*8*

1.9K 72 0
                                    

- nie wiem...nie znam jej...proszę nie płacz, prze ze mnie uwierz nie znam jej.

Pokiwałam głową, a chłopak otarł moje łzy i przytulił do siebie. Wróciliśmy do domu ja z Sarą poszliśmy do mnie, a Wiktor poszedł do siebie. Pogadałam z Sarą z jakąś godzinę potem przyszli moi rodzice, a miałam nadzieję, że im coś wypadnie w pracy i nie będą mogli przyjechać no widać myliłam się. Była trzynasta z Sarą zaczęłyśmy buszować w mojej szafie, trochę poukładałyśmy, a potem wybrałyśmy coś dla mnie na spotkanie. Zamykałam szafę gdy do Pokoju wszedł Oskar.

- cześć dziewczyny co robicie?
Zapytał radośnie.

- a nic specjalnego...coś chciałeś?

- no może wybierzecie się z nami na mecz o siedemnastej.

- wiesz ja bardzo chętnie ale dziś nie mogę, może Sara będzie chciała.

- tak czemu nie, a kto jeszcze będzie?
Zapytała dziewczyna

- ja, Natan, Leo i jeszcze kilku chłopaków.

Do pokoju weszła mama

- Ros nie będziemy się mogli dzisiaj spotkać bo musimy jechać.

- dobra nie ma sprawy.
Ucieszyłam się strasznie od razu chwyciłam telefon i napisałam do Wiktora, że nie możemy się dzisiaj spotkać, on chciał iść gdzieś ze mną połazić, ale ja odmówiłam bo planowałam iść na mecz.

- wiecie ja też jednak pójdę.

Powiedziałam z uśmiechem 

- dobra to bądźcie tu wpadnę po was później.

Powiedział po czym wyszedł z pokoju, nudziło nam się więc włączyliśmy głośno muzykę i zaczęłyśmy świrować. W pewnym momencie gdy chciałam rzucić w dziewczynę poduszką drzwiach stanął Leo i oberwał poduszką

- Ałłł...co ja wam zrobiłem?

Powiedział udając oburzonego

- przepraszam miało być w Sarę.

Zaśmiałam się...On wziął poduszkę z podłogi i we mnie rzucił po czym podbiegł do dziewczyny i rzucił ją na łóżko. Zaczęłam się z nich śmiać, ale zauważyłam coś dziwnego w ich zachowaniu więc postanowiłam wyjść i zostawić ich samych czuje, że coś się tu święci....W kuchni był Oskar

- siema gdzie Leo?

Zapytał widząc mnie w kuchni.

- u mnie w pokoju, z Sarą

- wiedziałem...

Powiedział uśmiechnięty.

- co niby?

- że będą razem.

- ale oni nie są razem

- ale będą.

- dobra dobra, tu już nie filozofuj mi tu.

- zaraz idziemy, tylko Natan przyjdzie.

- ok idę się ogarnąć.

Poszłam schodami na górę z pokoju akurat wychodził uśmiechnięty Leo puścił do mnie oczko i wyszeptał do ucha ciche dziękuje. Odpowiedziałam mu szczerym uśmiechem i weszłam do pokoju. Przy biurku cała w skowronkach stała Sara.

- no no no...gadaj co tu się wydarzyło.

Zaczęłam się śmiać

- co? o czym mówisz, nic się nie wydarzyło.

zmiana na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz