Rozdział 9

1.4K 196 30
                                    

Z kuchni wydobył się świst czajnika świadczący o tym, że woda na herbatę się już zagotowała. Dipper przygotował dwa kupki tego ciepłego napoju po czym skierował się na piętro do swojego pokoju. W środku zastał Billa ubranego w czarną koszulkę chłopaka oraz szare dresy. T-shirt, choć trochę za duży na bruneta, pasował idealnie na demonie przeglądającym w tym momencie powieściom Dipper'a stojące na półkach.

-Naprawdę ciekawią cie moje książki.- odparł brunet stawiając dwa kupki na biurku.

-Czego tak sądzisz?- spytał Cipher nadal wpatrzony w grzbiety kryminałów.

-Już drugi raz przyłapuje cie na czytaniu ich tytułów.

-W naszym wymiarze księgi to bardzo szanowane źródła wiedzy. Nie używamy ich do pisania wyssanych z palca historyjek.

-O Boże. Nie mógł bym tam żyć.- stwierdził chłopak i sięgnął po jednał z powieści.- Może spróbujesz przeczytać jedną z tych "wyssanych z palca historyjek"?

Demon odebrał przedmiot z rak Dipper'a i przekartkował ją.

-Nie krytykuj jej tak wzrokiem tylko przeczytaj. To jedna z moich ulubionych.

-Nie rozumiem. Czego ludzie czytają rzeczy, które nie są prawdą? To bez sensu.

-Różnie. Niektórzy lubią to robić. Inni robią to dla zabicia czasu, ale są i tacy którzy chcą je tylko skrytykować.

-A ty? Czego je czytasz?

Dipper spojrzał na blondyna, który wciąż przypatrywał się stronicom kryminału. Westchnął po czym usiadł na ziemi opierając się plecami o brzeg łóżka.

-Jestem jednym z tych, którzy robią to by uciec od codzienności.

Cipher spojrzał na chłopaka, którego wzrok uparcie obserwował panele. Usiadł naprzeciwko niego i skrzyżował nogi.

-Dlaczego chcesz uciec?- brnął dalej

Chłopak zawahał się. Nie lubił dzielić się z kimś swoimi uczuciami. Nie. Bardziej nie był do tego przyzwyczajony. Nigdy nie miał na miejscu przyjaciela, któremu mógłby powierzyć swoje sekrety lub odczucia. Zazwyczaj rozmawiał o tym z Mable, ale z wiekiem może powiedzieć jej coraz mniej.

"Wygadaj się komuś. Nie musi to być ktoś z rodziny lub przyjaciół. Poczujesz się po tym lepiej zobaczysz."

Słowa siostry zabrzmiały w jego głowie. Dipper podniósł wzrok na Billa siedzącego na przeciw wyczekując jego odpowiedzi. Postanowił posłuchać rady siostry.

-Mam dość rzeczywistości. Ludzi, którzy otaczają mnie każdego dnia w Kalifornii, znajomych ze szkoły,... własnych rodziców. Czasem nawet siebie. Wszystko mnie przytłacza.

Bill przybliżył się do chłopaka i opierał się teraz ramieniem o łóżko bruneta.

-Dipper...

Chłopak na te słowa spiął się. Demon rzadko mówił do niego per "Dipper". Jednak dzięki temu wiedział, że Cipher bierze jego słowa na serio.

-Pytałeś czego boje się burz.- przerwał mu nadal nie ruszając się z miejsca.- To prawda. Przyprawiają mnie o strach. Od kiedy pamiętam nie byłem zbyt lubiany przez moich rodziców. Szczególności ojca. To zawsze Mabel była córeczką tatusia. Mama opiekowała się mną jednak czułem, że również nie robi tego z wielką chęcią. Pamiętam jakby to było wczoraj, a minęły już cztery lata. Na dworze wiał wiatr, a niebo przeszywały błyskawice.

Mógłby przysiąc, że owa scena rozgrywa się teraz przed jego oczami.

-Dotarłem właśnie do domu po całym dniu w szkole. Tego ranka nie potrafiłem się na niczym skupić. Na jednej z lekcji nauczycielka przyłapała mnie na rozmarzaniu o Bóg wie czym i kazała zostać po lekcjach. Ojciec strasznie się wściekł. Wydzierał się na mnie, że nie szanuje nauczycieli i przynoszę im wyłącznie wstyd. W pewnym momencie... coś we mnie pękło.

Mimowolnie drgnął na samo wspomnienie wzroku ojca i gniewu jaki go wtedy opanował.

-Postawiłem się mu. Wygarnąłem mu wszystko co dusiłem w sobie przez ten czas. Że czuje się niekochany, niepotrzebny, jak ostatnia ofiara losu. Powiedziałem, że... że ich nienawidzę.

Dipper przerwał próbując uspokoić emocje. To, że w ogóle komukolwiek powiedział o tym strasznym zdarzeniu, które zmieniło jego życie było wielkim postępem. Nie musiał się jeszcze rozklejać przy Bill'u. Demon wysłuchiwał jego historii nie komentując jej nawet słowem co brunet przyjął z ulgą.

-Ojciec nie wytrzymał. Zamachnął się i... uderzył mnie z całej siły w twarz. Byłem drobnym trzynastolatkiem, więc przy takiej sile nie mogłem utrzymać równowagi. Runąłem na ziemie i poczułem jak z mojego nosa cieknie krew.

Chciał odruchowo złapać się za policzek jednak w ostatnim momencie powstrzymał swoją rękę.

-Nie wiedziałem na początku co się stało. Nie docierało to do mnie. Jednak... moje najgorsze przypuszczenia się sprawdziły. Ojciec nienawidził mnie tak samo mocno co ja go teraz. Wtedy wszystkie moje emocje wyparowały. Nie chciałem pokazać mu słabości. Nie uroniłem ani jednej łzy. Tak samo wtedy, gdy Mabel przybiegła na dół by mi pomóc. Tak samo kiedy dowiedzieliśmy się o wypadku wujka Stanka. Od tej pory ukrywałem wszystkie negatywne emocje. Czasem wychodziło mi to lepiej, czasem wcale, ale nie przestawałem.

-Ukrywałeś samego siebie.

Dipper spojrzał na Billa siedzącego obok. Miał kamienną twarz jednak chłopak dostrzegł krztynę współczucia w jego złotych ślepiach. Posłał mu delikatny uśmiech dziękując za to drobne wsparcie.

-A co ze Stankiem?

-No tak. Nic ci o tym nie mówiłem. Tego lata kiedy wraz z Mabel przyjechaliśmy do wujostwa miał miejsce wypadek. Kiedy dotarliśmy do Chaty zastaliśmy w niej jedynie Forda. Powiedział nam, że Stanek wyjechał rano do sąsiedniego miasta po jakaś rzecz do sklepu. Więc siedzieliśmy, rozmawialiśmy i czekaliśmy na jego powrót. Zapadła już noc kiedy rozległ się dźwięk telefonu. Spodziewaliśmy się, że to Stanley dzwoni poinformować nas o jakimś korku czy czymś w tym rodzaju jednak usłyszeliśmy głos doktora pracującego w szpitalu niedaleko granicy tych dwóch miast. Poinformował nas, że Stanek miał wypadek i leży u nich na oddziale.

Dipper poczuł jak emocje ponownie próbują nad nim zawładnąć. Coraz trudniej było mu nad nimi zapanować. Zawahał się po czym odwrócił się przodem do blondyna bawiąc się nerwowo nogawką spodni.

-Kierowca tira stracił panowanie nad samochodem i uderzył prosto w samochód Stanka. Nastąpiło zderzenie czołowe, przy którym mój wujek złamał dwa żebra i ramię. Na domiar wszystkiego zapadł w śpiączkę i już od dwóch tygodnii nie daje znaku życia. Żadnego pogorszenia ani polepszenia. Jakby zatrzymał się w czasie.

Światła reflektorów, które nawiedzały go w koszmarach oślepiły jego myśli. Nagle poczuł na ramieniu dłoń demona. Zaskoczony chłopak spojrzał na swojego rozmówce. Bill uśmiechnął się do niego delikatnie. Chłopak poczuł jak ogromny ciężar spada z niego niczym jakiś wielki kamień. W sercu Dipper'a rozlało się przyjemne ciepło. Rozumiał go. Mimo tego, że był demonem, który próbował go już raz zabić zrozumiał, że jest jedyną osobą, której może powierzyć swoje tajemnice.

-Dziękuje.- odparł chłopak.

-Za co?

-Nie wiem. Za wszystko. Za to, że pojawiłeś się w Gravity Falls. Za to, że zawarłeś ze mną pakt. Za to, że mnie wysłuchałeś i dałeś jakąś swobodę umysłu.

Demon uśmiechnął się. Jednak ten uśmiech nie przypominał żadnego z wcześniejszych jakimi obdarzał bruneta. Był przyjemnie ciepły. Jego oczy również rozbłysły dziwnym ciepłem. W myślach brunet skrytykował się kiedy zorientował się, że przygląda się demonowi.

Jednak jego wzrok wciąż ciążył na blondynie, a rumieniec nie chciał zmienić intensywności swojego koloru.


Hejo~

Jako, że już jutro kończą mi się ferie postanowiłam wrzucić ten rozdział dzisiaj. Łączmy się wszyscy który jutro również idą do tego miejsca tortur.

Miłego wieczoru 

Rei

Demoniczna Prawda - Billdip [dropped]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz