Ash
Strażnicy mieli całkiem racjonalne wytłumaczenie dotyczące tego, dlaczego to ja mam walczyć z Gerionem: otóż obawiali się, że podczas pojedynku Percy może doznać jakiegoś uszczerbku na zdrowiu i przez to straci swój, jak to określili, wyszukany smak i aromat. Percy został więc rodzajem nagrody czy trofeum.
A ja miałem być tym, od którego zależy, która ze stron to trofeum zdobędzie.
Poczułem, że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu i aż podskoczyłem.
- Ash, wcale nie musisz tego robić - szepnęła do mnie Tara.
- Jeszcze możemy się wycofać - dodał Percy, którego cała ta sytuacja mocno wytrąciła z równowagi.
- Nie, dam radę - przełknąłem ślinę, patrząc na potężnego Geriona.
- Ja pójdę za ciebie - oznajmiła dobitnie Annabeth, sięgając po swój sztylet. Ruszyła w stronę olbrzyma z zaciętym wyrazem twarzy.
- Nie! - jeden z rycerzy zagrodził jej drogę halabardą. - Chłopak będzie walczył!
- Dlaczego tak wam na tym zależy? - warknęła półbogini.
- Decyzja - rzucił strażnik po lewej. - Macie podjąć decyzję. TERAZ. Nie mamy całego dnia, żeby się użerać z jakimiś wczasowiczami, którym zachciało się pozwiedzać Pozaświat.
- Ash... - zaczęła Leith.
- Zrobię to - przerwałem jej. Wystąpiłem do przodu, dobywając swojego miecza. Z całych sił maskowałem swoje zdenerwowanie. - Chodź tu, Garry, czy jak tam oni na ciebie mówią.
- Byle szybko, obiad stygnie - rzucił jeden z rycerzy, patrząc łakomie na Percy'ego, który mimo woli się wzdrygnął.
Zbliżałem się do Geriona, który mierzył mnie wzrokiem sześciu oczu.
- Nie wiesz, na co się porywasz - warknął, dobywając włóczni.
- Owszem, nie wiem - mruknąłem.
Gerion prychnął. Zlustrowałem go wzrokiem. Trzy włócznie, tarcza i sześć rąk... przeciwko mojemu mieczowi i dwóm rękom.
Ha ha, moje szanse są niesamowicie wysokie.
Wyłapałem spojrzenie Percy'ego. Jeden z rycerzy trzymał rękę na jego ramieniu, żeby półbóg nie mógł uciec.
- Ash - wymamrotał Percy. Odwróciłem się do niego, spodziewając się, że usłyszę jakąś motywującą przemowę czy złotą radę, która pomoże mi wygrać pojedynek. - Nie chcę zostać zeżarty.
No tak. Cały Percy.
- Postaram się temu zaradzić - zapewniłem go, chociaż trochę niemrawo.
- Koniec gadania! - zarządził jeden ze strażników. - Bo zrobię się jeszcze bardziej głodny, a wtedy nie pogardzę też Międzyduszami.
- Mają smaczne wnętrze, ale też twardą skórkę - rzucił drugi rycerz. Tara wzdrygnęła się.
Gerion i ja chwyciliśmy naszą broń i ustawiliśmy się naprzeciwko siebie. Chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. Jeden ze strażników, który okrzyknął się sędzią, odczekał trochę, a potem dał znak, abyśmy zaczęli walkę.
Zaczerpnąłem powietrza i wypuściłem je, gdy Gerion zamachnął się na mnie dwoma włóczniami naraz. Jedna z nich śmignęła nad moją głową, aż poczułem pęd powietrza nad włosami, a druga leciała prosto na mnie. Wszystko działo się niesamowicie szybko. Rzuciłem się na ziemię w ostatniej chwili i przejechałem brzuchem po piasku. Nie minęło parę sekund, a kolejne ostrze błysnęło nade mną. Przetoczyłem się na bok i zablokowałem mieczem cios, ale olbrzym był za silny i musiałem odpuścić, turlając się na bok i wyzwalając miecz spod włóczni. Ostrze olbrzyma, ku jego furii, uderzyło w kamień w ziemi i złamało się. Gerion ryknął i odrzucił bezużyteczną już broń. Podniósł dwie pozostałe włócznie i ruszył na mnie. Zrobiłem unik, ale nagle dwie ręce chwyciły mnie za kark i uniosły do góry, na wysokość twarzy Geriona. Zobaczyłem jego wodzące po mnie oczy i bez namysłu dźgnąłem w nie mieczem. Usłyszałem ryk, a olbrzym puścił mnie, zakrywając rękoma jedno z oczu.
CZYTASZ
Beyond Reality | book multifandom
FanficCo by było, gdyby Twoi ulubieni bohaterowie książek istnieli naprawdę? Gdyby żyli w równoległym świecie w alternatywnej rzeczywistości? I gdyby pewnego dnia... się z niego wydostali? Zapraszam Cię do przeczytania historii o przyjaźni, magii, poświęc...