*5*

2.8K 86 5
                                    

Miło spędziłam z nim czas, okazał się być naprawdę super chłopakiem. Dowiedziałam się o nim kilku fajnych rzeczy między innymi tego, że w starej szkole był kapitanem drużyny koszykarskiej, lubi grać na perkusji i tego, że przeprowadził się tu z powodu rozwodu rodziców no i mieszka teraz z mamą i jej nowym partnerem, którego on nie lubi i z jego synem młodszym od nas o 5 lat. Od nowego roku będzie chodził do nas do szkoły. Po udanym dniu o godzinie osiemnastej postanowiłam wracać, wyszliśmy z parku w którym siedzieliśmy chyba z dwie godziny. Szliśmy chodnikiem do mojego domu bo Wiktor uparł się, że mnie odprowadzi. W połowie drogi kawałek dalej od nas zobaczyłam znaną mi sylwetkę, na początku nie rozpoznałam kto to bo stał tyłem, ale gdy podeszłam bliżej nie musiałam nawet widzieć jego twarzy, od razu wiedziałam kto to. Podbiegłam do niego i wskoczyłam mu na plecy, on na początku nie wiedział co się dzieje.

- hej Kubusiu co ty tu robisz?

 Zapytałam rozbawiona i przytuliłam go.

- o matko Ros tyle czasu, tęskniłem za tobą.

Wykrzyczał i obkręcił mną trzymając na rękach, kontem oka zobaczyłam Wiktora, który przygląda się całej tej scenie i nie wie o co chodzi. A tak na marginesie to Kuba jest moim najlepszym przyjacielem nie widziałam go dwa lata bo wyjechał, jest to blondyn o dużych zielonych oczach jest bardzo przystojny i dobrze zbudowany. Kocham go...jego charakter jest cudowny zawsze mnie rozumie bez słów, zna mnie od dziecka. Jest o de mnie o rok starszy

- co ty tu robisz?

 Zapytałam zadowolona

- wróciłem właśnie...będę tu znów mieszkał i wracam do szkoły.

- ale super, nawet nie wiesz jak się cieszę.

 Wykrzyczałam i znowu rzuciłam się mu na szyje, przerwał nam jego telefon

- przepraszam muszę odebrać.

Powiedział i przyłożył telefon do ucha, chwile z kimś gadał, ja w między czasie wytłumaczyłam Wiktorowi kim jest Kuba.

- cholera...
Usłyszałam głos Kuby, który właśnie skończył rozmawiać.

- coś się stało?

 Zapytałam zmartwiona

- poczekaj jeszcze chwilkę muszę znowu zadzwonić.

Próbował się do kogoś dodzwonić chyba przez pięć minut, ale to na nic w końcu sobie odpuścił i westchną ciężko.

- co jest?

Zapytałam poddenerwowana.

- moi rodzice pojechali na tydzień gdzieś tam..a ja nie mam kluczy od domu i zapasowych też nie mam.

Na mojej twarzy znowu pojawił się uśmiech.

- ale to nie problem, zostaniesz u mnie nadrobimy stare czasy.
Powiedziałam z wielkim bananem na twarzy.

- na serio ?a twoi rodzice i brat.

- rodzice na pewno się zgodzą z resztą i tak cały czas pracują, a brat nie ma nic do gadania. Uśmiechnęłam się promiennie.

- jesteś kochana...uwielbiam cię.

- dobra nie słodź bo przesłodzisz. Zaśmiałam się- wiesz Wiktor dzięki, że chciałeś mnie odprowadzić ale ja wrócę z Kubą, świetnie się z tobą bawiłam nie gniewasz się prawda. Zwróciłam się do Wiktora

- nie, nie ma sprawy mam nadzieje, że to jeszcze powtórzymy.

- na pewno. To pa, do zobaczenia

zmiana na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz