David:
Zasnąłem bardzo szybko, ściskając pustą poduszkę obok mnie. Żałowałem, że nie zasnęliśmy od razu, jak obydwoje osiągnęliśmy szczyt, przytuleni do siebie. Nieważne, że brudni. Razem. Dopiero, kiedy przez sen poczułem, jak mnie obejmuje, uspokoiłem się i zapadłem w głęboki sen.
Bezlitosny dźwięk budzika zabrzmiał prawie natychmiastowo. Jęknąłem z niezadowolenia.
- Już? Nie za szybko..? - mruknąłem, wyplątując się z kołdry i długich ramion mojego wybranka - kochanie.. Will.. Wstań, bo się spóźnimy! - trochę nim potrząsnąłem, aby w końcu otworzył oczy, w końcu, po kilku nieudanych próbach, pocałowałem go i na chwilę zatkałem nos. Zawsze działa. Podniósł się gwałtownie, kaszląc i mi dając fangę w nos. Zaśmiałem się, widząc jego zdenerwowanie pomieszane z dezorientacją.
- Dzień dobry kochanie!-
Wiliam:
- Dobry?! Chciałeś mnie zabić?!- wstałem zdenerwowany z łóżka. Nie dość że prawie nic nie spałem, to kiedy zasnąłem męczyły mnie koszmary. Nawet nie chcę sobie tego przypominać. Obrzuciłem go nienawistnym spojrzeniem i poszedłem do drugiego pokoju się ubrać. Dopiero gdy byłem ubrany usiadłem na łóżku i zacząłem myśleć racjonalnie.
David:
- Oczywiście, że nie.. - mruknąłem, ale pewnie nie usłyszał.
Zaciągnąłem walizkę do sypialni i w końcu się ubrałem. Właśnie naciągałem skarpetki, kiedy do pokoju ponownie wszedł William.
- Nad czym tak dumasz? - przysunąłem się do niego odrobinę.
Wiliam:
- Nad niczym. Nie rób tak więcej, bo... - chciałem coś powiedzieć, zagrozić mu, tak jak ja to zazwyczaj robię, ale się powstrzymałem. Wstałem z łóżka i wyszedłem z sypialni. Poszedłem do kuchni zrobić kawę.
Nie chciało mi się jeść, ale kawę z chęcią wypiję.
David:
Jak posłuszny piesek poszedłem za nim, uwieszając się na jego plecach.
- William no... Nie mogłem cię dobudzić, a to był jedyny sposób który zawsze działa - podciągnąłem się tak, by nie majtać nogami po podłodze - Odpłacę ci za moje karygodne postępowanie potem-
Wiliam:
- Nie chcę żadnego odpłacania. Nie rób tak i już. Ja się sam budzę. Teraz mnie boli głowa on nagłej pobudki. Współczuję dziś wszystkim na planie- powiedziałem stanowczo czekając aż zagotuje się woda w ekspresie.
David:
Ucałowałem go w szyję.
- Po tabletce ci nie przejdzie...? - szepnąłem mu do ucha - A może jednak jest jakieś lekarstwo na ból głowy, które zawsze działa? - ciągnąłem flaka. Mam nadzieję, że zrozumie, o co mi chodzi.
Wiliam:
- Nie przejdzie mi ani po tabletce, ani po niczym innym- odburknąłem mu i nalałem kawy do dużego kubka i wyjąłem z szafki kilka pudełek z lekami uspokajającymi i nie tylko. Przygotowałem sobie swoją dawkę jak do nazywam „wspomagaczy", łyknąłem je wszystkie naraz i zapiłem kawą.
David:
Zsunąłem się z jego pleców, zrezygnowany. Dlaczego on się tak łatwo denerwuje? Czuję się teraz, jakby był moim ojcem, a nie kochankiem. To była zwykła psota, Karolina mi to zawsze wybaczała i potrafiła się następnego dnia odegrać. Znaczy, ona mnie nie całowała. Zasłaniała usta ręką i nos ściskała palcami. Ale to tylko niewinna zabawa, dlaczego on od razu na mnie burczy.
Wiliam:
Odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem na niego z wyższością.
- Nie rób tak nigdy więcej. Chyba że chcesz się ze mną pokłócić. Nie jestem skory do tego typu „wygłupów". Zjedz coś zanim wyjdziemy-
Zabrałem moją kawę i poszedłem usiąść na kanapie. Naprawdę bolała mnie głowa i byłem nie wyspany. Może gdyby nie te koszmary...
David:
Przygnębiony, wziąłem jabłko i usiadłem na kanapie obok niego, ale w pewnym dystansie.
- Przepraszam... Nie wiedziałem, że się aż tak zezłościsz... - spuściłem wzrok, podziwiając podłogę, własne stopy i jabłko, okręcane w rękach.
Wiliam:
- Nie rób z siebie teraz takiego pokrzywdzonego. To chyba dość jasne że dorosły mężczyzna nie będzie zadowolony jak go obudzisz w ten sposób. Może swoją koleżankę tak budziłeś, ale ja to nie ona. Tu są inne zasady- napiłem się kawy i spojrzałem w stronę okna.
David:
Nie odpowiedziałem, po prostu dalej gapiłem się w dół. Jest naprawdę dwulicowy, jeśli chodzi o charakter. Będę musiał bardzo wydorośleć, abyśmy byli w dobrych stosunkach. Zawsze było ze mnie duże dziecko, ale... Teraz odczuwam to najboleśniej.
Wiliam:
Dopiłem kawę i wstałem z kanapy, odnosząc kubek do kuchni.
- Zbieraj się. Skoro nie będziesz jadł w domu to kupię ci coś po drodze-
Poszedłem do sypialni po bluzę. Pod spodem miałem jak zawszę koszulę. Miałem dziś ochotę ubrać się na luźno. Zszedłem z piętra i ubrałem kurtkę. Biorąc kluczyki spojrzałem na chłopaka.
- Gotowy?-
*******************************************************
Taka krótka, bo trzynasta XD
Pozdrawiam ^^
CZYTASZ
Tam, gdzie nie sięgają kamery...
RomanceGłówni Bohaterowie: David Yelts, 22 letni student szkoły filmowej, postanawia spróbować swoich sił w castingu do serialu. Uwielbiał ten serial, grał w nim jego ulubiony aktor. Niby nie poszło mu najgorzej, ale wiedział że było tam wielu lepszych o...