Rozdział 10

31.2K 1K 59
                                    

Sobota
Była już osiemnasta, a o dwudziestej bankiet, a ja nie jestem ani trochę gotowa.Wbiegłam do łazienki i zaczęłam suszyć swoje mokre włosy. Kiedy to zrobiłam postanowiłam zrobić loki. Zrobiłam mocniejszy makijaż niż na co dzień. Zostało czterdzieści minut jest dobrze. Weszłam do swojego pokoju i ubrałam swoją długą, granatowa sukienkę.
Do tego założyłam beżowe szpilki. Ubrałam jeszcze złote kolczyki i złoty wisiorek. Zadowolona z efektu zeszłam na dół i czekałam, aż Sofia zejdzie. Po paru minutach pojawiła się na dole. Wyglądała pięknie. Włosy miała upięte w pięknego koka, a usta pomalowane na czerwono dopełniały całość. Miała cudowną suknię. Długa, beżowa idealnie podkreślała jej karnację.

-Pięknie wyglądasz. -powiedziała kiedy mnie zobaczyła.

-Ty też.- uśmiechnęłam się do niej.

-Fitz padnie jak cię zobaczy. -zaczęła się uśmiechać i ruszać brwiami.

-A ty znowu o tym- wywróciłam oczami i usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie Josh. Podeszłam do drzwi i ujrzałam swojego przyjaciele ubranego w elegancki garnitur. Wygląda świetnie.

-Ale się odstawiłeś. -skomentowała Sofia.

-Wiesz chcę się podobać innym. -powiedział poprawiając krawat.

-Muszę cię zasmucić w naszej firmie, nie ma gejów. -pocieszyłam go i poklepałam po ramieniu.

-Szkoda. Dobra jedziemy. -powiedziałam i wyszliśmy z mieszkania.

Kiedy dotarliśmy zauważyłam sporą liczbę osób z aparatami, super paparazzi. Czekają na Rainera. Wyszliśmy z samochodu i nie zwracając uwagi na paparazzi weszliśmy do budynku, w którym miał odbyć się bankiet.
Poczułam na sobie wzrok kilku mężczyzn, co mi nie przeszkadzało, a dodało pewności siebie. Miło jest podobać się innym. Sofia szukała wzrokiem Alexa, a ja z Joshem poszłam dalej.

-Avo córeczko. -usłyszałam głos swojego taty i odwróciłam się w jego stronę.

-Tato, mamo co wy tu robicie? -spytałam zszokowana patrząc na rodziców.

-Prowadzę wspólne interesy z panem Alanem. -powiedział, a ja nie wiedziałam o kim on mówi.

-Pan Alan, a kto to? -spytałam

-Alan Fitz nie pamiętasz go? Bawiłaś się z nim gdy byłaś mała. -o boże on mówi o tacie Rainera.
-Tak pamiętam już. -odpowiedziałam patrząc na uśmiechniętą mamę. Miała na sobie granatową suknię, a jej brązowe włosy były spięte w kok.

-A ty co tu robisz córeczko? -spytała mama.

-Pracuje w firmie Rainera. -powiedziałam.

-To cudownie. Cieszę się twojego sukcesu. Wiesz, że zawsze możesz wrócić do mojej firmy. -powiedział tata na co wywróciłam oczami.

-Tato już o tym rozmawialiśmy. -powiedziałam, a tata przytaknął z niesmakiem.

-Co u ciebie słychać Josh? -spytała mama. Moi rodzice bardzo lubią mojego przyjaciela, tak samo lubią też Sofię.

- Po staremu pani Ano. -odpowiedział.

-Rainer to syn Alana, dobry chłopak cieszę się, że u niego pracujesz. -powiedział tata.
Rozmawialiśmy jeszczę chwilę, a potem poszliśmy z Joshem do Sofii która była już z Alexem.
Rozglądałam się po sali by znaleźć Rainera i po chwili zobaczyłam go właśnie wchodził na salę z Carą. Wyglądała bardzo ładnie proste brązowe włosy i biała sukienka z wycięciem na nogę. Rainer rozglądał się po sali tak jak by kogoś szukał.
Po chwili jego wzrok zatrzymał się na mnie i jak zawsze zmierzył mnie wzrokiem. Odwróciłam się zanim spojrzał na moją twarz. Postanowiłam udawać, że go nie widzę.

Niespodziewana miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz