Rozdział 3 - "Nie potrafisz oddać władzy prawda?"

678 39 1
                                    

  -Kemankesh, wyjdź teraz. Przyjdź do mnie jutro z rana. - Murad bardzo martwił się o matkę.. W końcu nigdy nie zasłabła.

Widząc medyczki zmierzające do komnaty Sułtana, Gevherhan i jej siostra Atike szybko pobiegły, by zobaczyć, co się stało.

-Matko! Matko, proszę, otwórz oczy! - Zastały swojego brata Murada nad leżącą matką.

-Bracie co się stało Matce?!

-Kłóciliśmy się, a ona nagle zasłabła.

Medyczka dokładnie zbadała sułtankę i podała jej lekarstwa, po których powinna się poczuć lepiej. Sułtanka Kosem zaczęła się budzić, na co wszystkie jej dzieci, które się zebrały przy jej łóżku, skierowały się w jej stronę.

-Matko nic Ci nie jest? Boli Cię coś?

-Powiedz nam Matko, co się stało?

Nagle wszystkie jej dzieci zaczęły wypytywać Kosem, czy wszystko dobrze. Jedyne co czuła to ogromny ból głowy, a pamiętała tylko moment ,w którym Kemankesh Aga spojrzał się w jej oczy i złapał ją.

-Sułtanka Matka potrzebuję wypoczynku, nie powinna się denerwować, jest na razie bardzo słaba. Niech zażywa te lekarstwa to jutro, powinna wrócić na nogi z pomocą Boga. - Medyczka, powiedziawszy to, wyszła z komnaty.

-Matko zostań dziś w mojej komnacie i odpoczywaj.

W nocy sułtanka nie potrafiła zasnąć. Jej sny nawiedzał obraz spalonego miasta. Szła ulicami Stambułu, widziała ból i cierpienie ludu, który pali się żywcem. Wołają ją o pomoc. Nie potrafi im pomóc. Im bardziej się zbliża, tym bardziej się oddala.

-Moja ukochana.. Zobacz, do czego doprowadziłaś. Myślałem, że sobie poradzisz beze mnie, ale teraz widzę, jakim stałaś się potworem. Nie potrafisz oddać władzy prawda? - przy jej boku zjawił się Ahmed.. Jego słowa bolały.

-Myślałaś, że władza to bajka? Pomyliłaś się moja droga Kosem.. To piekło. Piekło, które zrodzisz Ty sama. - Sułtanka Safiye stała przed nią.. Nic się nie zmieniła, nadal miała te same lodowate oczy.

Ahmed, sułtanka Safiye, jej rodzice.. Ich słowa zaczęły błądzić w jej umyśle. Upadła na kolana i zaczęła płakać, tak po prostu. Nie chciała, aby jej lud cierpiał przez nią. Co takiego zrobiła, że wszyscy ją znienawidzili. Może naprawdę staję się potworem bez uczuć? Nie potrafiła wstać. Ciężar słów bliskich jej osób był zbyt ciężki, by mogła ponownie stanąć na nogi. Słowa zaczęły pomału cichnąć.. Spojrzała do góry i zobaczyła kogoś, kto miał być tą osobą, dzięki której znowu stanie dumnie z podniesioną głową.

******

Kemankesh czekał przed komnatą Sułtana, jednak nie było go tam. Miał odchodzić, ale usłyszał coś z pomieszczenia. Cichy płacz, który tłumił gruby mur dzielący go od wejścia.

-Kto tam jest? Sułtan przecież jest na radzie Divanu.

-Ago.. Sułtanka Kosem została tutaj na noc.

Chciał odejść, ale nie mógł, szybko zawrócił i bez pozwolenia służby wszedł do komnaty, gdzie Sułtanka szarpała się w pościeli, i płakała.

Sen był dla niej niczym wieczność, gdzie całe jej cierpienie odżyło i zaatakowało ze zdwojoną siłą. Głosy ucichły, a nad nią stał Kemankesh, który chwycił jej kruchą dłoń. Postacie znikły a cały ciężar, który czuła na swoich barkach zniknął wraz z jego przybyciem. W końcu mogła otworzyć oczy. Szybko wstała i zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu.

-Ahmed? Safiye?! Wygraliście, zostawcie mnie. Nigdy nie byłam potworem i nim nie będę, to wy nimi byliście!- krzyczała, płacząc. W całym zamieszaniu nie dostrzegła postać Kemankesha, który przyglądał się całej sytuacji i zaczął się martwić. - Jestem sułtanką i zawsze nią będę! Lud mnie kocha tak samo, jak moje dzieci. Przecież potrafię kochać..

Ostatnie słowa powiedziała niepewnie, a Kemankesh nie wiedząc co zrobić w tej sytuacji, trzymał jedną dłonią jej dłoń, a drugą szybko położył na jej zimnym policzku. Wzdrygnęła się, ale tylko to ją uspokoiło. Stali w bezruchu. Kemankesh nie widział w niej potwora, tylko osobę, która potrzebuje pomocy.

-Sułtanko czy już wszystko dobrze?

-Co to za bezczelność?! Jak możesz tutaj tak wchodzić?! Jak śmiesz dotykać mojej ręki?! Wyjdź stąd natychmiast! - W końcu do niej doszło, w jakiej sytuacji się teraz znaleźli. Była zbulwersowana jego zachowaniem, ale nadal czuła jego ciepła dłoń.

Kemankesh szybko wyszedł i zawołał medyczki. a wraz z nimi przyszedł Murad. Cały Harem został postawiony na nogi. Chwilę później Silahtar dogonił Sułtana i zobaczył, jak znowu wpadł w furię, gdy zobaczył zapłakaną matkę. Tuż przy wejściu stal Kemankesh, który ciągle myślał o tym, co przed chwilą zaszło.

-Kemankesh co się stało? Co Ty tu w ogóle robisz?-Silahtar nie dawał za wygraną.

*Komnata sułtanki Ayse*

-Narin czy wszyscy już wiedzą?- Sułtanka Ayse wiedziała, że koniec regencji sprawi, że Murad już nie będzie pod jej wpływem. -Wielka Sułtanka Matka zwariowała? Tego bym się nie spodziewała.. Był tam ktoś jeszcze?

-Był Kemankesh Aga, ale szybko wyszedł i nic nie zdążyłam zobaczyć. To on zawołał medyków Pani.

-Kemankesh Aga? Ten dowódcaJanczarów? Ciekawe co chciał od naszej sułtanki.. Dowiedz się tego. - Ayse była zdeterminowana, ale nie zdawała sobie wtedy jeszcze sprawy, jak silna jest sułtanka Matka.

*Komnata Sułtana Murada*

-Pomóc Ci w czymś jeszcze matko? Wszyscy się o Ciebie martwią. -Atike nigdy nie pochwalała działań swej matki, ale wiedziała, że teraz nie mogła jej zostawić.

-Nie. Chcę już iść do siebie, a Meleki przygotuj moją czerwoną suknię. Zamierzam dziś iść do fundacji. - Nie czuła się jeszcze na siłach, ale wrogowie nigdy nie śpią, nie może okazać słabości.

-Dobrze Matko idź już. Wieczorem przyjdę sprawdzić, jak się czujesz. Silahtar, zawołaj Kemankesha i przyjdziecie do mnie zaraz.

Sułtanka Kosem z pomocą swoich służących ubrała się i udała się do wyjścia. Z dumnie podniesioną głową znowu pokazała, że jej siła nie zna granic.

-Kemankesh pilnuj mojej matki. Chcę wiedzieć o każdym jej kroku. Dziś jedzie do fundacji, pojedź z nią, a przedtem daj jej ten list. Napisałem jej o Tobie i twojej roli tylko nie mów jej nic, że masz ją śledzić. Chociaż znając ją, sama się domyśli.. Możesz wyjść. - sługa pokłonił się i wyszedł by wykonywać swoją nową rolę.  

  I mamy kolejną część :D Jak na razie mam zapas napisanych rozdziałów, co mnie cieszy. Mam teraz sporo sprawdzianów i niezbyt mogę pisać, ale mam co wstawiać! No od tego rozdziału mogę powiedzieć, że wątek Kosem i Kemankesha rozwinie się, ale nie będzie tak kolorowo w międzyczasie:* Do zobaczenia!  

,,Nie istnieje większa rana, niż Twoja nieobecność" - Kösem&Kemankeş ZAKOŃCZONE!Where stories live. Discover now