*4*

2.7K 91 0
                                    

Wyszłam w końcu gotowa na spotkanie z łazienki, miałam już tylko dziesięć minut spojrzałam jeszcze tylko w lusterko, wyglądałam zupełnie jak nie ja nie poznawałam siebie w lustrze, postanowiłam to szybko załatwić i jak najszybciej się przebrać, to nie mój style, nie lubię czegoś takiego. Chwyciłam jeszcze małą torebeczkę włożyłam tam telefon, wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi i szybko poszłam w umówione miejsce na szczęście miałam blisko. Byłam już na mieście, rozejrzałam się w okół siebie by dostrzec gdzieś brata, zauważyłam go koło jakiegoś budynku, ta dziewczyna była oparta o ścianę, z pożądaniem w oczach patrzyła na niego, a on stał przed nią zupełnie znudzony, pewnym krokiem podeszłam do nich rzuciłam się Oskarowi na szyję wszystko musiało wyglądać wiarygodnie.

- cześć kochanie.

Powiedziałam uśmiechnięta, on trzymał mnie w talii

- Oskar czy możesz mi wyjaśnić kto to jest?
 Wskazała oburzona ręką na mnie.

- jestem jego dziewczyną a ty to...?

 Zapytałam z pogardliwym uśmiechem.

- co to ma wszystko znaczyć, ty śmieciu.

Powiedziana wkurzona i uderzyła mojego brata z liścia w twarz i poszła, chciało mi się strasznie śmiać, ale udawałam poważna i zaskoczoną jej zachowaniem, choć w środku zwijałam się ze śmiechu. Gdy brunetka zniknęła mi z pola widzenia, parsknęłam głośnym śmiechem.

- z czego się śmiejesz.

Zapytał z udawana powagą

- z ciebie.

- dobra, w ogóle w pewnym momencie nie wiedziałem kto mnie przytula, nie poznałem cię dopiero, gdy się odezwałaś to poznałem twój głos.

Powiedział spoglądając na mnie od góry do dołu

- dzięki.. na co dzień aż taka jestem brzydka?

- nie, nie jesteś brzydka wręcz przeciwna, ale nigdy cie takiej nie widziałem.

- tak wiem.. znajdź sobie w końcu normalną dziewczynę a nie

- dobra siostra przestań już.

 Powiedział i objął mnie ramieniem

- chodź do domu nie chcę, aby ktoś mnie tak zobaczył

- o nie, nie skoro jesteś moją dziewczyną to idziemy na lody

- nie jestem twoją dziewczyną, tylko siostrą nie zapominaj

- no wiem ale oni nie wiedzą, więc możemy trochę poudawać muszę się pochwalić moją piękna siostrzyczką

- dobra niech ci będzie

Powiedział od niechcenia i poszliśmy do lodziarni. Cały dzień minął nam super chodź wszyscy faceci gapili się na mnie jak nie wiem co by zobaczyli. Denerwowało nie to. O dwudziestej trzeciej wróciliśmy do domu, rodziców nie było jak zwykle, wykąpałam się i poszłam spać. 

Rano wstałam, zrobiłam poranną toaletę, nie malowałam się, spojrzałam na zegarek była dopiero dziesiąta rano, a mój brat jeszcze spał, postanowiłam zrobić mu malutką pobudkę, poszłam do łazienki wzięłam miskę i całą wypełniłam wodą, po czym po cichu weszłam do pokoju brata, stanęłam koło niego i patrzyłam się jak słodko śpi, po kilku sekundach cała zawartość miski była na moim braciszku. Nie mogłam przestać się śmiać, on wstał jak poparzony i patrzył na mnie złowrogo.

- pożałujesz tego.

Wykrzyknął i podniósł mnie po czym wybiegł z domu i wrzucił mnie do basenu, ale ja się tak łatwo nie dałam, ścisnęłam jego szyję przez co wleciał razem ze mną, tylko że ja byłam w ciuchach, a on w bokserkach więc miał dużo lepiej. Pływaliśmy z dwie godziny, topiliśmy się, chlapaliśmy, skakaliśmy, ogólnie była dobra zabawa. Po południu miałam iść po Sarę więc wyszłam z basenu i poszłam się szykować. Wysuszyłam włosy, ubrałam czarną spódniczkę, do tego niebieski top i czarne baleriny...włosy związałam w warkocz i to tyle, mi mój wygląd się podobał, a czy innym się spodoba to mnie już nie interesuje. Spojrzałam na zegarek była czternasta więc postanowiłam już wychodzić, wyszłam przed dom, a mój brat dalej był w basenie tylko nie sam, a ze swoimi kolegami. Znałam ich często tu bywali ale nie utrzymywałam z nimi większego kontaktu, byli bardzo przystojni, dobrze zbudowani, tatuaże w różnych miejscach, a teraz jeszcze bardziej mogłam się im przyjrzeć bo byli w samych kąpielówkach.

- cześć piękna.

Krzyknął jeden z nich jak się nie mylę miał na imię Natan, zarumieniłam się na to co powiedzieć, speszona odpowiedziałam tylko cześć. W basenie był mój brat i Leo bo Natan był na leżaku...chciałam już wychodzić z podwórka gdy podbiegł do mnie Natan wziął mnie na ręce i zaczął nieść w stronę basenu

- nie proszę puść mnie ja już dzisiaj byłam wrzucona...błagam, proszę.

Darłam się i błagałam na co on się tylko śmiał

- no proszę, proszę, proszę

- a co z tego będę miał?

Zapytał z wesołymi iskierkami w oczach.

- a czego chcesz?

- buziaka

- dobra niech ci będzie, ale mnie postaw najpierw.

On mnie nie postawił, poszedł w stronę wyjścia tam dopiero mnie puścił...stałam na przeciwko niego

- no to teraz buziak.

Powiedział i palcem postukał w swój policzek. Westchnęłam i uniosłam się lekko na palcach bo byłam od niego niższa. Gdy między moimi ustami, a policzkiem chłopaka było zaledwie kilka milimetrów on odwrócił głowę i w tym właśnie momencie pocałowałam go w usta. Szybko się odsunęłam, nie zdenerwował mnie tym, w sumie to mogłam się tego spodziewać, bo po co odnosił by mnie do bramki...po prostu nie chciał,  aby mój brat zobaczył. No ale trudno w sumie całkiem mi się to podobało.

- idiota.

Powiedziałam z uśmiechem, odwróciłam się i powoli wyszłam.

-ale twój.
Krzyknął jeszcze na co ja się znów zarumieniłam, na szczęście on tego nie widzi. Z uśmiechem na twarzy szłam do domu Sary, gdy ktoś złapał mnie za nadgarstek, szybko się odwróciłam i ujrzałam chłopaka, którego kiedyś widziałam w parku.

- hej.

Powiedział drapiąc się po karku, był trochę zakłopotany tą sytuacją tak samo jak ja- wiesz ostatnio trochę źle zaczęliśmy. Powiedział

- cześć i co zostałeś na tej ławce?
 Zażartowałam aby rozluźnić atmosferę.

- no czekałam aż do samiutkiego wieczora, miałem nadzieję, że jeszcze się tam pojawisz ale niestety zawiodłem się.

Powiedział udając smutnego i obrażonego, na co ja się tylko śmiałam- no co mówię prawdę, a tak w ogóle to jestem Wiktor, a czy mogę znać twoje imię panienko. Powiedział teatralnym głosem.

- no nie wiem czy mogę zdradzić tak tajną informację. Powiedział a on zrobił minę smutnego pieska.- no dobra nazywam się Rozalia ale możesz mówić mi Ros.

- piękne imię czuję się zaszczycony rozmową z tobą

- dobra już nie żartuj sobie, a tak to chciałeś coś konkretnego?

 Zapytałam z uśmiechem.

- chciałem z tobą gdzieś wyjść. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na kawę?

Zapytał teatralnym głosem, ukłonił się i wyciągnął w moją stronę rękę

- a bardzo chętnie. Powiedziałam naśladując jego głos i chwyciłam go za rękę na co on się uśmiechnął i poszliśmy w stronę kawiarni. 

zmiana na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz