Część 17

8 1 0
                                    

David:

Miałem wrażenie, że ledwo wciągnąłem na siebie swoje ubrania i ledwo się wyciągnąłem na podłodze, telefon na biurku zawibrował. Podniosłem się ociężale i odblokowałem ekran. Prawie wypuściłem go z rąk po przeczytaniu wiadomości i westchnąłem. Czyli będę musiał mu, krótko i kolokwialnie mówiąc - obciągać. Świetnie... a jak ktoś wejdzie?

Przytelepałem się do jego "komnaty" z nietęgą miną i zamknąłem dokładnie za sobą drzwi.

- Wzywałeś mnie, prawda...?-

Wiliam:

Spojrzałem na niego. Nie był za bardzo zadowolony.

- Kochanie, co się stało? Nadal przeżywasz tą scenę? No już, chodź do mnie- rozłożyłem ramiona w przyjaznym geście propozycji pocieszającego uścisku.

Jak się dowiem że ktoś mu coś złego powiedział, zawstydził go lub coś innego, to znajdę tego kogoś i zamorduję.

David:

Uśmiechnąłem się odrobinę i do niego podszedłem bliżej, by usiąść na jego kolanach.

- Nic się nie stało... nadal czuję się trochę zmęczony... poza tym zaskoczyłeś mnie tą prośbą - spojrzałem na chwilę w dół i się zaczerwieniłem - Zgaduję,że nie żartowałeś...-

Wstydziłem się i to cholernie. Tak w pracy... nie wypada. Dziwnie mi z tego powodu.

Wiliam:

A więc tą osobą którą chciałem zabić, byłem ja sam... Zajebiście. Już drugi raz dzisiaj.

Objąłem go i potarłem jego ramiona.

- To nie tak... Jak nie chcesz to... przecież nie będę Cię zmuszał. Rozumiem, to przez tą scenę, tak? Mam rozumieć że na jakiś czas odpuszczamy sobie sprawy intymne, aż dojdziesz do siebie?-

Czułem że zaraz znów będę musiał wziąć coś na uspokojenie. A w dodatku ręka mnie bolała. Szlag by trafił dzisiejszy dzień, a to dopiero południe.

David:

Westchnąłem cichutko i pokiwałem głową. Potrzebowałem przerwy. Z jednej strony William będzie teraz bez głównego źródła przyjemności, a z drugiej... nie chcę się uzależnić. Ani, żeby z nim to się stało.

- William...musimy porozmawiać - położyłem dłonie na jego barkach - i to poważnie. Doszedłem do tego wniosku, gdy odpoczywałem u siebie w garderobie. Musimy się od uzależnić od seksu. Rozumiesz? Bo jeśli nie, obydwoje skończymy jako seksoholicy. Nie chciałbym tego... teraz cały wolny czas poświęcamy na "te" sprawy. Chciałbym przeżyć z Tobą wiele wspaniałych chwil i to nie tylko w łóżku. Przepraszam, jeśli Cię to jakkolwiek zezłości, urazi... ale.. musimy sobie rzeczywiście odpuścić. Porobić cokolwiek innego, ale nie to.. - spuściłem głowę na dół. Ostatnie słowa powiedziałem prawie szeptem. Wstydziłem się teraz swojej słabości, ale miałem do niej pełne prawo.

Wiliam:

Patrzyłem na młodego jak na kompletnego idiotę. Tak, dokładnie. Jak na idiotę. Co on myśli, że mi stawiał warunki? Chce spać ze mną w jednym łóżku i co? Może nie pozwoli mi się nawet do siebie zbliżyć? O na pewno nie. Jeśli on mi nie da tego co będę chciał, to sam sobie to wezmę.

- Nie kochanie, nie jestem zły- „jestem wkurwiony"- Oczywiście że poświęcę Ci więcej czasu przestaniemy myśleć tylko i wyłącznie o seksie. Jesteś jeszcze młody, masz prawo gdzieś wyjść, wyszaleć się, a nie spędzać całe noce ze mną w łóżku, pieprząc się do samego rana- w moim głosie sam słyszałem podłą ironię własnej wypowiedzi.

Wstałem z miejsca, posadziłem chłopaka na moim fotelu i poszedłem do kieszeni bluzy po leki uspokajające. Jak zwykle wziąłem kilka tabletek naraz. Wziąłem butelkę z wodą i popiłem je. Czułem jak trzęsą mi się ręce. Nie mogłem spojrzeć w jego stronę. Mogłem go jednak zgwałcić na tym planie!

David:

Patrzyłem się na Williama osłupiały. Znowu go zdenerwowałem, widzę to doskonale. I się boję. Nie chciałem mu robić na złość. W żadnym wypadku. Chciałem tylko nas... ochronić. Ale chyba w jego przypadku jest już za późno. Czyli będę musiał brać go na litość, tak jak dzisiaj na planie? Czy naprawdę pokochałem kogoś takiego..?

Nie. Ja pokochałem tego Williama, miłego aktora, który z własnej woli mnie odwoził do domu i był moim mentorem. Nie pokochałem uzależnionego od seksu furiata i egoisty.

Wpatrywałem się w niego nada przerażony. Nie potrafiłem wydusić z siebie słowa. To co powiedział, mnie zabolało. Czyżbym naprawdę był tym rozsądniejszym w naszym nieoficjalnym związku? Ja, taki słabeusz? Nie powinienem nadstawiać karku, bo widzę, że marnie skończę. Powinienem stąd wyjść.

- Pójdę już do swojej garderoby...niedługo zaczną się przygotowania do kolejnych scen - wstałem i szybo udałem się w stronę drzwi. Nie zatrzymał mnie, za co w duchu dziękowałem opatrzności. Aczkolwiek... to, co zastałem u siebie, nie pasowało mi ani trochę.

- Cześć Chuck...- zamknąłem drzwi za sobą - skoro tu jesteś, to mam do ciebie kilka pytań i próśb..-

Tonący chwyta się brzytwy. A ja chwytałem się jadowitego węża, który może bardzo szybko pogorszyć moją sytuację.

Wiliam:

Pozwoliłem mu odejść. Tak było lepiej. Ale na pewno mu tego nie odpuszczę. Usiadłem na swoje miejsce i spojrzałem na miejsce, gdzie jeszcze rano było lustro.

Chuck:

Siedziałem w jego garderobie przeglądając scenariusz. Wcale się nie zdziwił moją obecnością w jego pokoju.

- Serio? To dobrze się składa, bo ja mam Ci kilka rzeczy do powiedzenia, ale zacznijmy najpierw od Ciebie. O co chcesz zapytać?- powiedział mężczyzna z szerokim uśmiechem.

David:

- Czy William zawsze był taki? Furiat, seksoholik i egoista? - wyrzuciłem z siebie- zaczynam się go po prostu bać! Dopóki jestem grzecznym chłopcem i pozwalam mu na wszystko, to jest dobrze. Najchętniej by się ze mną pieprzył cały wolny czas. A kiedy nie chcę, to muszę go brać na litość, bo inaczej dostaje napadu furii - usiadłem zrozpaczony na podłodze - dzisiaj, jak on wyszedł na chwilę podczas nagrywania i rozbił to lustro, to właśnie wtedy cudem udało mi się go odciągnąć na litość od zamiaru zgwałcenia mnie na tym planie. Rozumiesz!? I tak... zrobił to co w miarę chciał. W miarę. Przyzwał mnie potem do siebie, bym dokończył z sam domyślasz się czym. Miałem tak dość i taką minę, że mu się odechciało. Próbowałem wyprosić u niego kilka dni przerwy. A on tylko ohydnie mi odpowiedział, już w stanie kurwicy i poszedł łykać leki na uspokojenie. Uciekłem pod alibi przygotowań do kolejnej sceny. Boję się go. Po prostu się go boję - chwyciłem się za włosy, mając ochotę je wyrwać - Dlaczego on jest tak okrutnie dwulicowy? Znasz go tyle czasu. Powiedz-

********************
Will, dlaczego taki jesteś?! No ja się pytam dlaczego?!

CreepyStaringBirds może Ty wiesz dlaczego on taki jest? (Tylko nie zdradzaj szczegółów ;) )

Tam, gdzie nie sięgają kamery...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz