Rozdział 20

1.4K 176 22
                                    

Ciepłe promienie słońca oświetlały małe miasteczko otoczone górami. Kafelki na spadzistych dachach odbijały promienie nadając im lekki połysk. Na ulicach panował spokój. Czasem zza zakrętów wyłonił się pojedynczy samochód, innym razem jakaś grupka dzieci przebiegła przez ulicę podczas zabawy. Mieszkańcy siedzieli w pracy lub zajmowali się ogrodem oczekując godziny przyjścia pozostałych domowników i zaczęcie kolejnego weekendu wolnego od pracy i obowiązków. Był to pierwszy dzień sierpnia i jakby na powitanie tego miesiąca przyroda uczyniła ten dzień niezwykle ciepłym i idealnym na kąpiel w jeziorze, wieczorny grill czy spacer po lesie w towarzystwie najbliższych.

Dipper zapatrzył się na moment w obrazie tego spokojnego miasteczka. Siedząc oparty o drzewo na klifie podziwiał ten piękny widok skryty w cieniu rzucanym przez korony drzew. Cisza jaka panowała wokół przerywana była jedynie kojącym śpiewem ptaków. Chłopak poprawił się na ziemi i znowu spojrzał na dziennik, który aktualnie przeglądał. Przed nim ukazała się postać trójkątnego demona umysłu. Przeleciał wzrokiem zapiski po czym zamknął dziennik i ponownie zatracił się w widoku u podnóża klifu.

-Oni są głupi czy tylko udają?- tą piękną chwilę przerwał Bill leżący nieopodal na trawie zaczytany w jedną z książek bruneta.

Demon patrzył z oburzeniem na stronice powieści podparty na jednej ręce. Jego złota grzywka opadała na zasłonięte przepaską oko.

-W jakim sensie?- spytał spokojnie brunet próbując przeczytać parę linijek leżącego nieopodal tekstu by zorientować się na jakim etapie lektury jest blondyn.

-Przecież od razu widać, że za tą sprawą stoi demon. Jaki człowiek wsiadłby do auta i zrobił takie zamieszanie mordując taką liczbę osób? Prędzej sam by się zabił wjeżdżając w budynek szpitala.

-Nie oceniaj tego tak pochopnie. Na razie nie mają za wiele dowodów, a sprawdza może mieć rożne problemy psychiczne. 

-Nawet psychopata nie był by w stanie zrobić takiego mordu.- rzucił Cipher po czym włożył w środek książki zakładkę i ją zamknął.

-Ludzie robią różne dziwne i niebezpieczne rzeczy.- westchnął Dipper nadal wpatrując się w dachy domów.

-Tak, ale żeby wrócić na miejsce zdarzenia i jeszcze bardziej rozwalić te ciała? W życiu nie spotkałem się z tak bardzo porytym człowiekiem. Demonem zresztą też. Widać, że nie ma klasy. Ja to bym najpierw po nawiedzał ich w koszmarach, w końcu ludzie chorzy są na to podatniejsi, a potem opętał jednego i tak zaczęła by się wzajemna masakra.

-Boże Bill przestań. Od samego słuchania mam dość.- przerwał mu chłopak czując jak ciarki przechodzą po jego ciele.

Cipher mówił to z taką pasją jakby opowiadał o swoim wymarzonym festiwalu czy jakimś innym wydarzeniu. Blondyn spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się szeroko. Podniósł się do siadu i przybliżył do Dipper'a.

-Wyobraź to sobie! Jednego z pacjentów łapiącego za wieszak od kroplówki i miażdżącego potem głowę kolegi z sali. Przy odrobinie szczęścia i precyzji to metal może przebić skroń! Poplamione krwią kafelki. Ludzi krzyczących podczas ucieczki. Nieudolne powstrzymanie mordercy. Kolejne ofia...

-Jesteś chory! Przestań pojebie!- brunet odepchnął twarz demona, która z każdym kolejnym słowem była coraz bliżej jego.

-Oj Sosenko tylko się droczę.- zaśmiał się dźwięcznie Bill.

-Przypomnij mi bym ci już nigdy nie dawał horrorów do czytania.- burknął chłopak

-A oglądać mogę?

-W żadnym wypadku! Jeszcze cie natchnął.

-Po to je oglądam.

-To z tym skończ.

Demoniczna Prawda - Billdip [dropped]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz