41

1.2K 65 10
                                    

Dziewczyny niemal od razu się ulotniły, zostawiając mnie samą, narażoną na rozmowę z Robertem. Nie miałam najmniejszego zamiaru wracać przez jego obecność do hotelu. Dopóki będę się przyjaźniła z Krychą, Kapim, Dominiką i Anią, zawsze będzie istniało ryzyko, że go spotkam. Przecież nie muszę z nim wcale rozmawiać, prawda? Minęło dopiero dziewięć dni, odkąd mnie zdradził. Postanowiłam, że nic ani nikt nie zepsuje mi tego wieczoru. Była impreza, chciałam się wyszaleć, a nie zadręczać tym, że jest tu Robert.Nie widziałam nigdzie Krychowiaka, a tylko on mógł mnie uchronić przed rozmową z Lewandowskim. Co prawda odzywali się do siebie jako "koledzy z kadry", ale jeśli Robert zaczynał mój temat, Grzesiu najchętniej by mu porządnie przyłożył. Jednak mój przyjaciel przepadł jak kamień w wodę, a na horyzoncie również nie widziałam nikogo znajomego. Moją ostatnią deską ratunku był Paweł, który cały czas patrzył na mnie uwodzicielsko. Wiadomą sprawą było, że nie miałam teraz ochoty na pogłębianie jakiejkolwiek relacji damsko - męskiej, ale przez jeden wieczór chciałam się zabawić, bez żadnych ograniczeń. Podeszłam do Pawła, po czym usiadłam mu na kolanach. O dziwo, wcale nie był zaskoczony, jakby miał pewność, że będę jego. Od razu przypomniał mi się Robert, na co zacisnęłam szczękę. Paweł przez cały czas trzymał ręce przy sobie, nawet mnie nie dotknął. Kiedy zobaczyłam w tłumie swojego przyjaciela, od razu zeszłam z kolan mężczyzny i podbiegłam do Krychowiaka. 

- Szukałem cię. Gdzie byłaś? - schował mi kosmyk włosów za ucho. 

- U Pawła. - wzruszyłam ramionami. - Zatańcz ze mną - wydęłam dolną wargę.

 - Przecież wiesz, że nie potrafię - parsknął śmiechem. 

- Ja z nią zatańczę - wtrącił się pewien głos, dobiegający zza pleców Krychy. - Tylko to wychodziło mi najlepiej... -obok mojego przyjaciela stanął Lewandowski, który dokładnie mi się przypatrywał.Natomiast ja, spuściłam wzrok na podłogę, aby na niego nie patrzeć. Nie potrafiłam, nie kiedy wciąż, wciąż i wciąż miałam przed oczami obraz z tej sypialni w hotelu. Mimo wszystko, bolało nadal tak samo. 

- Czego nie rozumiesz w zdaniu: możesz przyjść na imprezę, ale trzymaj się z daleka od Pauliny? No, czego? - warknął Grzesiek. 

- Nie możecie jej przede mną ciągle ukrywać! Kocham ją! Muszę to naprawić, po prostu muszę - zrobił krok w moją stronę, na co automatycznie cofnęłam się do tyłu. Odwróciłam się do nich plecami i zmieszałam się z tłumem.Musiałam się napić.Przy piątym kieliszku wódki, straciłam rachubę. Świat wydawał się o wiele lepszy niż ten na trzeźwo, a mówią, że alkohol to zło. Gówno prawda, kiedy ma się złamane, jak również podeptane serce, alkohol jest wybawieniem.Ciągle się śmiałam, tańczyłam, a w pewnym momencie chciałam się nawet rozbierać, ale Kapustka w odpowiedniej chwili wkroczył do akcji, ściągając mnie z kuchennego stołu, gdzie najwyraźniej miałam dać swój pierwszy pokaz.Czułam, że Robert mnie obserwuje i to pewnie on powiedział o wszystkim Bartkowi, a ten uratował mnie przed publicznym obnażeniem. Później, trochę się uspokoiłam, więc wróciłam do salonu, do dziewczyn, które popijały  kolorowe drinki. Był tam również Robert, jednak udawało mi się skutecznie go ignorować. Grosik wyciągnął telefon,po czym zrobił zdjęcie mnie i Dominice, na co obie uśmiechnęłyśmy się do aparatu. 

- Idę do Pawła - spojrzałam na Krychę, który również tak, jak Lewy zabijał mnie wzrokiem. 

- Nasza mała Paula się zakochała - Anna wybełkotała z trudem. 

- Ty już lepiej nie pij - warknął Robert, zabierając koleżance szklankę z alkoholem.

 - Ej, oddaj to! Zawsze taki byłeś czy dopiero teraz cię wzięło, jak zdradziłeś Paulinę z pierwszą lepszą?! - prychnęła.No dobra, jednak nie potrafiłam jeszcze ukrywać uczuć. Nagle wszyscy ci, którzy siedzieli na tej przeklętej sofie,ucichli. Spojrzałam ze łzami w oczach po kolei na każdego, ale wszyscy oprócz Roberta patrzyli zakłopotani na podłogę. Przygryzłam wargę, po czym powoli wstałam z miejsca. Nie mogłam pozwolić na to, aby Lewandowski albo ktokolwiek inny, zobaczył moje łzy, dlatego od razu pobiegłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz.Oparłam się o drewnianą powłokę i osunęłam się po niej na zimne kafelki. Wciąż bolało tak samo...Z toalety wyszłam po dziesięciu minutach, ale nie zrobiłabym tego, gdyby nie jakaś para, która akurat w tamtym momencie, chciała uprawiać seks. Wychodząc z łazienki, tym samym wpuszczając do niej napalonych znajomych, wpadłam na Roberta. Alkohol zdecydowanie utrudniał moją koordynację, dlatego ledwo utrzymałam się na nogach. 

Attacker | Robert Lewandowski | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz