*9*

11.8K 590 14
                                    

~ Felix ~

Zbliża się spotkanie z wampirami. Mam co do tego złe przeczucia. Mój wilk nie daje mi spokoju, a w mojej głowie pojawia się tylko jeden obraz. MOJA Venus. Nie mogę się skupić na niczym innym. Przeglądam papiery w gabinecie próbując nie myśleć o Venus. Muszę się ogarnąć,bo myśli zaczynają iść w stylu, który by mnie naprawdę zadowolił, a w roli głównej występuje ona. Niestety Venus nie ułatwia mi sprawy. Zawsze, gdy się zastanawia, a robi to dziś dość często, zagryza wargi, ona jest tego nieświadoma, ale to wygląda tak ponętnie, kusząco, że ledwo trzymam się, żeby jej nie pocałować lub zerżnąć. Dzisiejszego ranka wyjaśniła mi wprost..

[~Wspomnienie~]

-Chciałabym z tobą pogadać - powiedział nieśmiało MÓJ cukiereczek

-O co chodzi? - uśmiechnąłem się, Nawet nie zauważyłem jak z chwili na chwilę mnie zmieniała 

-Ines wyjaśniła mi kilka rzeczy, więc... Mogę zostać tutaj - już miałem ją przytulić, wyściskać - ale - to jedno słowo jakoś zrujnowało mój humor - Jeśli mi zrobisz coś czego nie będę chciała.. Będziesz musiał mnie wypuścić - widziałem, że trzęsie się ze strachu, a jej przyśpieszony oddech wcale nie ułatwiał sprawy

-Chyba.. - odetchnąłem głęboko i ciężko, wiedząc, że nic dobrego z tego nie wyjdzie - mogę na to przystać o ile.. - nie dała mi dokończyć, gdyż..

Nie spodziewałem się jej następnego ruchu, a mianowicie wybuchu szczęścia i pocałunku w policzek. Przeszła mnie tak przyjemna fala ciepła, a mój przyjaciel już zaczął robić sobie nadzieję. Jeszcze jedno szybkie 'dziękuję' ze strony ukochanej i znikąd pojawia się Ines, zabierając daleko MOJEGO cukiereczka

[~Koniec wspomnienia~]

-Król wampirów już przybył - nagle z transu wyrwał mnie Neit

-Dobrze, skieruj go do sali NARAD, nie obrad - powiedziałem

Wiem, że to bardzo podobne słowa, wręcz synonimy, ale.. w sali obrad nie było szansy, gdyż mamy tam też pokaźną kolekcję win i broni. Za to w sali narad są tylko obrazy wychwalające bohaterskie wilki z naszej watahy. Wisi tam również mój obraz. Cóż skoro przyszła ta główna pijawka nie mam innego wyboru niż się z nim spotkać.. A wolałbym teraz być z Venus, patrzeć na nią, czuć jej zapach, bawić się jej pięknymi włosami, widzieć jej uśmiechniętą twarz. Nie zniosę tego.. brak jej przy mnie boli..

-Alfo? - nagle pojawił się Jack z niepewną i trochę zmartwioną miną, nigdy go takiego nie widziałem

-Czy coś się stało Jack? - zapytałem ciekawy co mogło zaniepokoić takiego chłopa

-Bo.. - odetchnął - Pewna dziewczyna pyta się o Alfę

-Jaka dziewczyna? - nie rozumiałem o kogo chodzi

-Ładna, urocza, włosy, brudny blond, zielone oczy - w tym momencie uderzył we mnie zapach MOJEJ ukochanej

-Gdzie jest? - zapytałem, starając się nie zabić Jack'a za choćby spoglądanie na nią

-Tutaj - powiedziała i wyłoniła się zza pleców Jack'a

-Co ty tutaj robisz?! Powinnaś być z dala od tego miejsca! - martwiłem się i to bardzo

-Chcę ci pomóc! - krzyknęła, na co ja momentalnie ucichłem - Nie chcę cię z tym sama zostawiać, w końcu też jestem w to zamieszana. Ines mówiła mi, że przy Alfie powinna być i wspierać go Luna. Nie znam się na tych sprawach, ale czuję, że potrzebujesz pomocy, a moja natura nie pozwoli tego zignorować! - mówiła, miała argumenty

Nagle coś zrozumiałem

-Czyli już myślisz o sobie jako Lunie - uśmiechnąłem się chytrze

Otworzyła szeroko oczy w zdziwieniu, zarumieniła się i zatopiła swój uścisk na mojej piersi, mocno trzymając moją koszulę. Zaśmiałem się lekko na ten gest, a zarazem na zachowanie. Jest taka urocza. Jedno wypowiedziane przez nią słowo, a już mi lepiej. Czyżbym nie dał sobie rady poradzić sobie z tym sam?

-N..nie myśl sobie o nie wiadomo o czym... ja po prostu użyłam wygodniejszego słowa! - wytłumaczyła się, na co ja się znowu zaśmiałem - Nie śmiej się ze mnie! - cała czerwoniutka

-Wybacz, ale nie mogę się powstrzymać widząc ciebie w takim uroczym stanie

-U..uroczym? - zająknęła się

-Czy jest inne słowo opisujące cię lepiej? - zapytałem, zaczynając się lekko kołysać, przytulając ją do siebie

W tej chwili nie liczyło się nic innego, tylko MOJA mate. Jej rumiana twarz była prze urocza, a sam jej głos działał cuda. Gdybym mógł jej już tak nie puszczać.. niestety czeka na mnie spotkanie z królem wampirów. Już miałem się odezwać, gdy to ona przejęła inicjatywę. Szczerze, nie spodziewałem się tego po niej

-Idę z tobą na to spotkanie, choćbym siłą miała ci pomóc - oznajmiła stanowczo

-Skoro tak stawiasz sprawę.. - posmutniała na mój ton, a gdy spojrzałem na jej twarz, aż serce mi pękało. Wyglądała jak szczeniaczek połączony z boginią i workiem słodkości, który zaraz miał się rozpłakać, a najgorsze, że z mojego powodu. Nie potrafię odmówić, zwyczajnie nie mogę. Przełknąłem głośno ślinę, starając się opanować wracającego do życia kolegę - ..Nie mam innego wyboru niż wziąć cię ze sobą

-Dziękuję! - przytuliła mnie, a wręcz wtuliła

-Jesteś na to gotowa? - byłem naprawdę zmartwiony, a zarazem wkurzony na siebie, że uległem człowiekowi. To godzi moją dumę i wyższość nad gatunkiem ludzkim

-Chcę ci pomóc, więc zrobię co w mojej mocy, byś był szczęśliwy - powiedziała z pewnością, a moje zmartwienia przynajmniej trochę się zmniejszyły

-Skoro tak.. idziemy - oznajmiłem i łapiąc MOJĄ mate za rękę ruszyliśmy do sali narad

*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*

Venus ma jakiś ukryty dar przekonywania czy co? Jeszcze ten król wampirów się napatoczył.. jaki ma powód? *wzrusza ramionami* Zobaczymy. Poza tym następne rozdziały mogą pojawić się trochę później, więc proszę mi za to wybaczyć. Podobało się?

~Autorka

Pomogę nawet TobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz