35

1.2K 83 28
                                    

- Robert... - powiedziałam następnego ranka, otwierając oczy.

- Hm? - zapytał.

- Twój uhm, penis szturcha mnie w plecy, a to jest raczej niekomfortowe - powiedziałam.

Lewandowski westchnął i przewrócił się na plecy, a ja przesunęłam się na brzuch, chowając twarz w drugą poduszkę.

- Która jeeest godzina? - spytał, a ja prawie jęknęłam przez jego poranny głos.

Zajęczałam i zsunęłam się z łóżka, po czym poszłam wokół niego do stolika nocnego, gdzie leżały nasze telefony.

- Dziesięć po 11.

- Jest słonecznie?

- Nie.

- Dobra, w takim razie pozwól mi spać.

- Jesteś idiotą.

- Dzięki. Też cie kocham.

Przewróciłam oczami i podeszłam do jego szafy, aby zobaczyć co on tam rzeczywiście ma. Było tam kilka koszulek bez rękawów, bluzki z zespołami, obcisłe jeansy, spodenki piłkarskie, koszule zapinane na guziki, skórzane kurtki, bluzy z kapturem, dresy, swetry. I...

- O mój Boże! Masz onesie?! - zapytałam podekscytowana i odwróciłam się do niego z elementem odzieży w ręce. Miało na sobie małe kropki i było naprawdę słodkie. Nie mogłam sobie wyobrazić ubranego w nie Roberta.

- Tak, kiedyś robiliśmy sobie z chłopakami jaja, a co? - zapytał, przesuwając rękę pod głowę, aby na mnie spojrzeć.

- Mógłbyś proszę je założyć?

- Czemu?

- Proszę, o mój Boże, wyglądałbyś tak słodko!

 -Tak, bo każdy facet lubi być nazywany słodkim przez jego dziewczynę nie. Nie założę tego. - zaśmiał się.

- Czemu nie? No weź. Ja ubiorę swoje i będziemy mieć dzień onesie! - powiedziałam z podekscytowaniem, ale te emocje szybko zniknęły, bo zdałam sobie sprawę jak tandetnie zabrzmiałam.

Proszę, nie śmiej się ze mnie.

- W porządku. Ale ty założysz to w serca.

- Skąd wiesz, że je mam?

- Myślałaś, że nigdy nie zaglądałem do twojej szafy, kiedy byłaś w łazience?

- To jest trochę straszne. Boję się ciebie.

- I powinnaś. - śmiesznie poruszył brwiami.

Lewandowski wzruszył ramionami i uśmiechnął się, co sprawiło, że przewróciłam oczami. Podeszłam do łóżka i pochyliłam się, cmokając jego usta, Robert podniósł moją spódnicę, kiedy odwróciłam się, wywołując u mnie krzyk. Zrobiłam krok w kierunku drzwi, ale zatrzymałam się.

- Robert.

- Co?

- W twoich drzwiach jest kot. Masz kota?

- Oh tak, zapomniałem ci powiedzieć, to kot sąsiada. Często u nas bywa.

- Co-o mój boże jest słodka. Jak ma na imię?

- Nie ma żadnego. Nazywamy ją Kot.

- To kiepskie.

- Możesz ją nazwać, jeśli chcesz.

- Dobra! - powiedziałam podekscytowana i przykucnęłam, aby pogłaskać ją po głowie. - Nazwę cię Fredzio.

- To jest ona, Paula. - wybuchnął śmiechem Robert.

- Nic nie szkodzi. - na mojej mordce pojawił się wielki banan. - Pójdziesz się przebrać w onesie, prooooszę! - Zrobiłam minę kotka ze Shreka.

- Dla ciebie wszystko! - przewrócił oczami, a ja tylko wybuchnęłam śmiechem w głębi duszy.

*Chwilę później*

Robert stał przy łóżku, a ja prawie przewróciłam się na podłogę, bo cholera ubrał swoje onesie, ale zapiął je tylko do połowy, odsłaniając swoją wysportowaną klatkę piersiową. Trzymał w rękach kotkę, głaszcząc ją między uszami. Pachniał jak woda po goleniu i mydło, jego włosy były w nieładzie, a ja umarłam.

- Więc... Pięknie wyglądamy. - odezwał się pierwszy.

- Ładnemu we wszystkim ładnie. - oboje wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.

- Paulina, odpowiedz mi na jedno pytanie. Czy wydaję ci się, że to, że dorośli, 20-kilku letni ludzie chodzą w różowych onesie, jest normalne?

- Nie.

- I właśnie za to cię kocham, malutka. - Zbliżył się do mnie i złączył nasze usta w długim, namiętnym pocałunku.

- Wiesz co? - powiedziałam, gdy oderwaliśmy się od siebie.

- Hm?

- Chciałabym niedługo pojechać odwiedzić rodzinę, nie widziałam się z nimi przez cztery miesiące, na pewno tęsknią. - zamyśliłam się.

- Masz rację, a oni w ogóle wiedzą, że jesteśmy razem?

- O jezu... - złapałam się za głowę. - Na śmierć o tym zapomniałam!

- Moja mama też nie wie... 

- A tata?

- On nie żyje...

- Przepraszam. - podeszłam bliżej i mocno go przytuliłam.

- Zmarł na nowotwór, miał wylew. Byłem wtedy u cioci... Jeszcze później wywalili mnie z klubu...

- Tak mi przykro kochanie... - zobaczyłam jak Robertowi momentalnie zaszkliły się oczy. Podeszłam do niego i pocieszająco przytuliłam.

- Nie zawracaj sobie tym głowy. Idziemy robić śniadanie? - szybko wstał z łóżka i zmienił temat. Widać, że do teraz boli go strata ojca.

___________________________________________________

No to się rozkręciłam z tymi rozdziałami! XD 

Wstawiam rozdział wczesnie bo juz widze ze nie dobilybyscie do 50 votes -.-

Znajcie moje dobre serce!

Ogolnie to chcialabym miedzy nimi rozkrecic jakas drame, bo za spokojnie tu jest :D

Dziekuje za prawie 29 tysięcy wyswietlen! Jestescie niesamowici!

NASTĘPNY ROZDZIAŁ = 45 VOTES + 10 KOMENTARZY

BB WAŻNE INFO - szukam kogoś do zrobienia przepięknej okładki do tego fanfiction. Obecną robiłam sama i niby nie jest zła, ale potrzebuję czegoś profesjonalnego. I teraz prośba do was - czy ktoś mógłby takową okładkę wykonać? Nie mam jakiś mega wielkich wymagań, ważne aby zawierała tytuł, mój podpis, była estetyczna i miała stonowane kolory. Ogarnięte osóbki zapraszam na priv na wattpadzie :) 

XX PONTYCHERRY


Attacker | Robert Lewandowski | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz