Część 19

16 1 0
                                    

David:

Odetchnąłem z ulgą, kiedy sobie poszedł i podreptałem do kuchni. Muszę wcielić mój plan w życie, a przynajmniej spróbować. Wstukałem szybko przepis na grzańca i zacząłem przygotowywać po kuflu dla mnie i dla Williama. Znalazłem ten przepis niedawno, więc wolałem zaoszczędzić sobie trochę czasu, jakby mi coś nie wyszło. Próbowałem nie myśleć o tym, jak bardzo William jest na mnie zły, w końcu po siłowni zawsze mu przechodzi. Może jeśli będę dla niego nad wyraz miły to przestanie się tak na mnie denerwować...

Uszykowałem wszystko, co było trzeba i czekałem, siedząc na blacie, aż usłyszę, jak William wychodzi z siłowni. Wtedy zaleję nasz grzaniec i do niego podejdę. Tak, raczej obejdzie się bez rzucania się na szyję. Powąchałem swoją koszulkę. Pachniała korzennymi przyprawami. Jak ja kocham tę woń... zresztą cieplutkie piwo też będzie pachnieć wspaniale.

Wiliam:

Wyszedłem z siłowni po półtorej godziny, może nawet dwóch. Dużo sobie tam przemyślałem.

Poszedłem od razu do łazienki się umyć. Po drodze czułem intensywny zapach przypraw korzennych. Bardzo mi się podobał. Ciekaw byłem co ten dzieciak znów wymyślił. Ciasto piekł?

Umyłem się i poszedłem z samym szlafroku do kuchni, gdzie był właśnie David.

- Co Ty tu robisz? Uczysz się gotować, czy piec ciasto?- zapytałem się go, patrząc na niego bez emocji.

David:

Widząc jego wzrok, jakoś od razu odeszły mi wszystkie chęci do życia.

- Zrobiłem dla nas grzaniec... bo na dworze zimno, to pomyślałem, że może byśmy obejrzeli jakiś film wspólnie pod kocykiem i z czymś na rozgrzanie - potarłem swoje ramiona, bo mnie przechodziły dreszcze - wiesz... taki miły wieczór we dwoje.. - uśmiechnąłem się słabo, zeskakując z blatu, z zamiarem rozlania napoju do uszykowanych wcześniej już kufli.

Powinienem zachować spokój. To tylko i aż William, prawda? Bałem się jego reakcji mimo wszystko. Bałem się, co może mi zrobić, jak jest rozeźlony. I niestety było to po mnie widać.

Wiliam:

- Jak chcesz. Jak chcesz, to możemy zrobić też kolację do tego. Masz na coś ochotę?- powiedziałem nadal nie wyrażając żadnych emocji. Lepiej tak dla niego. Lepiej żeby nie wiedział jakie targają mną emocje.

Podszedłem do lodówki i otworzyłem ją. Było w niej wszystko, ale tak naprawdę nie chciało mi się jeść. Najlepiej bym się napił. Dużo i z procentami. Odwróciłem się w jego stronę, czekając na odpowiedź.

David:

- Mi wystarczy to grzane piwo... - rozlałem zawartość na dwa kufle - pewnie i tak za chwilę będę śpiewać, więc wolę rano nic w żołądku nie mieć-

Miałem okropnie słabą głowę, więc nawet siedemset mililitrów piwa to było dla mnie wyzwanie. Westchnąłem cichutko i podsunąłem mu kufel, siadając bliżej niego na blacie i opierając się policzkiem o lodówkę.

- Znalazłeś coś dla siebie..? Mogę pobawić się w kamerdynera i Ci zanieść przygotowane, jak chcesz...-

Wiliam:

- Możesz pobawić się w chłopca do towarzystwa i iść ze mną do łóżka- powiedziałem patrząc mu w oczy i zamykając lodówkę- Jak nie będziesz jadł, to ja też nie-

Wziąłem to, co dla mnie przygotował i nie czekając na niego poszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie włączając telewizję. Dawno nie miałem czasu, ani ochoty oglądać telewizji. To źle mi się kojarzy. W pracy filmy, w domu filmy. Wolę obejrzeć wiadomości, albo jakieś programy, niż filmy.

Tam, gdzie nie sięgają kamery...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz