Po treningu piłkarze przebrali się w czyste ciuchy, niepokojące było to, że wszyscy wyszli razem i kierowali się w moją stronę.
-Hej, Paula! Przyjdziecie do nas wieczorem? Poznasz nas lepiej, będą również partnerki piłkarzy. -spytał Muller.
-Jasne, pewnie. Z chęcią przyjdziemy, tylko.. a zresztą już nic. Zaśmiałam się pod nosem i pokręciłam głową dołączając do Roberta. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku domu.
-Uważaj na nich, większość myśli o jednorazowych przygodach. W szczególności Muller. -spojrzał na mnie.
-Uważam, uważam. - uśmiechnęłam się.
***
Kompletnie nie wiem w co się ubrać. Czerwona lub czarna sukienka? Czarne spodnie z białą, elegancką koszulą?Może spódnica do ud, top i długi sweterek? Naprawdę nie potrafię się zdecydować. Z jednej strony nie zamierzałam się stroić za bardzo, a z drugiej będą tam partnerki piłkarzy, nie chce wyglądać gorzej. Zresztą pewnie jako kobiety, rozumiecie to. Dzięki pomocy Roberta ubrałam zwykłą, czarną, prostą sukienkę do ud, z długim rękawem i odkrytymi ramionami. Zrobiłam mocniejszy makijaż. Podkład, rozświetlacz, brwi, cienie, mascara, czerwona szminka. Włosy wyprostowałam. Byłam już prawie gotowa, założyłam diamentowe kolczyki, bransoletkę oraz naszyjnik, również diamentowe. Ubrałam czarną, skórzaną kurtkę, rękawy podwinęłam, na stopy wsunęłam czarne obcasy i gotowe. Spojrzałam na siebie w lustrze i przełknęłam ślinę. Wyglądałam naprawdę ładnie, ale czy odpowiednio? Bałam się, że wyśmieją mnie. No cóż, trudno, muszę jakoś przeżyć.Na dole było słychać głosy dwóch mężczyzn, jeden z nich rozpoznałam. Oczywiście był to Robert, ale drugi..przypominał mi głos któregoś z piłkarzy. Nie wiem którego, nie znam ich jeszcze za dobrze.Wzięłam swoją torebkę i zeszłam na dół, a spojrzenia dwóch mężczyzn utkwiły na mnie. Nierozpoznanym przeze mnie głosem okazał się należeć do Cristiano Ronaldo. Co on tu do chuja robi?! A Euro? Ku mojemu zdziwieniu Cris był ubrany również elegancko. Miał na sobie czarne spodnie i czerwoną koszulę z czarnym krawatem, rękawy miał podwinięte. Wyglądał naprawdę dobrze. Wymieniliśmy parę zdań, a następnie wyszliśmy z domu i zaczęliśmy się kierować w stronę domu Mullera. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że nie ma sensu jechać samochodem, bo jego dom znajduje się jakieś 500 metrów od naszego. Tak, NASZEGO DOMU. Oficjalnie mieszkamy razem z Robertem.
***
Impreza trwała już ponad godzinę. Zdążyłam przez ten czas się upić, jednak jeszcze nie na tyle, aby stracić kontrolę nad własnym ciałem. Dom Mullera był ogromny, podobny do naszego. Najwięcej ludzi znajdowało się w salonie, gdzie był również Robert. Stałam gdzieś z boku i obserwowałam co się dzieje. Grupka pijanych ludzi tańczyła, jeszcze inna piła i grała w jakieś głupie i zboczone gry.
- Witaj piękna, na co tak patrzysz? - usłyszałam Crisa, który stanął za mną i objął mnie w talii, a jego broda znalazła się na moim ramieniu. Był totalnie pijany.
- Na nic... - odpowiedziałam i przekręciłam lekko głowę, aby móc spojrzeć brunetowi w oczy.
- Mam na ciebie ochotę.
- Fajnie wiedzieć, ale jesteś upity w trzy dupy, więc lepiej się połóż.
- Połóż się ze mną, proszę, tylko na chwilę.
- Cristiano, przestań.
- Proszę, Paulina, to tylko pięć minut. Chcę z tobą poleżeć. Niedaleko jest wolny pokój - szeptał mi do ucha, a ja mogłam wyraźnie poczuć od niego zapach alkoholu oraz papierosów, a także damskich perfum. Westchnęłam ciężko i napiłam się łyka z czerwonego kubka, którego trzymałam w ręku.
- No dobrze, ale tylko pięć minut... - co ja właśnie najlepszego narobiłam?!
- Oczywiście, skarbie.
Chwycił mnie za rękę i razem poszliśmy do najbliższego, wolnego pomieszczenia. Domyśliłam się, że należał do Mullera, gdyż w środku panował artystyczny nieład. Nic nie było uporządkowane, ale w tamtym momencie nie miałam ochoty nawet myśleć o takich głupotach, więc to zignorowałam. Ronaldo rzucił się na ogromne łóżko i jęknął cicho.
- Robert się wkurzy. - powiedziałam.
Położyłam się obok dwudziestolatka, który w mgnieniu oka znalazł się tuż przy mnie. Leżał na brzuchu, a jego jedna ręka spoczywała na moim tyłku, gdyż odwróciłam się do niego tak, coby być z nim twarzą w twarz. Leżałam na lewym boku.
- Więcej żelu nie mogłeś wpakować do tych włosów? - Uśmiechnęłam się.
- Cóż...
- Och, nieważne, idź spać.
- Dobrze, ale najpierw mnie pocałuj - zażądał, a ja od razu zerwałam się z łóżka.
- To nie był dobry pomysł... Muszę już iść. - szybko wyszłam z pokoju. Byłam głupia, przecież dobrze wiedziałam do czego mogłoby dojść. Po co zgodziłam się iść z nim do tego pokoju? Dobrze, że Robert o niczym nie wie...
__________________________________________
xx pontycherry ♥