*Oczami Lewandowskiego*
Ostatni raz widziałem Paulinę na imprezie u Grosickiego. Grzesiek skutecznie mnie wtedy zatrzymał, co nie było głupim pomysłem. Tak samo, jak Paula, musiałem sobie wszystko przemyśleć na spokojnie. Nie wiedziałem, jak mogę ją odzyskać ani czy mi kiedyś wybaczy, ale byłem pewien, że nie odpuszczę, będę walczył. Kiedy rozstałem się z moją poprzednią dziewczyną, jakoś to po mnie spłynęło, jednak tym razem było inaczej. W stawkę wchodziła Paulina Sanecka, kobieta mojego życia. Była najlepszą dziewczyną, z którą się spotykałem i nie wyobrażałem sobie innej na jej miejscu. Tak samo, nie wyobrażałem sobie, żeby ona była z kimś innym niż ja, w ogóle nawet nie chciałem o tym myśleć. Skrzywdziłem ją, nic nie mogło tego usprawiedliwić. Żałowałem, że to zrobiłem. Po czasie przyszło mi do głowy kilka pomysłów, jednak było już za późno. Zdradziłem ją. Kurwa. Tak okropnie to brzmiało. Jak mogłem w ogóle jej to zrobić?! Zaufała mi, pokochała, a ja zniszczyłem nasz związek. Przez pierwszych kilka dni po tym, jak Paulina ze mną zerwała, ciągle piłem i płakałem na zmianę. Kto by pomyślał? Robert Lewandowski płakał z powodu kobiety. Brzmi tak nieprawdopodobnie, a jednak. Wracałem właśnie z siłowni. Ta hotelowa mi nie wystarczała, więc musiałem chodzić do miasta. Przechodząc przez park zauważyłem siedzącą na ławce Paulinę. Wygląda jakby na kogoś czekała.
- Cześć. - dosiadłem się.
- Eee... Cześć - odpowiedziała mi z wahaniem.
- Czekasz na kogoś?
- Chyba nie powinno cię to obchodzić. - uśmiechnęła się sztucznie. Ałć.
- Ehh, tylko zapytałem.
- Fajnie, muszę już iść. Cześć.
- Dlaczego mi to robisz? - prychnęła, nie odpowiadając na moje pytanie. Zamiast tego, nie oglądając się za siebie, ruszyła w kierunku. Dogoniłem ją, więc teraz szliśmy ramię w ramię.Spojrzała na mnie zirytowana, a ja dopiero teraz zauważyłem, że ma zaczerwienione policzki. Wyglądała na chorą.
- Możesz przestać?! - warknęła. - Nie idź za mną, bo nie ręczę za siebie!
- Jesteś chora? - zignorowałem jej słowa. - Chyba jesteś rozpalona.
- Nie. Twoja. Cholerna. Sprawa - wysyczała, a ja tylko wzruszyłem ramionami.W końcu się poddała i nie odzywała się, aż do momentu, kiedy znaleźliśmy się pod pokojem. Włożyła klucz w zamek od drzwi, po czym chciała zatrzasnąć mi je przed nosem. Nie tak szybko, kochanie. Włożyłem między drzwi stopę, która uniemożliwiała jej ten ruch.
- Czego ty jeszcze chcesz? - wywróciła oczami. - Mam ci podziękować? A może jeszcze przeprosić? - prychnęła.
- Nie, pozwól mi się tobą zaopiekować. Proszę, Paulina. - wyszeptałem. Paula przygryzła wargę, przez co mój wzrok automatycznie przeniósł się na jej malinowe usta. Tak dawno ich nie smakowałem. Kilka sekund później głośno westchnęła, ale spełniła moją prośbę. Przepuściła mnie w drzwiach, po czym je za mną zamknęła. Spojrzałem w jej oczy, a ta odwróciła wzrok.
- Nie myśl sobie, że to coś zmienia między nami - ściągnęła z siebie kurtkę, czapkę oraz szalik, co również zrobiłem. - Napijesz się czegoś? - tym razem spojrzała mi w oczy.Jak zahipnotyzowany, podziwiałem jej piękne orzechowe tęczówki.
- Tak, wodę poproszę, jeśli masz. - powiedziałem, na co skinęła głową Tak bardzo cię kocham...Proszę, wybacz mi... - pomyślałem.Jednak żadna z tych myśli nie opuściła moich ust, ale miałem zamiar to zmienić.
Już wkrótce.
*Oczami Pauliny*
Leżałam chora w łóżku, a Robert skakał nade mną, jakby myślał, że to coś zmieni. Położył mnie do łóżka, nakrył kołdrą, jak również podał leki przeciwgorączkowe oraz ugotował mi rosół, który okazał się być zjadliwy. Teraz usiadł na rogu mojego łóżka,dokładnie mi się przypatrując.