- Musisz mi opowiedzieć, o co chodzi z kajdankami! –powiedziałam głośno i położyłam się na rozłożoną kanapę. Chyba pierwszy raz w życiu widziałam Luke'a w białej bluzce. Wyglądał... nieziemsko.
- A więc... Byliśmy wtedy skłóceni, lekko mówiąc... To znaczy ty byłaś na mnie zła, ja na ciebie nigdy się nie wściekam.
- Przejdź do rzeczy.
- Okej, okej... Witaliśmy się i nagle Hope zamknęła nas w kajdankach.
Przerywając, pomaszerował do szafek. Grzebał w jednej z pięciu szuflad, aż w końcu znalazł to, czego szukał.
- To te? – Wybuchłam potężnym śmiechem i nie mogłam go opanować. – Dlaczego one mają futerko?
- Żebyśmy sobie rączek nie poobcierali.
- Nie mam pojęcia, dlaczego się z nią przyjaźnię. Ale opowiadaj dalej.
- Wtedy już nie udawałaś i poważnie byłaś na mnie zła. W twoich oczach buchały aż płomienie nienawiści. Pokazałem ci domek na drzewie. Będziesz musiała tam pójść, żeby to zobaczyć. Nie da się opisać tego widoku.
- Zapomniałeś o pocałunku.
Spojrzał się na mnie zmieszany. Z jednej strony było widać u niego ulgę, że sobie przypomniałam, ale z drugiej, był smutny, że to się stało. Przypomniałam sobie, jak mnie całował.
- Przepraszam, że cię pocałowałem.
Spuścił głowę do dołu. Naprawdę tego żałował.
- To było dawno i nieprawda.
Jego głowa podniosła się. Tysiące rozłamanych części z jego serca znów się ułożyły w całość.
- Wybaczasz mi? – Uśmiech sięgał mu za uszy.
- Chyba raczej tak powinnam postąpić.
- Jak najbardziej!
Rzucił się na mnie i przytulił do siebie. Nasze nogi były połączone w jakimś nieznajomym węzłem. Turlaliśmy się po łóżku, aż spadłam na niego na ziemię. Wybuchliśmy głośnym śmiechem. Luke jeszcze raz nas okręcił tak, że to ja znajdywałam się na dole.
- Tylko postaraj się mnie nie pocałować.
- Nie obiecuję.
Przybliżył powoli swoją twarz do mojej. Gdy był już centymetr ode mnie, mogłam czuć jego oddech ma moim ustach. Zamknęłam oczy i lekko rozchyliłam wargi.
- Jesteś tego pewna?
- Och, zamknij się.
Nie minęła sekunda, a ja już czułam go na sobie. Jego ciepłe i miękkie wargi ocierały się o moje. O wiele lepiej było je czuć z własnej woli, niż z zaskoczenia. Coraz bardziej zagłębialiśmy pocałunki. Luke położył swoją dłoń na moim udzie i przejechał do góry po rajstopach. Oderwaliśmy się od siebie ciężko łapiąc oddech.
- Będę musiał przepraszać?
- Nie – odparłam zadowolona.
***
- I jak było?
Hope siedziała na ziemi oparta o kanapę. Dookoła niej leżały zużyte chusteczki. Kiedy odwróciła położyła łokieć na kanapie, podparła głowę i się uśmiechnęła. Jej oczy były całe czerwone i napuchnięte. Szybko podbiegłam do niej i uklękłam na ziemi.
- Co się stało? – Położyłam ręce na jej policzkach i spojrzałam jej w oczy. Nigdy nie widziałam Hope w takim stanie.
- Moja mama trafiła do szpitala. Pogorszyło się jej...
- To dlaczego tutaj siedzisz? Powinnaś być przy niej.
- Po pierwsze, czekałam na ciebie. Po drugie, nie mam samochodu. Po trzecie, nie mam kasy na autobus.
- Chodź, zawiozę cię.
Naszą podróż wypełniała cisza oraz smutek. Droga do szpitala dłużyła się niemiłosiernie. Jeszcze na dodatek zaczął padać deszcz. Na najbliższy tydzień zapowiadała się zła pogoda, a w następnym tygodniu mam lot do domu.
CZYTASZ
Nie zapomnij o mnie 1.0
Teen FictionCzęść 1. NIEZIEMSKI Te słowo idealnie opisuje Luke'a Fostera. Ma idealne blond włosy, niebieskie oczy, które zahipnotyzują każdą dziewczynę, posturę ciała...Przyciągnął Rosalie Richardson do siebie jak magnes. Ona mimo wielkiej i upartej walce, w ko...