Ash
W moim nastoletnim życiu zdarzyło mi się już mieć kaca, a nawet raz już umarłem, ale nigdy, przenigdy wcześniej nie czułem się tak parszywie, jak teraz.
Całe moje ciało było ciężkie i obolałe - nie umiałem stwierdzić, która jego część najbardziej. Gdy się obudziłem, jeszcze przez dłuższą chwilę leżałem bez ruchu, nadal przytłoczony ogromną sennością. Gdy w końcu z trudem otworzyłem oczy, zobaczyłem tylko ciemność i przestraszyłem się, że straciłem wzrok. Po dłuższej chwili jednak mrok rozmył się, a przed moimi oczami ukazał się nieco zamazany wciąż obraz jakiegoś pokoju. Zobaczyłem biały sufit, ściany, krawędź łóżka i kogoś siedzącego na tej krawędzi. Czarne, falowane włosy, przymknięte oczy, lewe ramię na temblaku, a prawa dłoń zaciśnięta na mojej...
- Tara? - wychrypiałem z trudem.
Dziewczyna uniosła gwałtownie głowę i spojrzała na mnie, w jej oczach pojawiła się nieopisana radość i ulga.
- Ash! - jej głos lekko się załamał, jakby miała się zaraz rozpłakać. Nachyliła się i uścisnęła mnie mocno. Gdy mnie puściła i cofnęła się, westchnąłem cicho, gdy zobaczyłem jej usta. Przecinała je dość wąska i długa, nadal świeża blizna.
Tara uniosła prawą dłoń i delikatnie dotknęła wargi. Uśmiechnęła się blado.
- Arco zostawił mi pamiątkę, tak jak obiecał - powiedziała cicho. - Ale już mnie nie boli, nie martw się.
- Gdzie ja jestem? - zapytałem chrapliwie, próbując rozglądnąć się po pomieszczeniu.
- Na oddziale szpitalnym w pałacu. Do tej pory cały czas byłeś nieprzytomny. Jak się teraz czujesz?
Zastanowiłem się chwilę.
- Sennie - odpowiedziałem w końcu.
- Nic dziwnego - odezwał się nagle jakiś głos z drugiego końca sali. - Oberwałeś kilkoma pociskami usypiającymi. Rozłożyło cię na dwie doby.
- Dwie...? - wymamrotałem, spoglądając w stronę drzwi. Uniosłem zaskoczony brwi, gdy ujrzałem Leith przekraczającą próg. Dziewczyna posłała mi uśmiech i podeszła do mojego łóżka. - Jak ty... co ty tu robisz? Strażnicy cię nie zamknęli?
- Dlaczego mieliby zamykać bohaterkę, dzięki której udało się pozbyć Arco z pałacu? - odezwała się Tara z wesołymi ognikami w oczach.
Leith zarumieniła się.
- Przecież ty... jesteś zdrajczynią - wymamrotałem. - Tam, na wieży... Myślałem...
- Wszyscy myśleli, że nas zdradziła - wtrąciła Tara. - Włącznie z Arco. I o to chodziło.
Byłem skonfundowany, ale równocześnie poczułem ulgę.
- Nic nie rozumiem - mruknąłem.
Blondynka wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Tarą.
- Mamy ci dużo do opowiedzenia, Ash.
***
Chwilę później siedziałem na łóżku, oparty o poduszkę, z gorącą leczniczą herbatą w dłoni, powoli odzyskując siły i słuchając tego, co mówiły dziewczyny.
Okazało się, że rzekoma zdrada Leith była tylko sprytnym fortelem, mającym na celu zdobycie zaufania Arco i wywabienie go na wieżę, na której, jak w każdą pełnię, otwierał się portal. Gdy zmienił się i ukazało się przejście na Pozaświat, dziewczyna wyrzuciła tam pióro, bo wiedziała, że nie ma innego sposobu, aby wykurzyć Orła z zamku.
CZYTASZ
Beyond Reality | book multifandom
FanfictionCo by było, gdyby Twoi ulubieni bohaterowie książek istnieli naprawdę? Gdyby żyli w równoległym świecie w alternatywnej rzeczywistości? I gdyby pewnego dnia... się z niego wydostali? Zapraszam Cię do przeczytania historii o przyjaźni, magii, poświęc...