ROZDZIAŁ 23. Wejście smoka

232 25 43
                                    

Ash

Krew. 

Charakterystyczny, metaliczny smak i zapach krwi. Czułem ją w ustach i spływającą z rany na czole, które pulsowało tępym bólem. Z trudem uchyliłem powieki i przez chwilę widziałem tylko ciemność. Po dłuższej chwili mój wzrok przyzwyczaił się do panującego wokół mroku i rozglądnąłem się wokół, starając się nie ruszać zbytnio głową.

Fakt pierwszy: byłem w niewielkim, ciemnym pokoju bez okien oświetlonym tylko jedną słabo działającą lampą-świetlówką.  

Fakt drugi: byłem mocno przywiązany do krzesła za pomocą grubych lin, a moja cała broń zniknęła. 

Fakt trzeci: ktoś za moimi plecami szeptał moje imię. 

- Tara? - wychrypiałem, bo rozpoznałem jej głos. Obróciłem głowę, ignorując to, że każdy taki ruch sprawiał, że było mi niedobrze. 

- Ash! - gdy znów usłyszałem moją siostrę, uspokoiłem się nieco. 

- Matko, Tara, ty żyjesz - wykrztusiłem z ulgą. - I ja też żyję. Oboje żyjemy. Albo oboje jesteśmy martwi. - urwałem na chwilę, żeby przetrawić to, co właśnie powiedziałem. - Jesteś ranna? 

Pokręciła głową. 

- Nie, mam tylko kilka siniaków.

- Jesteśmy tu sami? - zapytałem nagle. - Gdzie są Annabeth i Percy? I Leith? 

- Nie wiem. Ale jest tu jeszcze trzecie krzesło. Puste.

- Puste? - poczułem, że znów robi mi się niedobrze. - Co teraz?

- Też jesteś związany? - zapytała moja siostra. 

- Nie - prychnąłem. - Tylko tak sobie tu siedzę, bo lubię. Jasne, że jestem.

- Dasz radę się uwolnić? - zignorowała mój sarkazm. Przez lata zdążyła się już do niego przyzwyczaić. 

Napiąłem mięśnie i szarpnąłem linami, próbując oswobodzić ręce z więzów. Poskutkowało to tylko tym, że liny wbiły mi się w skórę, raniąc ją aż do krwi. 

- Nie - wysyczałem przez zęby. Nie chciałem się do tego przyznawać przed Tarą, ale zaczynałem panikować. - Spokojnie. Coś wymyślę, zaraz nas stąd wydostanę. 

Nagle usłyszeliśmy kroki i ktoś szarpnięciem otworzył drzwi do pokoju. Zobaczyłem Byka ciągnącego po ziemi jakiś kształt. Gdy znalazł się w słabym świetle lampy, ze zgrozą odkryłem, że to Leith. 

Dziewczyna była nieprzytomna. Miała rozciętą wargę i podbite oko, a z nosa leciała jej krew. Tara krzyknęła. 

- Co z nią zrobiłeś?! 

Byk nie odpowiedział. Oparł ciało dziewczyny o krzesło i przywiązał ją leżącymi na ziemi linami. Leith zaczerpnęła gwałtowny oddech i wymamrotała coś niewyraźnie. Więc żyła. 

Byk podszedł do Tary i bez słowa zaczął odwiązywać ją od krzesła, zostawił jednak więzy oplatające jej ręce. Moja siostra próbowała się mu wyszarpnąć, ale Byk był ogromną górą mięśni i utrzymał ją bez problemu. Po chwili podszedł do mnie i również mnie odwiązał. Gdy wstawałem, spróbowałem zaskoczyć go kopniakiem w brzuch, ale mężczyzna błyskawicznie chwycił mnie i wykręcił mi boleśnie ramię. 

- Auu - jęknąłem i równocześnie poczułem coś chłodnego przy skroni. Spojrzałem w bok i zobaczyłem niskiego gościa w masce szczura, który przystawiał mi lufę pistoletu do czoła.

- Na twoim miejscu nie robiłbym nic głupiego - odezwał się piskliwym głosem, nie zdejmując palca ze spustu. 

Przełknąłem ślinę. Wobec takiego argumentu nie miałem zbytnio wyboru. Ruszyliśmy z Tarą za Bykiem.  

Beyond Reality | book multifandomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz