoki blondyn. Szybkim krokiem znalazł się przy moim łóżku. Oczy miał czerwone i napuchnięte od płaczu. Runął na moje nogi i wtulił się. Głowę lekko miał położoną na moim brzuchu. Jego ręce zaciskały się na kołdrze tak mocno, aż jego knykcie zrobiły się całe białe.
- Luke? – Szybko poderwał głowę go góry. W jego oczach zaświeciła iskra nadziei. Nadzieja, że go nadal pamiętam. – Jest mi naprawdę przykro, ale nie pamiętam cię, przepraszam.
- To nic. Damy radę. Wszystko ci poopowiadam, tak, żebyś mogła sobie to na nowo utworzyć w głowie.
- Skąd się znamy? – zapytałam go. Położyłam rękę na jego dłoni i przeszły mnie przyjemne iskierki. Jego blond włosy lekko opadły na czoło. Nie wiedziałam, że facet z rozwaloną czupryną i przekrwionymi oczami od płaczu nadal potrafi być przystojny. Kusiło mnie, że świerzbić Luke'a włosy. Ciekawe, jakie są w dotyku. Nim się opanowałam, moja ręka była już wplątana w jego włosy. Się nie myliłam. Dotykałam właśnie najmiększych włosów na świecie. Lekko pociągnęłam za nie, a Luke wydobył cichy jęk. Szybko zabrałam rękę i szepnęłam: „Wybacz", na co on znów chwycił moją rękę i pocałował jej wierzch. Już jej nie puszczał.
- Pewnego pięknego dnia poszedłem na zajęcia. Wszedłem do sali i zobaczyłem ciebie. Pomyślałem sobie: „Gdzie byłaś całe moje życie, szukałem ciebie". Siedziałaś zamyślona. Zastanawiałem się, nad czym tak myślisz. Podszedłem do ciebie i usiadłem. Byłem tak zadowolony, że patrzę na ciebie, że nie mogłem przestać się uśmiechać. Przywitałem się z tobą radośnie, mimo że się nie odwróciłaś, zauważyłem twoją reakcję. Postanowiłem spróbować drugi raz. „Halo?''. Wtedy pierwszy raz na mnie spojrzałaś. Twoje niebieskie oczy tak pięknie się komponowały z idealnymi i naturalnymi różowymi ustami. Patrzyliśmy się sobie prosto w oczy. Twój oddech mimo woli przyspieszył. Po pewnym czasie się mnie zapytałaś ''Do mnie mówisz?''. ''A do kogo mam mówić? Nikogo innego nie ma na sali''. Rozejrzałaś się po całej klasie. Nawet na chwilę nie spuściłem ciebie z oka. Wydawałaś się wtedy taka piękna. Zresztą nadal taka jesteś. – Przez cały czas patrzył mi się w oczy, a ja z uwagą go słuchałam i próbowałam sobie to przypomnieć. Położył rękę na moim policzku, lecz szybko zabrał. Jedna sekunda, lecz da się przez nią tyle poczuć ciepła. Jego ciepła. –''Jestem Lucas, ale wszyscy mówią na mnie Luke. Miło mi cię poznać''. Spojrzałaś się na mnie jakbym spadł z kosmosu. Pragnąłem cię dotknąć, więc wystawiłem rękę żeby się przywitać, a ty delikatnie dotknęłaś mojego palca wskazującego.
Do sali nagle wszedł lekarz. Był ubrany w biały kitel, jak to na lekarza przystało. Luke nadal trzymał mnie za rękę, chyba chciał dodać mi otuchy i bał się tak samo jak ja, co powie lekarz.
- Rosalie Richardson, lat dwadzieścia jeden. Zgadza się? – Spojrzał się na mnie spod okularów. Kiwnęłam głową. – Chce żeby pani chłopak był teraz przy tym? Chcę wszystko omówić.
- To nie...
- Z miłą chęcią zostanę – przerwał. Luke uśmiechnął się lekko i pogłaskał mnie po ręce.
- A więc, zacznijmy może od podstaw. Jak się pani czuje?
- Nawet dobrze, tylko głowa mnie boli.
- Wszystko pani pamięta? Głowa dostała największego kopa.
- Mnie nie pamięta. – Podniósł rękę do góry.
Lekarz popatrzył na niego, zapisał coś w zeszycie i odrzekł:
- Przypomnisz sobie. To będzie trwało, aż twoja głowa się zregeneruje psychicznie, jak i fizycznie.
- Jestem taki szczęśliwy! – krzyknął, gdy wyszedł lekarz.
- Cześć! – usłyszałam za raz po tym, jak drzwi się lekko uchyliły i zobaczyłam rude włosy. – Słyszałam, że wszystko będzie dobrze.
- Mówiłem ci. – Zaśmiał się.
Hope i Luke opowiadali mi wszystkie wydarzenia, lecz czułam, że on pominął niektóre, pewnie dlatego, że obok była Hope.

CZYTASZ
Nie zapomnij o mnie 1.0
Teen FictionCzęść 1. NIEZIEMSKI Te słowo idealnie opisuje Luke'a Fostera. Ma idealne blond włosy, niebieskie oczy, które zahipnotyzują każdą dziewczynę, posturę ciała...Przyciągnął Rosalie Richardson do siebie jak magnes. Ona mimo wielkiej i upartej walce, w ko...