Część 4

28 4 1
                                    

David:

Zaczerwieniłem się jeszcze bardziej.

- Załóż coś na siebie...- próbowałem chociaż udawać, że się na niego nie gapię, ale jego ciało było zbyt atrakcyjne, żeby tego nie robić. Usiadłem na tym mistycznym krzesełku obok toaletki i przygryzłem dolną wargę. Seksowny jest. Młody bóg po prostu, chyba mu ołtarzyk postawię...

Wiliam:

- Prześlicznie wyglądasz kiedy się rumienisz, wiesz? - powiedziałem z uśmiecham i założyłem koszulę- Nie musisz zadzwonić do swojej współlokatorki że Cię nie będzie na kolacji? Co do kolacji, to zamówiłem kolację do mojego apartamentu. Lubisz może owoce morza?- powoli zapinałem guziki.

David:

Chłonąłem go wzrokiem jak w jakimś transie. Dopiero po chwili się ocknąłem.

- Nigdy nie jadłem. ..- nerwowo poprawiłem sobie szalik - chętnie spróbuję... - wolałbym zwykłe grzanki czy coś... głupio mi jeść coś, co nawet nie wiem jak się powinno jeść, znając życie wyjdę na kompletnego idiotę jak zwykle.

Wiliam:

- Niektórzy twierdzą że owoce morza są na swój sposób afrodyzjakiem. Musimy to sprawdzić- uśmiechnąłem się do niego zalotnie.

Dopiero co jeszcze rano upierałem się, że nie jestem gejem, a teraz przy nim, czuję się całkowicie odprężony i wolny od problemów. Ten chłopak już wywrócił moje życie do góry nogami, a to dopiero początek. Coś czuję że zmieni mnie i moje życie całkowicie.

Ubrałem się i poszliśmy na parking. Po drodze, będąc pewnym że za dużo osób nas nie obserwuje, objąłem go ramieniem chcąc go mieć jak najbliżej siebie.

Wsiedliśmy do samochodu i zawiozłem go pod jeden z największych wieżowców w mieście.

- Tutaj mieszkam. Tam wysoko. Mam nadzieję że nie masz problemów z ciśnieniem, bo ja na początku musiałem się długo przyzwyczajać-

David:

- Nie stwierdzono nic u mnie ..więc chyba tak źle nie będzie- wydukałem, zadzierając głowę do góry by ogarnąć ogrom budynku. Nie powiem, byłem pod wielkim wrażeniem, aż tak dużym, że William musiał mnie siłą wepchnąć do środka i do windy. Grała przyjemna chilloutowa muzyczka, a ja przymknąłem oczy i tuliłem się do niego. Nie mogłem oprzeć się jednak uczuciu, że ktoś nas obserwuje, pomimo, że byliśmy w windzie sami...pewnie mają tu kamery bezpieczeństwa.

Wiliam:

Czas na jeździe windą zleciał mi bardzo szybko, kiedy byłem z nim. Zawsze się dłużyło i myślałem że nigdy tam nie dojadę. Dziś chciałem być z nim jak najdłużej.

Wyszliśmy na moje piętro, gdzie były drzwi tylko do mojego apartamentu. Otworzyłem je i zaprosiłem go do środka.

- Witaj w moich nieskromnych progach. Chciałbym, abyś czuł się jak u siebie, ale boje się że możesz się zgubić- roześmiałem się i objąłem ramieniem- Jak chcesz to Cię oprowadzę po moim mieszkaniu-

David:

Otworzyłem usta ze zdziwienia. Ile to jest metrów kwadratowych...

- Myślę, że wycieczka krajoznawcza będzie konieczna... - zdjąłem z siebie czapkę i szalik, zostawiając je razem z kurtką na wieszaku. Buty wsunąłem na wycieraczkę, bałem się, że mu coś ubrudzę w tym sterylnym królestwie- wolałbym poznać bardziej ciebie niż twoje mieszkanie.. - uśmiechnąłem się lekko i go objąłem, przezwyciężając barierę zawstydzenia i pocałowałem. Nie za mocno, po prostu zwyczajny całusek. Boję się więcej.

Tam, gdzie nie sięgają kamery...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz