Rozdział 4

36.2K 1K 48
                                    

,,Da się Pani namówić na kolację w piątek wieczorem? " czytałam po raz setny karteczkę od Pana Rainera.
Nie mogę w to uwierzyć, a może pomylił teczki i dał ją mnie zamiast swoje innej pracownicy. Tak pomylił teczki, przecież na lunchu pytał czy sprawdziłam umowę, chociaż może on tylko starał się ukryć to o co mu tak naprawdę chodzi i czekał na moją odpowiedź.
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie, to zaproszenie nie jest dla mnie pomylił się. Oby tak było.
To jest niemożliwe, że on, mój szef, najprzystojniejszy facet na tej ziemi, Rainer Fitz, chce się spotkać ze mną,
ze swoją asystentką.
Co ja mam teraz zrobić, zgodzić się? Będę go unikać, tak zrobię, przecież nie mogę wyjść na kolację ze swoim szefem i dodatkowo poznałam go kilka dni temu.
Pójdę do Sofii. Nie, nie pójdę do niej, jak jej powiem to znowu znacznie swoją gadkę. Jezu pomocy.
Muszę się ogarnąć, Ava, uspokój się i myśl. Co tu zrobić? Dobra może potem przemyśle. Odłożyłam karteczkę do torebki i zajęłam się pracą, a raczej starałam się nią zająć, bo moje myśli były pochłonięte czym innym.

- Ava -usłyszałam głos Sofii.

-Tak? - zapytałam odrywając wzrok od papierów.

-Pan Fitz chce cię widzieć, pilnie. -cholera nieee, tylko nie to.

- Już idę -wstałam i skierowałam się do wyjścia.

-Czekaj. - zatrzymała mnie Sofia, podeszła do mnie i poprawiła mi włosy.

- Okej, już możesz iść. - uśmiechnęła się, a ja pokiwałam głową. Wyszłam i stanęłam przed drzwiami jego gabinetu. Cholera wejść czy uciekać stąd póki jeszczę mogę? Po odrzuceniu tej drugiej opcji zapukałam do drzwi. To był jeden z bardziej stresujących momentów w moim życiu.

-Proszę. - usłyszałam jego seksowny i zachrypnięty głos. Serce zaczęło mi bić szybciej, chociaż nie wiem czemu. Weszłam do środka z niepewnością. Mężczyzna oderwał wzrok od komputera, a gdy mnie zobaczył uśmiechnął się pokazując swoje piękne białe zęby.

-Chciał mnie pan widzieć. -powiedziałam po chwili.

-Tak mogłabyś zadzwonić do pana Jonesa i potwierdzić jutrzejsze spotkanie to ważne spotkanie? -zapytał, a mi ulżyło czyli nie chodziło mu o kolację.
- Tak oczywiście zaraz to zrobię. -odpowiedziałam szybko uradowana, odwróciłam się i skierowałam się do wyjścia.

-A i jeszcze jedno. -powiedział gdy byłam przy drzwiach, cholera nie
.
-A sprawdziłaś umowę? - cholera mogłam wyjść szybciej, mogłam biec ile sił w nogach.

-Chyba pomylił Pan teczki.-powiedziałam, a on zmrużył oczy i zaśmiał się.

-Nie, nie sądzę- no to jestem w dupie. Mogłam wybrać tą drugą opcję.

- To chyba będę musiała Panu odmówić -powiedziałam patrząc na swoje buty.

-Chyba? -zapytał, a ja pokiwałam głową wciąż nie patrząc na niego.

-Tak mam już inne plany. -skłamałam- A do tego uważam, że to niestosowny pomysł . -dodałam.

-A to niby dlaczego niestosowny pomysł? - zapytał wstając z uśmiechem.

-Jest pan moim szefem i to raczej nieodpowiednie.

-powiedziałam i teraz podziwiałam kolor kanapy, hmm szary ładny kolor.

Niespodziewana miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz