Rozdział 14

1.5K 189 80
                                    


Słońce ogrzewało bruneta wylegującego się na hamaku przed domem. Dipper częściowo był zmęczony i z chęcią udałby się w objęcia Morfeusza jednak wciąż sprawa jego uczuć nie dawała mu spokoju. Kiedy tylko był blisko odpłynięcia w krainę snów jego emocje niczym mały wkurzający dzwoneczek budziły go zmuszając do zapomnienia o odpoczynku. Już nawet świeże powietrze nie potrafiło odprężyć chłopaka.

Powietrze zdawało się robić coraz gęstsze i ciężkie co zapowiadało ponowne opady. Dipper modlił się tylko w duchu by nie zwiastowało to od razu kolejnej burzy. Mimo wygadania się demonowi nic nie wskazywało na to, że przestał się ich bać chociaż nigdy nie sądził, że kiedykolwiek to ustąpi.

Słońce co chwilę chowało się za chmurami, których z czasem zaczynało przybywać w coraz większych ilościach. Kiedy chłopak przypatrywał się jednej z nich poczuł się obserwowany. Obejrzał się dookoła jednak jego oczom ukazał się jedynie ten sam smętny las co zawsze. Kiedy ponownie utkwił wzrok w niebie słońce znowu stykało się z kolejnym obłokiem. Tym razem chmura miała wyraźny kształt trójkąta co nie umknęło uwadze bruneta. Więc kiedy nagle nad jego głową ujrzał złote ślepie Cipher'a bardziej zaskoczył go jego nagłe pojawienie niż sam fakt jego obecności.

-Dzień Dobry Sosenko!- odparł wesoło Bill

-Nie taki dobry.

-Coś nie tak?

Dipper westchnął i spojrzał na demona. Nieco zdziwił się widząc, że blondyn ma na sobie dres, który mu niedawno podarował oraz jakąś luźną żółtą bluzę. Czarna opaska zasłaniająca prawe oko nadal pozostawała na swoim miejscu.

-Co to za strój?- spytał wskazując na bluzę.

-Normalny.

Chłopak przytaknął.

-To co ci jest?

-Nic mi się nie chce, a nawet zdrzemnąć się nie mogę.

-To nie powód do narzekania. W sumie dobrze się składa, łatwiej będzie cie wygonić do lasu.

-Niby po co?

-Po jajco. Nic nie robisz to chodź się przejść po lesie. Niczego nie tracisz, a możesz tylko zyskać.

Brunet jęknął niezadowolony nadal pozostając na wygodnym siedzeniu. Demon prychnął lekko zirytowany lenistwem nastolatka. Złapał za wiszący materiał i nagłym ruchem przewrócił go na drugą stronę zwalając tym samym Dipper'a na twarde deski. Chłopak jęknął z bólu i posłał blondynowi wkurzone spojrzenie.

-To idziesz czy nie?- odparł lekko rozbawiony demon.

-Niech ci już będzie.- rzucił jedynie Dipper podnosząc się na równe nogi.

Skierowali się w gęstwinę. Dipper prowadził blondyna szlakiem, który znał już na pamięć za to Bill nie protestował i szedł równo z nim.

-Tak przy okazji mogę cie o coś spytać?- cisze przerwał brunet.

-Dawaj!

-Ten cały Weirdmageddon- zaczął drapiąc się po karku.- To była twoja własna zachcianka?

Bill spojrzał na niego zaskoczony tematem pytania.

-Cóż, nie do końca.

-Czyli to było jedno z zadań, które ci przydzielono?

Bill uśmiechnął się do Pines'a.

-Jak na to wpadłeś?- spytał, a w jego głosie dało się wyróżnić nutę podziwu.

Dipper rozpoznając ton głosu Cipher'a lekko się zarumienił. Niemal od razu słowa siostry jak i cała rozmowa z nią zaczęły błądzić po jego głowie.

Demoniczna Prawda - Billdip [dropped]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz