Rozdział 7

35.2K 1K 66
                                    

Po przebudzeniu spojrzałam na zegarek, była ósma.
Spojrzałam za okno i zobaczyłam piękne wiosenne słoneczko.

~Uwielbiam wiosnę - pomyślałam.

Wzięłam telefon i zobaczyłam jedną nową wiadomość od Rainera:
,, Mam nadzieję, że dobrze Ci się spało, o 9:00 przyjdę po ciebie i pójdziemy na śniadanie."

O Jezu muszę się ogarnąć, szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Po dwudziestu minutach byłam już pomalowana i miałam wyprostowane włosy, teraz tylko wybrać strój. Stanęłam przed szafą i postawiłam na spodnie z dziurami i czarną bokserkę, którą wsadziłam w spodnie. Ubrałam jeszcze moje wiązane balerinki.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi poszłam do drzwi by je otworzyć.

-Hej. Gotowa? -powiedział uśmiechnięty Rainer, miał na sobie zwykłe dżinsy i szarą koszulkę. Włosy miał w lekkim nieładzie, co bardzo mi się u niego podoba.

-Hej. Tak jestem gotowa wezmę jeszcze torebkę i możemy iść. Dziś płacę za siebie. -powiedziałam szukając wzrokiem torebki, ale nigdzie jej nie widziałam. Dobra jest mały bałagan, ale nie, aż taki aby nie móc znaleźć torebki.

-Cholera. -mruknęłam pod nosem, a Rainer cicho się zaśmiał. Dla niego jest to śmieszne?

- Gdzie ona? -mówiłam chodząc po pokoju i tym samym robiąc jeszcze większy bałagan.

-Tego szukasz? -zapytał, a ja odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że trzyma moją torebkę.

-Gdzie była? -spytałam podchodząc do niego i patrząc w jego oczy.

-Była na komodzie. - jak na komodzie? przecież nie było jej tam.

~Nie było jej tam bo nie patrzyłaś na komodę idiotko - powiedział głos w mojej głowie.

- Okej to możemy iść. -powiedziałam i chciałam zabrać mu moją torebkę, ale mi to uniemożliwił.

-Oddam jak pozwolisz mi zapłacić za twoje śniadanie. -powiedział chowając moją rzecz za plecami.

-Co? Nie ma mowy, oddaj. - powiedziałam próbując mu ją zabrać, co mi kompletne nie wychodziło. Rainer podniósł rękę do góry, a ja aby sięgnąć moją torebkę musiałabym skakać jak idiotka, co mi się nie podobało.

-Yyy no dobra. -powiedziałam zła i wreszcie oddał mi torebkę mówiąc:

-Nie można było tak od razu? Pamiętaj, że ja zawsze mam to co chcę. -ostatnie zdanie wyszeptał do mojego ucha gdy zamykałam drzwi pokoju.
Czułam tylko jak po moich plecach przebiegł przyjemny dreszcz. Postanowiłam to zignorować i gdy zamknęłam drzwi skierowałam się do windy, nie czekając na niego.

- Obraziłaś się na mnie? -spytał stając naprzeciwko mnie.

-Może.- powiedziałam chcąc się z nim podroczyć.

-To co mam zrobić żebyś już nie była zła? -zapytał podchodząc bliżej mnie.

-Chyba, wiem co zrobić. -powiedział i był coraz bliżej, tak niebezpiecznie blisko mojej twarzy. Nasze twarze dzieliły milimetry i wtedy winda się otworzyła po czym wszedł do niej jakiś mężczyzna.
Odsunęłam się od Rainera przesuwając się bardziej w prawo.
Po chwili winda się zatrzymała i wyszłam z niej jak poparzona, kierując się do restauracji na partnerze. Usiadłam przy stoliku, a po chwili na przeciwko mnie usiadł Rainer i już chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu kelner.

Niespodziewana miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz