ROZDZIAŁ 32. Przepowiednia

173 14 5
                                    

Ash

W moim nastoletnim życiu zdarzyło mi się już mieć kaca, a nawet raz już umarłem, ale nigdy, przenigdy wcześniej nie czułem się tak parszywie, jak teraz. 

Całe moje ciało było ciężkie i obolałe - nie umiałem stwierdzić, która jego część najbardziej. Gdy się obudziłem, jeszcze przez dłuższą chwilę leżałem bez ruchu, nadal przytłoczony ogromną sennością. Gdy w końcu z trudem otworzyłem oczy, zobaczyłem tylko ciemność i przestraszyłem się, że straciłem wzrok. Po dłuższej chwili jednak mrok rozmył się, a przed moimi oczami ukazał się nieco zamazany wciąż obraz jakiegoś pokoju. Zobaczyłem biały sufit, ściany, krawędź łóżka i kogoś siedzącego na tej krawędzi. Czarne, falowane włosy, przymknięte oczy, lewe ramię na temblaku, a prawa dłoń zaciśnięta na mojej... 

- Tara? - wychrypiałem z trudem. 

Dziewczyna uniosła gwałtownie głowę i spojrzała na mnie, w jej oczach pojawiła się nieopisana radość i ulga. 

- Ash! - jej głos lekko się załamał, jakby miała się zaraz rozpłakać. Nachyliła się i uścisnęła mnie mocno. Gdy mnie puściła i cofnęła się, westchnąłem cicho, gdy zobaczyłem jej usta. Przecinała je dość wąska i długa, nadal świeża blizna. 

Tara uniosła prawą dłoń i delikatnie dotknęła wargi. Uśmiechnęła się blado. 

- Arco zostawił mi pamiątkę, tak jak obiecał - powiedziała cicho. - Ale już mnie nie boli, nie martw się. 

- Gdzie ja jestem? - zapytałem chrapliwie, próbując rozglądnąć się po pomieszczeniu. 

- Na oddziale szpitalnym w pałacu. Do tej pory cały czas byłeś nieprzytomny. Jak się teraz czujesz?

Zastanowiłem się chwilę. 

- Sennie - odpowiedziałem w końcu. 

- Nic dziwnego - odezwał się nagle jakiś głos z drugiego końca sali. - Oberwałeś kilkoma pociskami usypiającymi. Rozłożyło cię na dwie doby. 

- Dwie...? - wymamrotałem, spoglądając w stronę drzwi. Uniosłem zaskoczony brwi, gdy ujrzałem Leith przekraczającą próg. Dziewczyna posłała mi uśmiech i podeszła do mojego łóżka. - Jak ty... co ty tu robisz? Strażnicy cię nie zamknęli?  

- Dlaczego mieliby zamykać bohaterkę, dzięki której udało się pozbyć Arco z pałacu? - odezwała się Tara z wesołymi ognikami w oczach. 

Leith zarumieniła się. 

- Przecież ty... jesteś zdrajczynią - wymamrotałem. - Tam, na wieży... Myślałem... 

- Wszyscy myśleli, że nas zdradziła - wtrąciła Tara. - Włącznie z Arco. I o to chodziło.

Byłem skonfundowany, ale równocześnie poczułem ulgę.  

- Nic nie rozumiem - mruknąłem.  

Blondynka wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Tarą. 

- Mamy ci dużo do opowiedzenia, Ash. 

***   

Chwilę później siedziałem na łóżku, oparty o poduszkę, z gorącą leczniczą herbatą w dłoni, powoli odzyskując siły i słuchając tego, co mówiły dziewczyny. 

Okazało się, że rzekoma zdrada Leith była tylko sprytnym fortelem, mającym na celu zdobycie zaufania Arco i wywabienie go na wieżę, na której, jak w każdą pełnię, otwierał się portal. Gdy zmienił się i ukazało się przejście na Pozaświat, dziewczyna wyrzuciła tam pióro, bo wiedziała, że nie ma innego sposobu, aby wykurzyć Orła z zamku. 

Beyond Reality | book multifandomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz