- nie wiem...nie znam jej...proszę nie płacz, prze ze mnie uwierz nie znam jej.
Pokiwałam głową, a chłopak otarł moje łzy i przytulił do siebie. Wróciliśmy do domu ja z Sarą poszliśmy do mnie, a Wiktor poszedł do siebie. Pogadałam z Sarą z jakąś godzinę potem przyszli moi rodzice, a miałam nadzieję, że im coś wypadnie w pracy i nie będą mogli przyjechać no widać myliłam się. Była trzynasta z Sarą zaczęłyśmy buszować w mojej szafie, trochę poukładałyśmy, a potem wybrałyśmy coś dla mnie na spotkanie. Zamykałam szafę gdy do Pokoju wszedł Oskar.
- cześć dziewczyny co robicie?
Zapytał radośnie.- a nic specjalnego...coś chciałeś?
- no może wybierzecie się z nami na mecz o siedemnastej.
- wiesz ja bardzo chętnie ale dziś nie mogę, może Sara będzie chciała.
- tak czemu nie, a kto jeszcze będzie?
Zapytała dziewczyna- ja, Natan, Leo i jeszcze kilku chłopaków.
Do pokoju weszła mama
- Ros nie będziemy się mogli dzisiaj spotkać bo musimy jechać.
- dobra nie ma sprawy.
Ucieszyłam się strasznie od razu chwyciłam telefon i napisałam do Wiktora, że nie możemy się dzisiaj spotkać, on chciał iść gdzieś ze mną połazić, ale ja odmówiłam bo planowałam iść na mecz.- wiecie ja też jednak pójdę.
Powiedziałam z uśmiechem
- dobra to bądźcie tu wpadnę po was później.
Powiedział po czym wyszedł z pokoju, nudziło nam się więc włączyliśmy głośno muzykę i zaczęłyśmy świrować. W pewnym momencie gdy chciałam rzucić w dziewczynę poduszką drzwiach stanął Leo i oberwał poduszką
- Ałłł...co ja wam zrobiłem?
Powiedział udając oburzonego
- przepraszam miało być w Sarę.
Zaśmiałam się...On wziął poduszkę z podłogi i we mnie rzucił po czym podbiegł do dziewczyny i rzucił ją na łóżko. Zaczęłam się z nich śmiać, ale zauważyłam coś dziwnego w ich zachowaniu więc postanowiłam wyjść i zostawić ich samych czuje, że coś się tu święci....W kuchni był Oskar
- siema gdzie Leo?
Zapytał widząc mnie w kuchni.
- u mnie w pokoju, z Sarą
- wiedziałem...
Powiedział uśmiechnięty.
- co niby?
- że będą razem.
- ale oni nie są razem
- ale będą.
- dobra dobra, tu już nie filozofuj mi tu.
- zaraz idziemy, tylko Natan przyjdzie.
- ok idę się ogarnąć.
Poszłam schodami na górę z pokoju akurat wychodził uśmiechnięty Leo puścił do mnie oczko i wyszeptał do ucha ciche dziękuje. Odpowiedziałam mu szczerym uśmiechem i weszłam do pokoju. Przy biurku cała w skowronkach stała Sara.
- no no no...gadaj co tu się wydarzyło.
Zaczęłam się śmiać
- co? o czym mówisz, nic się nie wydarzyło.
CZYTASZ
zmiana na zawsze
Romancenormalne życie nic się nie dzieje... chodź w sumie życie jest pełne niespodzianek zawsze coś się dzieje... "Uśmiech nie schodził mu z twarzy. A jego ręce dalej spoczywały na moich biodrach. W jednej chwili poczułam że mnie podnosi i sadza na bla...