Ciągle śniły mi się te postaci, które widziałam po zemdleniu. Wszyscy płakali albo krzyczeli. No albo płakali i krzyczeli. Wtedy to był już najgorszy koszmar. Obudziłam się cała zziajana i spocona, jak po intensywnym treningu. Zerknęłam na budzik i zobaczyłam, że zostało mi pół godziny do szkoły! Dlaczego to cholerne ustrojstwo nie obudziło mnie wcześniej?! Dlaczego?! To już oczywiste, że spóźnię się na pierwszą lekcję. Mam 20 minut pieszo do szkoły, a na samo ogarnięcie się potrzebuję co najmniej pół godziny.
Zwlokłam się z łóżka i założyłam jakieś pierwsze lepsze ciuchy z szafy. Nagle zalała mnie fala wydarzeń z wczoraj. Wszystko sobie przypomniałam. Mama. Gdzie jest moja mama? Zbiegłam po schodach i zaczęłam opętańczo szukać jakiegokolwiek znaku życia we wszystkich pokojach w naszym domu. Nic nie znalazłam. O nie. O nie, o nie, o nie. Gdzie jest moja matka? Zostawiła mnie i uciekła z domu? Wykluczone, przecież na pewno mnie kochała i zależało jej na mnie. Poza tym kiedy miałaby spakować swoje rzeczy, skoro od wczorajszego dnia nic nie pozostało naruszone. A co jeżeli została porwana? To znaczy, moja mama raczej potrafiłaby się obronić, ale przecież nie ma nadzwyczajnej siły. Komu mam to powiedzieć? Na pewno powiem moim przyjaciółkom, może mi pomogą. Wychowawczyni? Czemu nie. Na pewno kogoś dorosłego muszę powiadomić. Niepełnoletnie dziewczyny nic nie zdziałają. Dobra, poradzę sobie. W szkole wszystko powinno się wyjaśnić.
Zjadłam szybkie śniadanie i spakowałam się do szkoły. Niestety nie zdążyłam zrobić wczorajszych zadań domowych. Trudno. Odpisze się na przerwie. Kiedy zamierzałam już wychodzić do szkoły, nie zgadniecie co się stało. Zawibrował mój telefon. Wyjmując go z kieszeni byłam prawie przekonana, że to ten sam nieznany numer i znowu ma mi do przekazania jakąś bezsensowną wiadomość.
Nieznany numer: Czekam na ciebie.
I co ja mam o tym myśleć? Przecież to żałosne. Głupie. Komu chce się wysyłać do mnie wiadomości ze zdaniami nie mającymi sensu? Mam nadzieję, że ten ktoś w najbliższym czasie przestanie, bo zaczyna mnie irytować.
Nie przejmując się odebranym przed chwilą smsem, poszłam do szkoły. Kiedy spotkałam moje przyjaciółki, od razu opowiedziałam im o moim problemie z matką , licząc na pomoc z nich strony. Wiecie co zrobiły? Wyśmiały mnie! Tak, wyśmiały. Przecież to przyjaciółki, nie powinny mi ufać? Wtedy, kiedy naprawdę ich potrzebuję, odwracają się ode mnie. No świetnie! Po prostu super!
Do końca dnia nie odzywałam się do nich, jednak im to najwyraźniej nie przeszkadzało. Szkoda.
W około połowie lekcji poszłam do sali mojej wychowawczyni. Przywitałam się i dałam znak, że chciałabym o czymś porozmawiać.
- Coś się stało, Rose? – sympatycznie zapytała się kobieta.
- Taa, chciałam właśnie o tym powiedzieć. Proszę pani, niepokoję się trochę, ponieważ mojej mamy od dwóch dni nie ma w domu. Nic nie dała mi znać, dzwoniłam do niej, a ona nie odbierała. Stwierdziłam, że pani może mi pomóc – zakończyłam swoją wypowiedź.
- Dobrze, postaram się to wyjaśnić – odpowiedziała nauczycielka.
Wyjaśnić? Co ona chce wyjaśniać? Mojej mamy nie ma w domu, a ona chce cokolwiek wyjaśniać? Kobieta wyjęła telefon i wybrała na urządzeniu nieznany mi numer, po czym przyłożyła słuchawkę do ucha. Uznałam to za zakończenie rozmowy, więc opuściłam salę.
Kiedy wracałam do domu, zauważyłam stojący naprzeciwko niego czarny samochód. W momencie, w którym otwierałam drzwi, wyszło z niego dwóch umięśnionych facetów. Wyglądali, jakby czegoś ode mnie chcieli, ale czego? Pierwszy raz w życiu widzę ich na oczy! Co jest grane?
- Przepraszam, czy to ty jesteś Rose Wood? – zapytał się jeden z nich.
∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞
Dziękuję wszystkim, którzy czytają dalej to opowiadanie. Zachęcam również do kontynuacji, bo dopiero wtedy zacznie się coś dziać ;)
Myślę, że 600 słów to ani nie za dużo, ani nie za mało. Więc rozdział średni.
Pozdrawiam wszystkich czytelników i proszę, abyście podsyłali tę książkę innym, chciałabym żeby była choć trochę bardziej popularna :)
Dziękuję za wszystko.
CZYTASZ
Jedyna [ZAKOŃCZONE]
FantastikHej, nazywam się Rose. Rose Wood. Dziś są moje czternaste urodziny. Dzień jak co dzień? Nie tym razem. Bo właśnie tego dnia z Rose dzieje się coś dziwnego, a jakby było jej mało problemów, to okazuje się że zaginęła jej mama. Co stało się z jej rod...