W dalszym ciągu wszyscy mieli oczy wlepione we mnie. Po dłuższej chwili stało się to dosyć niekomfortowe i krępujące, nie ukrywam. Gdzieniegdzie słychać było szepty lub ciche rozmowy. Nikt nie musiał pokazywać mnie palcami, ponieważ stałam w centrum całego zamieszania, jednak gdyby tak nie było na pewno by to robili. W końcu z głębi tłumu wyłonił się mężczyzna. Nie wyróżniał się zbytnio od reszty. Miał brązowe oczy, włosy oraz tego samego koloru oaz niegolony od paru dni zarost. Był pewnie ich przedstawicielem czy kimś w tym stylu. Nadal milczałam, a gdy spostrzegł, że nie zamierzam się odezwać, zrobił to pierwszy.
- Witamy w Denver – powitał mnie z powagą.
- Hej, czy możesz mi cokolwiek wytłumaczyć? Jak pewnie się domyślasz, jestem kompletnie zagubiona i nieświadoma. Gdzie jestem? Co to za miejsce? Czy moje zemdlenia w ostatnim czasie są z tym powiązane? – na usta nasuwało mi się jeszcze wiele innych pytań, ale i tak czułam, że już zasypałam nimi mężczyznę. Korciło mnie jeszcze bardziej, aby zapytać się o te wiadomości od nieznanego numeru, ale postanowiłam na razie zachować to dla siebie.
- Wszystkiego dowie się pani w swoim czasie – odpowiedział bez namysłu. Ta odpowiedź zupełnie mi nie wystarczyła. Ale chwila. Czy on zwrócił się do mnie per ,,pani"? Przecież on wygląda na jakieś 15-20 lat starszego ode mnie! To chyba ja powinnam się do niego uroczyście zwracać. Może jestem tutaj wyjątkowo ważna? W końcu takie zamieszanie wokół mnie się zrobiło...
- A mogę się chociaż dowiedzieć kim są ci ludzie? – zapytałam pokazując tłum nadal lekko świecącą ręką.
- To są twoi poddani, pani – o nie, teraz to mnie poważnie zaskoczył. Poddani? To znaczy że jestem królową, władczynią? Przecież ja mam czternaście lat! Tyle osób pod moją władzą? Ja nie chcę nim rozkazywać! Nie dam rady. Co jeśli przeze mnie mogłoby się coś komuś stać? Albo gorzej – co jeśli spowodowałabym śmierć? Przecież załamałabym się po tym psychicznie.
- Przepraszam, ale to chyba jakaś pomyłka. Proszę mi wybaczyć, ale chciałabym jak najszybciej wrócić do domu – odpowiedziałam.
Chwila. Co ja właśnie... Nie. Mam wrócić do domu dziecka? Czemu ja to powiedziałam? Co jeżeli faktycznie mnie tam odeślą? Ale... Jak tu wybrać? Dowództwo i władza czy dom dziecka i samotność? Ale chwila... Czemu to niby ja mam być ich władczynią? Ja?
- A tak właściwie to czemu mam zostać waszą... królową? Przecież nie ma między nami żadnych więzów krwi, pierwszy raz w ogóle słyszę, że istnieje taka kraina jak... Denver?
- Rozumiemy pani niewiedzę i zakłopotanie, ale proszę nam zaufać i dać się zaprowadzić do bezpieczniejszego miejsca... - odpowiedział ten sam mężczyzna z... przestrachem? On się bał?
- Dobrze, pójdę z wami – postanowiłam zaryzykować i iść tam, gdzie mnie zaprowadzą.
Szliśmy już dobrą godzinę. Układ był taki: ja razem z mężczyzną na prowadzeniu, a za nami cały tłum, jak w jakiejś procesji. Dopiero teraz zauważyłam, że wszystkich było pewnie parę tysięcy. Zaczynały mnie boleć nogi, ale z ciekawością obserwowałam otoczenie. Większość była szaro-brązowa i smutna. Podobało mi się jednak, że stawiając kroki pod moimi nogami trawa robiła się jaskrawozielona, tak jak wtedy z rękoma. Tylko, po paru sekundach od mojego przejścia się po podłożu, znowu żywe kolory zanikały i wtapiały się we wszechobecną szarość. Nie skłamię mówiąc, że odbierało mi to trochę entuzjazmu.
Po przejściu kolejnego wzgórza zobaczyłam olśniewający widok. Była to ogromna wioska z wieloma chatkami. Nie zgadniecie, pewnie nie muszę już nawet tego mówić, tutaj również wszystko było szare. W oddali, za kolejnymi wzgórzami dojrzałam skrawek wielkiego, wysokiego zamku. Wolałam się jednak o niego nie pytać. W centrum wioski stał większy budynek od innych. Domyśliłam się, że obiekt ten może służyć do naradzania się i tym podobnych rzeczy.
∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞∞
Od teraz będą pojawiać się rozdziały wielkości takiej jak ten (ok. 600 słów) i myślę, że na razie powinno wam to wystarczyć. Wiecie, że to moja pierwsza książka nie tylko na Wattpadzie, ale i w całym życiu. Proszę w tym związku o wyrozumiałość.
Zachęcam również do kontynuowania książki i zachęcania swoich znajomych do jej przeczytania ;)
~rodzynekk
![](https://img.wattpad.com/cover/100729040-288-k881999.jpg)
CZYTASZ
Jedyna [ZAKOŃCZONE]
FantasyHej, nazywam się Rose. Rose Wood. Dziś są moje czternaste urodziny. Dzień jak co dzień? Nie tym razem. Bo właśnie tego dnia z Rose dzieje się coś dziwnego, a jakby było jej mało problemów, to okazuje się że zaginęła jej mama. Co stało się z jej rod...