Właściwie, to nie wiedziałam co mam zrobić. W pokoju nie ma żadnego zegara, więc nie mam pojęcia która jest godzina. Zazwyczaj wstawałam późno kiedy mogłam się wyspać, więc nikogo nie obudzę. Chociaż... A może tu wszyscy wstają tak późno, a nawet później ode mnie? Szczerze mówiąc – wątpię. Chciałabym zobaczyć się z Lukiem... Ciekawe co teraz robi. Tak właściwie to nawet nie wiem gdzie jest jego pokój, mieszkanie. Właśnie. On mieszka w tym budynku czy gdzie indziej? Będę musiała się go o to spytać...
Moje rozmyślania przerwało ciche pukanie do drzwi. Moja mama nigdy nie pukała do mojego pokoju, wchodziła zazwyczaj z impetem. Mama...
Wróciły wszystkie wspomnienia. Stanęły mi łzy w oczach. Tak bardzo chciałabym ją zobaczyć, przytulić... Gdzie ona jest? Przecież musi gdzieś być! Nie rozpłynęła się chyba w powietrzu. Chyba...
W tym momencie ktoś pociągnął za klamkę i powoli zaczął uchylać drzwi. To Luke. Gdy zobaczył mnie stojącą na środku pokoju ze łzami w oczach od razu na jego twarz wpłynął grymas smutku. Nie wiedziałam, że tak się mną przejmuje. Miłe to.
- Widzę, że już się obudziłaś. Co się stało? – zapytał kojącym tonem.
- Nie, nic. Nie zrozumiesz... - tak naprawdę bardzo chciałam mu powiedzieć, ale musiałam zachować tę kwestię związaną z zaginięciem mojej matki dla siebie. Pewnie od razu zacząłby mnie wypytywać o całe moje życie, a ostatnie w tym momencie co chciałabym robić, to opowiadać mu całe czternaście lat moich wszystkich niepowodzeń i wpadek...
Nagle zrobił coś, czego bym się po nim nie spodziewała. Powoli przeszedł dzielącą nas przestrzeń i, widząc że się nie oddalam, przytulił mnie. Był ode mnie wyższy, więc musiał się schylić. Całe moje ciało zalała fala przyjemnego gorąca. Od teraz moim ulubionym zajęciem jest przytulanie Luke'a. Zdecydowanie. Kąciki moich ust uniosły się, a on po dłuższej chwili odsunął się ode mnie i obserwował moją reakcję. Wytarłam łzy z oczu i uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech.
- Lepiej?
- Lepiej.
- W takim razie chodź za mną – oznajmił, ale stanął w połowie kroku. – Aha, widzę że odnalazłaś już łazienkę. Jesteś gotowa?
- Tak.
- Chociaż... Hm... nie chciałabyś się ubrać w coś bardziej... oficjalnego?
- A jestem źle ubrana?
- Nie! Skądże? Po prostu... A z resztą...
- Dobrze, mam ubrać jakąś sukienkę?
- Tak najlepiej.
Poszłam w stronę szafy z zamiarem wyboru ubrania, ale nie słyszałam żeby chłopak poszedł.
- Em... Luke, nie chciałbyś wyjść? – zapytałam uprzejmie lekko się uśmiechając.
- Oh. Tak, oczywiście – odparł speszony i szybkim krokiem wyszedł z pokoju.
Ubrać się oficjalnie. Ciekawe po co. Zajrzałam do szafy i zaczęłam szukać czegoś odpowiedniego. Dosyć dużo czasu na tym spędziłam, ale w końcu wybrałam strój. Była to granatowa sukienka z krótkim rękawkiem rozkloszowana od talii. Sięgała mi do kolan. Do tego ciemnoniebieskie baleriny i oczywiście rajstopy.
Wyszłam z pokoju i zauważyłam Luke'a opierającego się o ścianę naprzeciw i zamyślonego. Na początku mnie nie zauważył, więc odchrząknęłam. Dopiero wtedy zlustrował mnie wzrokiem, po czym spojrzał w moje oczy.
- Jest idealnie – powiedział bez skrępowania, a ja się zarumieniłam.
Wyciągnął do mnie rękę, a ja ją ujęłam. W momencie, w którym zetknęły się nasze dłonie, poczułam delikatne iskierki w tym miejscu. Właściwie to nie wiedziałam, czemu idę z nim za rękę, ale tak czułam się bezpieczniej. Prowadził mnie do wyjścia, na co trochę się zdziwiłam. Więc wychodzimy gdzieś? Może dlatego kazał mi się tak ubrać?
Gdy wyszliśmy z budynku, mocniej zawiał wiatr, a cała trawa wokół nas stopniowo zmieniała swój kolor z szarego na zielony. Było to prawie niezauważalne, ale widziałam jak od moich stóp odbiegają promienie kolorów i wpełzają na budynki obok nas. W pewnym momencie jednak fala zatrzymała się, aż w końcu zaczynała się cofać i gasnąć. Mój nastrój momentalnie się zmienił. Zawsze czułam takie przyjemne uczucie gdy otoczenie nabierało kolorów, ale gdy zaczynało z powrotem szarzeć, cały mój entuzjazm gasł i robiłam się pochmurna. Wydawało mi się, że Luke również to dostrzegł.
∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞
Niedawno bliska mi osoba powiedziała, żebym bardziej w siebie uwierzyła i nie pisała na końcu rozdziału czegoś w stylu ,,moja marna imitacja książki''. Zmierzam się jej w takim razie posłuchać i oceniać siebie wraz z moją książką wyżej.
Dziękuję za wszystkie obejrzenia i gwiazdki - to baaardzo motywuje! <3
Obiecuję dodawać 1-2 rozdziały tygodniowo, więcej nie dam rady i mam nadzieję że mnie zrozumiecie :)
CZYTASZ
Jedyna [ZAKOŃCZONE]
FantasyHej, nazywam się Rose. Rose Wood. Dziś są moje czternaste urodziny. Dzień jak co dzień? Nie tym razem. Bo właśnie tego dnia z Rose dzieje się coś dziwnego, a jakby było jej mało problemów, to okazuje się że zaginęła jej mama. Co stało się z jej rod...