Część 23

12 0 0
                                    

David:

Kiedy zostałem sam, zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć. Jednak... w kompletnej ciszy i ciemności, mózg postanowił działać na pełnych obrotach. Po raz kolejny czułem, jakbym przeżywał ten koszmar ponownie. Nie potrafiłem sobie wybić z głowy tego bezdusznego zwierzęcia, którego jedynym celem w życiu jest zaspokojenie swojego głodu seksualnego i wyżycia się na czymś. Kochałem go przecież. Próbowałem być mu oddany, próbowałem go jakoś zmienić swoim zachowaniem. Ale to nieszczęśliwy przypadek osoby, której nic nie zmieni. Nie potrafiłem nawet pojąć. Nie potrafiłem już zrozumieć, dlaczego on taki jest. Przestałem sobie zadawać to pytanie. Odpowiedź przecież była widoczna na moim ciele. Bo taki jest. Ogarnęła mnie kompletna bylejakość. Pustka w środku, pomieszana z niewymownym smutkiem. Kocham tę kruchutką skorupkę normalnego człowieka, pod którą on się ukrywał. Ale jego ego rosło, rosło i rosło, aż w końcu przebiło tę skorupkę na wylot, pozostawiając moje uczucia, nie, całego mnie w rozsypce. Nie chciałem wracać do tego człowieka, do tego potwora, jakim się stał. Odchyliłem głowę do tyłu, pozwalając coraz to większym łzom skapywać na poduszkę. Głupie, naiwne dziecko, myślało, że zrobi z monstrum potulną owieczkę, będąc czymś słabszym od muchy, nawet z bakteriami nie może się równać. Śmiać mi się chciało z samego siebie. Byłem idiotą. Mogłem tego nawet nie zaczynać.

Chuck:

Na moje nieszczęście zasnąłem już podczas kąpieli. Mój błogi sen nie trwał długo, gdyż woda wystygła i obudziło mnie przenikliwe zimno. Tego by brakowało, abym się teraz przeziębił. Wyskoczyłem z wody i owinąłem się w szlafrok. Poszedłem do łóżka, które zajmował już mój pies. Było mi tak zimno i nadal byłem zmęczony, że nie kazałem iść mu na swoje posłanie, a położyłem się obok niego i użyłem go jako termosu pod kołdrą. Niemal od razu było mi cieplej gdy przytuliłem się do wielkiego cielska zwierzaka. Jemu widocznie też było dobrze, bo leżał spokojnie, tylko merdał ogonem.

Rano obudziłem się niestety trochę podziębiony, ale znalazłem jakieś witaminy, witaminę C, coś rozgrzewającego i do śniadania zapodałem sobie dużą dawkę wzmocnienia. Nie mogłem przecież teraz chorować. Musiałem się zajmować Davidem i jego sprawami. W moim zawodzie w ogóle nie ma czasu na chorobowe. Na czworaka, ale się zapierdala do pracy.

Po śniadaniu poszedłem się ubrać. Dziś zdecydowałem ubrać ciemno zielony golf, aby nie zaprawić się do końca. Wziąłem witaminy na drogę i poszedłem do auta, które stało już pod domem. Po drodze do szpitala wykonałem jak zwykle kilka telefonów i zanim dojechałem na miejsce, większość obowiązków została wykonana.

Wszedłem do budynku i skierowałem swoje kroki wpierw do Davida, aby się z nim przywitać i zapytać czy czegoś nie potrzebuje.

Wiliam:

Po trzech dobach siedzenia w areszcie i wpłacenia niemałego datku na komendę, w końcu mnie wypuścili, oddali mi moje rzeczy i jak zwykle tylko pogrozili palcem. Jednak dostałem ostrzeżenie że mój manager złożył wobec mnie pozew do sądu. To już nie było zabawne. Ale nie powiem mu że wyszedłem. Zrobię mu niespodziankę. To on powinien mnie wyciągać z więzienia, a nie jeszcze próbować mnie do niego wpierdolić. Nie przestrzega zasad. Jego tatuś będzie niepocieszony.

Zamówiłem taksówkę i wróciłem do domu. Zastała mnie tam tylko cisza. Po rozbitym szkle nie było już śladu. Moja pomoc domowa ogarnęła już cały bałagan jaki tu zostawiłem, ale ona też dla mnie coś zostawiła. Wypowiedzenie z pracy. Kolejna zła wiadomość dzisiejszego dnia. Czy coś jeszcze będzie chciało mnie zdenerwować?

Poszedłem do łazienki. Nalałem wody do wanny, rozebrałem się i usiadłem na brzegu, wspominając jak w tej samej wannie kochałem się z Davidem. Niby nie było to tak dawno, a jednak czułem, jakby to było lata temu... Co się ze mną wtedy stało? Byłem zbyt zmęczony, aby teraz o tym myśleć. Wiedziałem tylko jak się umyć i iść spać, a o reszcie będę myślał jutro.

Tam, gdzie nie sięgają kamery...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz