43

1.2K 78 32
                                    

Przez następny tydzień leżałam chora w łóżku. Po wizycie lekarza okazało się, że mam zapalenie oskrzeli. Cały czas byli przy mnie Krycha, Kapi, Grosik i Milik. Z Robertem nie miałam kontaktu od ostatniego incydentu. Po prostu wyszedł z mieszkania i nie wrócił. Próbowałam nie myśleć o nim, ani o tym, co ostatnio między nami się wydarzyło, ale moje serce wariowało... Nikomu nie powiedziałam o ostatniej wizycie Lewandowskiego. Na razie postanowiłam zostawić to tak jak jest, aby o nic się nie martwić. Zwolnienie lekarskie po tygodniu się skończyło, co równało się z powrotem do pracy. Kocham ją, ale co pół roku muszę przygotować nowy plan żywienia, a to już nie jest fajne. Średnio zajmuje mi to tydzień, gdy układam go 8 godzin dziennie. Mimo wszystko później widzę tego efekty - świetna forma naszych piłkarzy! 

Dochodziła godzina 8:00, więc postanowiłam, że się ogarnę i wstanę na śniadanie. Kiedy miałam już wychodzić, w bocznym korytarzu, gdzie był gabinet pielęgniarki, schowek oraz gabinet trenera, zauważyłam swojego przyjaciela, który podsłuchiwał pod jakimiś drzwiami. Jak się okazało, był to gabinet Nawałki. Krychowiak mnie nie zauważył, więc po cichu do niego podeszłam i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu, podskoczył na miejscu, łapiąc się za miejsce, gdzie znajdowało się serce.

- Paula? - zapytał szeptem. - Co ty u diabła tu robisz? - złapał mnie za ramię, odciągając od drzwi trenera.

Zignorowałam jego pytania.

- A ty? Co tutaj robisz? - krzyknęłam szeptem. - Szpiegujesz?! - zapytam nieco głośniej.

- Paulina, na litość boską, ciszej - syknął poirytowany. - W środku jest Ania, Robert oraz nasz kochany Nawałka.  Chciałem tylko wiedzieć, o czym rozmawiają - wzruszył ramionami.

- Czy ty jesteś normalny?! Nie masz co robić, tylko ludzi podsłuchujesz?! Dobrze się czujesz?! - krzyknęłam. - Nie mieszaj się w nie swoje sprawy, okej?! A tak w ogóle, co to za Ania?

- To z nią zdradził cię Robert... Paulina... - chciał złapać mnie za ramiona, ale ja odepchnęłam go rękoma.

- Zostaw mnie! Wszyscy dajcie mi święty spo... - Grzesiu warknął pod nosem, po czym przycisnął mnie do ściany i pocałował.

Zadziwiając chyba siebie najbardziej, odwzajemniłam jego pocałunek, który na początku był niechlujny, jakby naprawdę chciał mnie tylko uciszyć, ale kiedy dotknęłam ręką jego szyi, zaczął całować czule, a zarazem namiętnie. Pocałunek nie trwał jednak długo, bo niedaleko nas otworzyły się drzwi, zza których wyszedł Robert. Patrzył to na mnie, to na Krychę, który tak, jak ja próbował unormować oddech. Robert zacisnął dłonie w pięści i ruszył w naszym kierunku.

Paulina, to nie skończy się dobrze...
Och, byłam tego pewna. 

Nie zdążyłam w żaden sposób zareagować czy powiedzieć, a Robert wymierzył cios Grześkowi prosto w szczękę. Ten mu oddał i dalej wszystko działo się bardzo szybko. Zaczęli się nawzajem okładać pięściami, całkowicie zapominając o tym, że są przyjaciółmi. Stałam tam zszokowana, jak również sparaliżowana. Musiałam coś zrobić! Ale co mogłam zrobić sama, gdy dwóch wściekłych facetów tarzało się po podłodze, wymierzając sobie nawzajem ciosy?! Trenowałam kiedyś boks, ale było to dawno, więc raczej nic z tego już nie pamiętałam. Lewandowski chwycił w dłonie koszulkę Krychowiaka, po czym cisnął nim o ścianę, po której się osunął. Ten natomiast wstał szybko z ziemi, podszedł do Roberta i teraz to on wymierzył mu cios w szczękę. Nie, no tego było już za wiele! Podbiegłam szybko do nich, stając pomiędzy nimi, aby nie mogli się na siebie rzucić. Obaj szybko oddychali, jak również mieli rozcięte łuki brwiowe, sine szczęki oraz krew na twarzy. Nawet nie zauważyłam, że sama zaczęłam szybciej oddychać, adrenalina we mnie buzowała.

- Czy was do reszty powaliło?! Robert, nie możesz tak po prostu się na niego rzucać! - krzyknęłam zła.

- Tak po prostu?! - warknął. - Pocałował cię. P-O-C-A-Ł-O-W-A-Ł!! - przeliterował mi to dokładnie.- Jesteś moja, tylko moja!

- Zdradziłeś ją, do cholery! Ona już nigdy nie będzie twoja - uśmiechnął się do niego chamsko Krychowiak.

- Twoja też nie będę - zwróciłam się do Grześka.

- Jak mogłeś ją całować, po tym, jak ci powiedziałem, że chce ją odzyskać?! - próbował mnie wyminąć, aby dotrzeć do Krychy, ale zastawiłam mu drogę.

- A jak ty mogłeś się w niej zakochać, po tym jak powiedziałem ci, że ją kocham?! - wrzasnął.

Oficjalnie miałam dość. Kiedy miałam ich o tym dosadnie poinformować, z gabinetu wybiegł Pan Nawałka, a za nim ona. Ania, ta suka... Przymknęłam na chwilę powieki, aby kolejny raz tego dnia się uspokoić. Nie dość, że miałam na głowie Krychowiaka oraz Roberta, to teraz do kompletu pojawili się oni. Trener spojrzał na nas zaskoczony, a Anna z perfidnym uśmiechem. Och, jaką miałam ochotę zmazać z jej twarzy ten uśmiech oraz wytargać za te czarne kudły.

- Co tu się dzieje?! Dlaczego jesteście tak głośno?! - pan Adam zmarszczył brwi.

Głośno westchnęłam, czekając na wyjaśnienia chłopaków. Jednak ci stali cicho i nadal mordowali się wzrokiem.

- Małe nieporozumienie - mruknęłam.

- Och, panie dyrektorze, to zapewne wina Paulinki oraz Grzesia. Z nimi zawsze są problemy.- westchnęła teatralnie.

- Panno Stachurska, już dość było dzisiaj powiedziane - trener spojrzał na nią surowo. - Proszę, zaprowadź Krychowiaka do pielęgniarki, powinna jeszcze być, a was zapraszam do siebie - przeniósł wzrok na Roberta i na mnie.

Cholera, bardzo się bałam. Nie wiedziałam przecież, co Robert robił z nią u dyrektora, jednak miałam się tego w końcu dowiedzieć bez podsłuchiwania. Spojrzałam na Lewandowskiego, który patrzył również na mnie z bólem w oczach. Widziałam po nim, że dotknął go mój pocałunek z Grześkiem, ale dzięki temu, choć przez chwilę mógł poczuć się tak, jak czułam się ja, gdy zobaczyłam ich razem w jednym łóżku. Trener przyniósł mi z gabinetu apteczkę i kazał mi opatrzeć piłkarza na korytarzu, a kiedy skończę, mieliśmy przyjść do niego na rozmowę. W tamtej chwili poczułam się jak za szkolnych czasów. Anna już dawno poszła z moim przyjacielem do pielęgniarki, więc zostaliśmy sami.

- Usiądź - poprosiłam go cicho, wskazując głową na jedną z sof na korytarzu. Od razu spełnił moją prośbę.

Musiałam stanąć pomiędzy jego nogami oraz się schylić, aby dosięgnąć jego nosa, łuku brwiowego czy warg. Wyciągnęłam z apteczki gazik, wodę utlenioną, po czym delikatnie przyłożyłam do jego nosa. Przeklął, ale nawet na moment się nie zawiercił. Było mi bardzo niewygodnie, co chyba zauważył, bo chwycił w dłonie moje uda, sadzając mnie tym samym okrakiem na swoich kolanach. Wciągnęłam powietrze zaskoczona. Odchrząknęłam, wyciągając z apteczki kolejny czysty gazik. Namoczyłam go wodą utlenioną, czując na sobie palący wzrok Roberta. Spojrzałam w jego oczy, a on schował swój nos w zagłębieniu mojej szyi, zaciągając się zapachem moich perfum. Zadrżałam, bezwiednie przymykając powieki na miłe uczucie. Jednak po chwili się opamiętałam i odsunęłam go od siebie, po czym opatrzyłam jego kącik miękkich ust oraz łuk brwiowy. Kiedy skończyłam, wstałam powoli z jego kolan, lekko się rumieniąc.

- Tak bardzo cię kocham, że to aż boli - westchnął ze smutnym uśmiechem. - A najgorsze jest to, że nie wiem czy jeszcze mnie kochasz.

- Robert, to nie jest takie proste... - w moich oczach pojawiły się łzy. - Za każdym razem, gdy chcę ci wybaczyć, widzę ciebie z nią... - zamrugałam kilka razy powiekami, aby pozbyć się słonych kropli. - Nie wiem dlaczego oddałam pocałunek Grześka, ale ja go nie kocham, Robert. - pokręciłam głową.

- Wiem, malutka. - westchnął, podchodząc do mnie.

Cała się spięłam, ale gdy mnie przytulił, nie odsunęłam się od niego. Wtuliłam się w niego tak, jak zawsze to robiłam. Oboje odetchnęliśmy z ulgą, jakby nasze ciała dały sobie nawzajem ukojenie. On był moją trucizną, która niszczyła mnie od środka, ale także lekarstwem na wszystko, nawet na tą truciznę. Naszą chwilę przerwał Nawałka, zapraszając nas do swojego gabinetu.

_______

Dzieje się!:)

Jak myślicie, Paulina i Robert wrócą do siebie?

xx pontycherry

Attacker | Robert Lewandowski | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz