~ Venus ~
Wczoraj razem z Alfą przyozdabiałam jego gabinet. Nie wyglądał na zbyt zadowolonego. Mam dziwne przeczucie, że nie był ze mną szczery i się czymś martwi. Chcę mu pomóc, naprawdę bardzo, ale.. co jeśli odrzuci moją pomoc? Co jeśli różnicy naszych gatunków odmówi? Nie chciałam tego dopuścić do swojego myślenia, ale zawiodłam. Westchnęłam i spojrzałam na świat za oknem limuzyny
-Czy coś się stało, Luno? - spytał Pier
-Nie, zachwycałam się tylko przelatującymi widokami - nie umiem dobrze kłamać
-Skoro tak twierdzisz Luno, nie będę się spierał - powiedział i znów wyprostował się na siedzeniu jak na baczność
To jak Pier to jeszcze kładzie sprawia, że mam ochotę śpiewać jak na spowiedzi. Jednak nie mogę. Nie chcę by ktoś mnie wyśmiał. Zwłaszcza, że dopiero co staliśmy się przyjaciółmi.. Chyba jestem zbyt ufna.. Mijane drzewa wyglądały tak spokojnie. Widziałam też jakąś sarenkę i młode. To piękne, nawet jeśli rodzicielstwo jest trudne. Nagle zauważyłam parę czerwonych oczu. Przykleiłam się do szyby i patrzyłam w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu były. Zniknęły. No ale czego miałam się spodziewać? Że jeszcze tam będą? Czekając, aż je znowu zobaczę? Nic nie dzieje się dwa razy...
Reszta drogi minęła spokojnie. Ani się obejrzałam, a już byłam przed szkołą, czekając na przyjazd Zack'a
-O której mówił, że będzie? - zapytałam
-Mówił, że jakoś za dziesięć dziewiąta - odpowiedział Sebastian
-Ale lekcje zaczynają się o dziewiątej - oznajmiłam nieodwracalny fakt
-Nie bój się! Znasz Zack'a, więc nie ma się czym martwić! - powiedziała wesoła Alicja
-Tak, chyba masz rację - przyznam, że zawsze poprawia mi humor
-W czym ma rację? - usłyszałam dobrze znany mi głos
Odwróciłam się i zobaczyłam ciemnowłosego chłopaka o zielonych tęczówkach(Patrz Media ~Autorka), który właśnie nakładał na siebie bluzę. Alicja wręcz skoczyła na niego i wyściskała go za wsze czasy. Sebastian odkleił ją od niego, a potem sam przybił typową męską piątkę i poklepał Zack'a po plecach
-Siema Ven, co tam? - uśmiechnął się do mnie
-Wreszcie razem! - krzyknęłam i przytuliłam go z całych sił
-Hej, bo mnie udusisz - zaśmiał się i odkleił nas od siebie - Chyba muszę częściej znikać, jeśli mam być tak witany
-Nie oczekuj zbyt dużo Zack'uś - powiedziała dźwięcznie Alicja
-Hm? A no tak, zapomniałbym - skłonił się - Witaj Luno - oznajmił oficjalnie
-Weź, nie lubię tego oficjalnego tonu, jestem twoją przyjaciółką (friend-zoned Zack... ~Autorka) i nie chcę byś odnosił się do mnie w ten sposób
-Jak sobie życzysz.. Ven - wyszczerzył się
-I tak ma być - uśmiechnęłam się
-Skoro już wymieniliśmy się czułościami - zaczął Sebastian - może opowiesz nam trochę co się z tobą działo
-Jasne - wzruszył ramionami
Do dzwonka słuchaliśmy o wyczynach Zack'a, tak samo jak przez następne trzy przerwy...
-W ogóle, kiedy byłem z chłopakami to słyszałem taką fajną legendę - oznajmił Zack
-Jaką? Powiedz! Powiedz! - podnieciła się Alicja
-Nie pamiętam dokładnie, ale była wzmianka o stworzeniu z nieba.. czy coś w tym guście - powiedział Zack
-Też o tym słyszałem, ale nie pamiętam już o co w niej chodziło - Sebastian też zna tą legendę?
-Ja o niej nie słyszałam.. Która godzina? - zapytała nagle Alicja
-Jest dziewięć po czternastej - odpowiedziałam
-Co?! Sebastian! Chodź ty leniu! Mieliśmy iść na randkę! - zaczęła wywody Alicja
-Spotykacie się? - spytał Zack
-Ano, już od jakiegoś miesiąca, ale się z tym kryliśmy - Alicja jak zawsze wesoła
-Dobrze, dobrze, już idę. Na razie wszystkim! - Sebastian westchnął i ruszył przed siebie
-Sebastian! Zaczekaj na mnie! Do jutra Venus, Zack! - i pobiegła za swoim chłopakiem
-To świetnie, że są razem, prawda?
-Tak, pasują do siebie - odpowiedział mi Zack - No cóż, pora się zbierać
-Prawda, już najwyższy czas - przyznała mu rację
-Venus? - zawsze mówi Ven.. czyli to coś poważnego..
-O co chodzi? - zapytałam troskliwie
-Bo.. widzisz.. - westchnął - Chodź ze mną! (Wiem, że możliwie zabrzmiało to dwuznacznie, ale.. ~Autorka)
W następnej sekundzie złapał mnie za nadgarstek i pobiegł ze mną, tak, żeby Pier nas nie znalazł. Wypuścił powietrze z płuc i popatrzył na mnie poważnie
-Słucham - oznajmiłam i również popatrzyłam na niego poważnie
-Pamiętasz jak wspominałem o tej legendzie?
-Tak
-Nie słuchaj nikogo, kto ma o niej coś do powiedzenia. Obiecaj mi to, w nic co ci powiedzą o tej legendzie nie wierz
-Obiecuję - obiecałam i obietnicy dotrzymam
-Dobrze.. - wydał się już spokojniejszy
-A dlaczego nie powinnam ich słuchać? - spytałam trochę ciekawa dlaczego
-To może doprowadzić do naprawdę złych rzeczy.. Jeśli chcesz się dowiedzieć o tej legendzie, najpierw musimy znaleźć Zapomnianą Bibliotekę w domu watahy Alfy, ale zamki otwierają się tylko.. - przerwałam mu
-Znalazłam tą bibliotekę.. chyba.. była cała w łańcuchach.. Ale już jest otwarta
-Co? Serio? - uśmiechnął się łagodnie - To wszystko ułatwia..
-Ale co ułatwia? - nie rozumiem o co mu chodzi..
-Venus.. jesteś w niebezpieczeństwie. Nie mam już za wiele czasu, ale musisz być ostrożna i uważna. Nie pozwól by ktoś się dowiedział o tym co ode mnie usłyszałaś. Wiem, że nie jesteś dobra w kłamaniu, ale.. bądź przekonująca lub mów pół prawdę - był zmartwiony, naprawdę poważnie zmartwiony
-Dobrze, spróbuję
-Dziękuję - przytulił mnie jeszcze szybko, a potem otworzył okno - Do jutra Ven! - i przez nie wyskoczył
-Zack?! - pod wpływem impulsu podbiegłam do okna, ale Zack'a już nigdzie nie widziałam - No tak, zapomniałam.. on jest wilkołakiem - zaśmiałam się lekko i wróciłam do Piera
Wyjaśniłam mu prawie całą sytuację... Nie wspomniałam słowem o rozmowie z Zack'iem...
*~~~~*~~~~*~~~~*~~~~*
No to się wydarzyło... Po pierwsze, mi chciało się to napisać, bo znalazłam wolną chwilę. Po drugie, bo Venus stanęła teraz przed nie lada zagadką, wyzwaniem i innym bliskim tym słowom synonimem. Cóż.. Chcę znać Waszą odpowiedź na to jedno pytanie.. Jak myślicie, kim jest Venus?
~Autorka
CZYTASZ
Pomogę nawet Tobie
WerewolfOna - Dziewczyna o wielkich marzeniach, chęci pomocy i pełna dobroci serca. Spokojna, ale czy to znaczy bezbronna? On - Wybuchowy Alfa stada, które podbiło i podporządkowało sobie świat. Nie przepada za ludźmi, a wręcz nienawidzi. Gardzi nimi. Za to...