Obudziłam się z myślą, iż to dzisiaj jest ten dzień, kiedy Lewandowski ma dwadzieścia cztery godziny, aby udowodnić mi, że naprawdę mnie kocha. Westchnęłam, zastanawiając się czy słusznie postąpiłam. Żal i zdrada Roberta, zajmowały większość mojego serca, jednak nie mogłam nic poradzić na uczucie, jakie do niego żywiłam. Nigdy, nawet przez chwilę nie przestałam go kochać, a to, że chciałam mu wybaczyć jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Mimo wszystko, był najlepszym mężczyzną, jaki mógł mi się przytrafić. Jesteś szczęściarą! Zdecydowanie tak...
Byłam tak podekscytowana, że nie mogłam doczekać się telefonu od niego z informacją, że czeka na mnie na dole. Od naszego ostatniego spotkania minął kolejny tydzień, w ciągu którego dużo pracowałam. Z tego również byłam dumna, tylko było mi smutno, z powodu Krychowiaka. Ma chyba do mnie żal, o tamtą sytuację. No cóż, czasu nie cofnę, a chciałabym. Robert czekał wytrwale, aż ochłonę i dopiero później, chciał dostać obiecaną mu szansę. To mnie jeszcze bardziej do niego przekonało. Była godzina 12.00, a o 14.00 miałam być gotowa, choć tak naprawdę nie wiedziałam na co. Podeszłam do okna w piżamie, sprawdzając dzisiejszą pogodę. Świeciło słońce, a po śniegu zostały tylko kałuże. Zdecydowałam się na założenie sukienki, ale najpierw wzięłam długą kąpiel, popijając w wannie wino. Po takiej dawce relaksu, wysuszyłam włosy, po czym lekko je podkręciłam. Zrobiłam mocniejszy makijaż w postaci czerwonej szminki, jak również czarnej kredki do oczu i tuszu do rzęs. Potem ubrałam bordową sukienkę oraz czerwone szpilki. Wszystko zwieńczyłam dużymi kolczykami i naszyjnikiem, który pożyczyłam od Grosickiej. Już o 13.40 zadzwonił Robert z informacją, że czeka na mnie na dole w holu. Założyłam na swoje ramiona czarny płaszcz, a na szyję biały szalik. Wzięłam kilka głębszych wdechów, zamknęłam pokój na klucz, chowając go do kieszeni, po czym zeszłam na dół, od razu kierując się w stronę Roberta. Kiedy mnie zobaczył, podszedł do mnie powoli. Ubrany był w elegancki garnitur.
- Pięknie wyglądasz - mruknął mi we włosy, gdy przyciągnął mnie do siebie w uścisku.
- Ty też wyglądasz przystojnie - mruknęłam zawstydzona, na co głośno się zaśmiał, otwierając mi drzwi od samochodu.
Prychnęłam pod nosem, uśmiechając się do niego lekko. Wsiadłam powoli do auta, co chwilę później uczynił i on.- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam zaciekawiona.
- Tajemnica. - położył delikatnie swoją dłoń na moim odkrytym kolanie, a ja splotłam nasze palce, dzięki czemu mogłam podziwiać jego piękny uśmiech.- Na jakąś plażę? - pisnęłam szczęśliwa.
- Można tak powiedzieć. - spojrzał na mnie czule, a ja posłałam mu swój szczery uśmiech.
Po pół godzinie jazdy dojechaliśmy na miejsce - duże jezioro. Nikogo nie było oprócz nas. Spojrzałam zdezorientowana na bruneta, jednak on mocniej ścisnął moją rękę, po czym usiedliśmy na wcześniej przygotowanym miejscu usłanym różami. Było pięknie.
- Paulina, kocham cię. - powiedział, patrząc w dal. - Jesteś najlepszą osobą jaką w życiu spotkałem, chciałbym założyć z tobą rodzinę, mieć piękny dom, ogród...- Mówisz serio? - w moich oczach pojawiły się łzy, jednak tym razem wzruszenia.
- Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła - wypuścił drżący oddech.Czułam płynącą w moim ciele adrenalinę, jak również ekscytację, nowym Robertem, a może i nawet nowym życiem przy jego boku. Na razie był na dobrej drodze, abym mu wybaczyła. Jednak to nie przychodziło tak łatwo, potrzeba czasu, dużo czasu. Cały czas śmialiśmy się głośno, beztrosko, zapominając o powodzie, dla którego się spotkaliśmy. Było dokładnie tak, jakbyśmy dopiero się poznali. Nie zgadzała się pora roku, pogoda jaka wtedy była oraz my. Zmieniliśmy się od tamtego czasu, ale nie żałowałam tego. Wiele przez ten czas się nauczyłam, dzięki niemu i temu, co się wydarzyło.