Rozdział 6

36.2K 985 37
                                    

Weekend minął mi bardzo szybko. Spędziłam go w mieszkaniu z Sofią i Joshem, który opowiadał o kolesiu, którego poznał w klubie. Dziś jest poniedziałek co oznacza, że dziś lecę do Paryża z moim szefem. Ubrałam jeansy, białą bokserkę i kurtkę skórzaną. Lecimy samolotem, więc nie chcę się stroić. Zrobiłam też delikatny makijaż, a włosy związałam w kucyka. Upewniłam się, że do walizki spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, a następnie zeszłam z nią na dół. Na dole czekała już na mnie Sofia.

- Już gotowa? -spytała.

-Tak chyba wzięłam wszystko. -odpowiedziałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę i zaczęłam ją jeść.

-Będziesz sama z szefem przez trzy dni. Poniedziałek, wtorek i środa. Kto wie co się wydarzy. -powiedziała zabawnie poruszając brwiami.

- Sofia przestań to wyjazd służbowy. -powiedziałam i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Równo dziewiąta. Punktualny jest. - powiedziała Sofia, a ja poszłam otworzyć drzwi.

- Dzień dobry. Proszę wejść. - powiedziałam widząc szefa.

- Dzień dobry. -powiedział i wszedł do środka. Miał na sobie zwykłe jeansy i szarą bluzę. Ubrałam swoje czarne trampki i wzięłam torebkę.

- Hej Sofia. -powiedział Rainer widząc Sofię, która weszła do korytarza.

-Dzień dobry. -powiedziała, a ja podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.

-Będę tęsknić. -powiedziała.

-To tylko trzy dni. -powiedziałam.

- Idź już bo się spóźnicie na lot. -powiedziała.

-Wezmę twoją walizkę. -powiedział szef biorąc moją walizkę. Spojrzałam na Sofię, która była z tego powodu bardzo zadowolona.

- Nick, schowaj walizkę panny Hale.- powiedział mój szef kiedy byliśmy przy samochodzie. Spojrzałam na mężczyznę do którego mówił pan Fitz. Brunet niebieskie oczy około 40 lat.

-Kto to? -spytałam. Nie wiem dlaczego spytałam chciałam wiedzieć kto to.

- Mój kierowca.- odpowiedział obojętnie i otworzył mi drzwi od auta. Po dwudziestu minutach byliśmy na lotnisku.

-Lecimy moim samolotem. - powiedział.

-Ma pan swój samolot? -spytałam.

- Tak. -Odparł tak jakby to było oczywiste.

- Jakby inaczej. -wyszeptała myśląc, że nie słyszy, ale usłyszał to bo na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

Po paru godzinach wylądowaliśmy w Paryżu. Prawie cały lot spałam.

-Teraz jedziemy do hotelu, a jutro o 12 mamy spotkanie w restauracji. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to w środę podpiszemy umowę. -powiedział Fitz.

-Jedziemy taksówką? -spytałam.

-Nie, Nick wypożyczył samochód. -powiedział.Czyli
Nick też jest tu z nami. Wyszliśmy z lotniska, a tam czekał na nas Nick. Wziął walizki i włożył je do bagażnika. Pan Fitz otworzył mi drzwi od auta.
Po paru minutach zatrzymaliśmy się pod hotelem. Pan Rainer wziął walizki i wszedł do środka, a ja za nim.

Niespodziewana miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz