Rozdział 10. - "Amasya"

490 23 4
                                    

Murad wpadł do komnaty Matki i od razu zauważył siostry i braci, którzy siedzieli przy niej. Gevherhan w tym czasie robiła zimne okłady matce, próbując zbić temperaturę. Obok stały medyczki, które mieszały lekarstwa i rozmawiały między sobą, myśląc jak pomóc.
-Jak się czuje Matka, co jej jest?!
-Panie.. Sułtanka ma od kilku godzin wysoką gorączkę, która nie spada. Co chwilę dusi się i nie może złapać oddechu. Nie mamy wątpliwości, że to ostre zapalenie płuc. Jej stan nie poprawia się. Jeśli temperatura nie spadnie, sułtanka może umrzeć. Jeśli zdarzy się cud proponowałabym,aby sułtanka odpoczęła od stolicy, las i świeże powietrze dobrze by zrobiło naszej sułtance. Niech Bóg ma ją w opiece.
-Nie zostawimy matki, będziemy z nią do końca.
Wszyscy całą noc czuwali przy schorowanej matce. Nawet Bayazid został aby wspierać swoje rodzeństwo. W tym samym czasie Silahtar i Kemankes wybrali się do tawerny. Rozmawiali nie tylko o sprawach państwa, ale także o swoim życiu. Kemankes pochłaniał coraz większe ilości alkoholu, by zapomnieć o tym, co dziś usłyszał.
-Kemankes może przestań pić.. Wróćmy już do pałacu. -Silahtar próbował jakoś odciągnąć go od trunku, ale na nic. Wokół tańczyły różne kobiety. Kemankes był dobrze zbudowanym mężczyzną i kobiety zwracały na niego uwagę. On myślał tylko o jednej kobiecie, którą miał właśnie stracić.
-Jak chcesz to idź, ja jeszcze zostanę.
-Obyś w ogóle wrócił dziś na noc. Pójdę już, a Ty wytrzeźwij do jutra. Zapewne sułtan będzie nas chciał widzieć.

******

-Ile razy matko będziesz nas ciągle straszyła? Wiem, że wyzdrowiejesz, obiecałaś mi to ostatnio i dotrzymasz słowa. Ostatnio zbyt gwałtownie zareagowałem. Przepraszam.. nie zostawiaj nas. Jesteśmy tu wszyscy.. Gevherhan, Atike, Kasim, Ibrahim i Bayazid. Wszyscy czekamy tylko, aż się obudzisz i wyzdrowiejesz. Bez Ciebie nic nie ma sensu. Dajesz światło wszystkim. Nie umieraj.. -Murad znowu, siedział przy matce. Znowu czekał, aż się obudzi. Położył głowę na piersi swojej matki i trzymał jej dłoń. Słuchał, jak bije jej serce. Bał się, że już nigdy nie usłyszy tego dźwięku.

-Bracie, sułtanka wyzdrowieje.
-Bayazid ma rację, nie traćmy nadziei..
Sułtance Kosem znowu zaczęły doskwierać duszności. Nie miała siły, ale ciągle słyszała głosy swoich dzieci. Były z nią.. Jak zawsze. Poczuła, jak ktoś położył swoją głowę i mówi do niej. „Nie umieraj.." Tylko te słowa zapamiętała. Musiała walczyć dla nich. Nie mogła się poddać. W końcu jest najpotężniejszą sułtanką Kosem. Zebrała w sobie siłę i podniosła rękę, kładąc ją na swoim synu, który nadal się do niej tulił.
-Murad.. . -Od razu się podniósł się i wziął wątłą dłoń swojej matki, całując ją. Dotknął jej czoła. Gorączka pomału zaczęła spadać, a rumieńce na policzkach zmniejszyły się.
-Matko, dasz radę. Gorączka spada.. -odwrócił się do sióstr i braci, którzy stali tuż za nim i uśmiechnął się. -Wezwijcie medyczki, niech obejrzą moją matkę!
Po chwili zjawiły się, obejrzały sułtankę i podawały jej lekarstwo.
-Dzięki Bogu temperatura spada. Podałyśmy lekarstwa wzmacniające, aby szybciej wróciła na nogi. Martwią nas tylko te nieustające duszności. Gdy Pani odzyska siły, niech najlepiej od razu wyjedzie, w jakieś zacisze z dala od Stambułu. Świeże powietrze pozwoli, aby kaszel ustał. Poza tym sułtanka zbyt często się denerwuje. Ataki złości mogą doprowadzić do różnych przewlekłych chorób i nie powinna się denerwować. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

******

-Nasza sułtanka powoli umiera.. Mimo że koniec jest bliski, musimy pomóc szczęściu. Sinan Pasza, zgromadź swoich ludzi. Niedługo zaatakujemy.
-Pani co proponujesz? -Sinan patrzył w stronę sułtanki Gulbahar. Zaczął widzieć w niej coś więcej niż tylko wspólniczkę. Teraz jednak musiał myśleć o przyszłości. Jego przyszłości.
-Kosem musi umrzeć. Wtedy będziemy mogli zaatakować. Jedna z moich dziewczyn zajmie się nią. Nie będzie przy niej jej sług, będzie taka bezbronna.. -Na twarzy sułtanki Gulbahar wkradła się drwina i cynizm. Każde jej słowo było przepełnione nienawiścią. Miała się zemścić za wszystkie lata upokorzenia. W tej chwili nie wiedziała, że przyjdzie jej się zmierzyć nie tylko z silną sułtanką, ale miłością.. Miłością, która zaczęła wypuszczać swoje korzenie.
-Jak rozkażesz sułtanko. Wszystko, co robię, robię dla Ciebie i twojego syna.
-Wiedziałam, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. Wracaj, do swoich obowiązków.

,,Nie istnieje większa rana, niż Twoja nieobecność" - Kösem&Kemankeş ZAKOŃCZONE!Where stories live. Discover now