Haci Aga wszyscy już czekają? Ester niech również przyjdzie, zda mi relacje o funduszach dysponowanymi w fundacje.
-Jak rozkażesz Pani.
Sułtanka już miała wychodzić na dziedziniec. Krwista czerwień idealnie oddawała charakter sułtanki i jej temperament. Korona z trenem nadawały jej majestatu, w który od wielu lat nikt nie śmiał kwestionować. Jedyna rzecz, która ją zdziwiła po wyjściu, to Kemankesh trzymający w ręku list.
-Kemankesh Mustafa co się znowu stało? - Pochylił głowę i wręczył jej list, który nie zwiastował dla niej niczego dobrego.
-Masz być moim osobistym sługą? Mój syn mógł od razu napisać, że mi nie ufa i masz śledzić każdy mój ruch, nie mylę się prawda? - podniosła swój gniewny wzrok, który widział dziś nad ranem.
-Sułtanko to rozkaz władcy. To, co dziś zdarzyło się rano.. - niedane jednak było mu dokończyć.
Sułtanka Matka zacisnęła pięści i nachyliła się nad Kemankeshem, aby nikt nie usłyszał tego, co ma usłyszeć. Zatrzymała się w momencie, kiedy poczuła ponowne ciepło, które biło od mężczyzny. Czyżby rzeczywiście była tak chłodna, jak wszyscy ją opisywali? Odsunęła szybko od siebie te myśli.
-To, co się rano zdarzyło, nie ma prawa wyjść, poza nas rozumiesz? Jeśli tylko się dowiem, że ktoś nas widział albo usłyszał, co mówiłam to lepiej będzie dla Ciebie, jeśli to nie ujrzy światła dziennego, a teraz jedźmy „pomocniku"- ostatnie słowo wypowiedziała z cynizmem i drwiną, którymi posługiwała się od wielu lat. Tylko takie zachowanie pozwoliło jej przetrwać w haremie pełnych intryg.
-Ależ Pani nikogo nie było w pobliżu, jak ktoś miałby się dowiedzieć?
-Widać, że nie znasz życia w tym miejscu. Tutaj ściany mają uszy. To miejsce nie jest dla słabych. Trzeba uważać na każde wypowiedziane słowo, bo wrogowie nie śpią. Zwłaszcza moi, którzy codziennie chcą się mnie pozbyć, myślę, że niedługo dowiesz się, o co mi chodzi. Jedźmy, nie zamierzam tutaj z Tobą rozmawiać.******
Droga do fundacji ciągnęła się. Sułtanka rozmyślała nad przyszłością imperium.. Jej myśli wypełnił Murad, który jak ostatnio zauważyła zbyt impulsywnie i pochopnie działa. Może i okres regencji się skończył, ale nadal jest Sułtanka Matka, drugą najważniejszą osobą w państwie. Czy jej rola zmaleje? Na to pytanie nie potrafiła jeszcze odpowiedzieć, ale wiedziała, że mimo wszystko nie odsunie się tak łatwo na drugi plan. Nagle wóz zatrzymał się, dojechali.
Wyszła z powozu dumna i dostojna. Nie było w państwie, drugiej tak silnej i niezależnej kobiety. Lud ją kochał, a poddani wiedzieli, że zawsze mogą na nią liczyć, zwłaszcza kobiety i dzieci. Wszyscy zaczęli wiwatować na jej cześć. Uśmiechnięte twarze dzieci, sprawiają, że i ona sama się uśmiechała. Przy drzwiach czekali już jej wierni ludzie Ester Hatun, jej osobista skarbniczka i Halil Pasza, na którym zawsze mogła polegać. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pewien gość, który postanowił, ponownie zakwestionować jej siłę.
*Ulice Stambułu*
-W końcu, możemy zacząć działać Kindża- Aga. Dobrze wiem, że masz w swoich szeregach zaufanych ludzi, którzy pomogą nam. Sułtanka Kosem trzyma to państwo, niszcząc ją, zniszczymy podporę dzięki, której nasz Sułtan potrafi rządzić. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz mnie ani sułtanki Gulbahar. Zapłatę dostaniesz po tym, jak wykonasz swoją robotę.. - Sinan Pasza, Wielki Wezyr odszedł od dowódcy Spahisów, by przygotować się na przyjazd sułtanki.*Pałac Topkapi*
-Matko.. Nic się nie zmieniłaś nadal, jesteś piękna, witaj w stolicy! - zaskoczony wizytą Bajazyd przywitał swoją matkę Gulbahar.
-Synu, tak dawno Cię nie widziałam. Wyrosłeś na mężnego i dzielnego mężczyznę. - odpowiedziała równie radosna.
-Dlaczego nas odwiedziłaś? Sułtanka Kosem, przecież Cię wygnała do Amasyi. Sułtan Ci pozwolił się zjawić?
-Tak synku, moje wygnanie dobiegło końca tak samo, jak regencja sułtanki Kosem.
-Matko, proszę, nie rób nic za jej plecami. Nie chcę, abyś ponownie stąd wyjechała, już i tak zbyt długo byliśmy rozdzieleni. Teraz rządzi brat Murad, ale nie zapominaj, jak nadal ważna jest jego matka. - Bajazyd, mówiąc te słowa, miał nadzieję, że zapobiegnie kolejnym intrygom. Przyszłe wydarzenia, miały pokazać, jak bardzo się pomylił.
-Bayazid, zdaję sobie z tego sprawę, ale nie pozwolę na to, aby kolejny raz mnie obrażała. Nie martw się, nie chcę wdawać się w żadne intrygi, bądź spokojny mój dzielny lwie*Komnata Sułtanki Ayse*
-Narin dowiedziałaś się czegoś? Chcę wiedzieć wszystko, czego się dowidziałaś. Sułtan Murad dowie się o kolejnych intrygach jego kochanej matki.. Mów natychmiast. Narya zabierz dzieci do siebie.
-Sułtanko.. Jedna dziewczyna przechodziła wtedy koło komnaty, miała zanieść śniadanie władcy, ale zastała Kemankesha Age i Sułtankę Kosem w dość dziwnej sytuacji.. - Służąca wiedziała, że są to silne oskarżenia, ale musiała to powiedzieć. Nie chciała zawieść swej Pani.
-No mówże w końcu!
- Gdy weszła, zobaczyła sułtankę Kosem.. Płakała, ale przy jej łóżku stał ten Kemankesh, który trzymał ją za rękę..
-Jak to możliwe? Czyżby było między nimi coś więcej.. Sułtana na pewno zainteresują te jakże ciekawe fakty. Możesz wyjść.
Sułtanka Ayse tylko czekała na zły ruch Sułtanki Matki, ale nie wiedziała, że nadejdzie on, aż tak szybko. W tym momencie nie myślała o konsekwencjach, które będą mogły się obrócić przeciwko niej samej. Nie zastanawiając się dłużej, postanowiła omówić to z władcą.
Sułtan Murad siedział w swojej komnacie. Od dawna zastanawiał się nad przyszłością swojego narodu.. Został prawowitym i jedynym władcą. Teraz matka musi odjeść w cień i dać mu być prawdziwym Padyszachem, na którego czekało jego wojsko, Paszowie i całe społeczeństwo. Państwo przechodziło kryzys. Potrafił całe dnie przesiedzieć z kieliszkiem alkoholu, myśląc o swojej przyszłości. Przez wszystkie te wydarzenia zapomniał o jego haseki Ayse i swoich dzieciach. Jest nie tylko Padyszachem, ale także ojcem, chciał iść do swoich pociech, by widzieć, jak rosną na jego oczach. Odstawił kieliszek i miał wychodzić, ale do komnaty wszedł sługa.
-Panie, Sułtanka Ayse chcę się z Tobą widzieć.
-Niech wejdzie.
-Panie.. Dawno mnie nie odwiedziłeś, również dzieci wypytują się o swojego ojca. Pomyślałam, że moglibyśmy również porozmawiać. Ostatnimi czasy wiele się wydarzyło.. Stałeś się prawdziwym władcą, zakończyłeś okres regencji swojej matki. Miałam w planach także ją odwiedzić, jak się czuje? Myślę, że obecność Kemankesha, pomogła sułtance wyrwać się z tego koszmaru.. - Widząc narastającą złość sułtana, wiedziała, że osiągnęła swój cel.
-O czym Ty mówisz Ayse? Jaka obecność, przecież zawołał tylko medyków.. Lepiej mów co wiesz, bo i dla Ciebie się to źle skończy. - Murad, nie mógł opanować swoich emocji, nie mógł pozwolić na taką zniewagę. Kemankesh to w końcu zaufany człowiek.. Nie mogłby się dopuścić takiego czynu.. A może nie znał go jeszcze tak dobrze?Nadrabiam zaległości w pisaniu, więc idę dalej. Kolejny rozdział za mną i zachęcam do czytania! Kolejny pojawi się, w ciągu tygodnia. Do zobaczenia! :D
YOU ARE READING
,,Nie istnieje większa rana, niż Twoja nieobecność" - Kösem&Kemankeş ZAKOŃCZONE!
FanfictionOdkąd Sułtanka Kösem rozpoczęła okres regencji, minęło 10 lat. Przez ten cały czas, utrzymywała państwo, aby kiedyś oddać je w ręce swojemu synu Muradowi IV. Nie do końca ufając swojej matce, chcę, aby jego wierny sługa Kemankeş Aga pilnował sułtank...