Z dedykacją dla @KamatsuNeko i jej koleżanki, która mam nadzieję zostanie stałą czytelniczką 😍😍😍
Harley POV
Ból był do zniesienia. Szczególnie teraz, gdy dostałam silne leki. Minęły cztery dni od niezapowiedzianej wizyty Amandy Waller w naszej rezydencji. Ja oczywiście dostałam kategoryczny zakaz opuszczania łóżka. Chociaż, naprawdę nie miałam pojęcia dlaczego, skoro czułam się już dosyć dobrze. Nawet jakbym chciała wyjść bez pozwolenia, to nie mogłam bo przy drzwiach mojej sypialni zawsze ktoś siedział. Pilnowali mnie jak dziecka. Martwili się, że Amanda wróci i znowu mnie skrzywdzi. Tylko, że ja już się nie bałam. Joker był w pobliżu. Nie pozwoliłby jej zrobić mi krzywdy. Wymyśliłby coś, co pozwoliłoby pokonać jej armię robotów, jej szefa, a przede wszystkim ją samą. Raz na zawsze. Chociaż miałam wrażenie, że jej się nie da uśmiercić. To trochę tak jak mnie.
Wstałam ostrożnie z łóżka i odpięłam od ręki kroplówkę. Miałam jej dosyć. Bolała mnie już ręka od tej cholernej igły. Wstałam powoli z łóżka nasuwając na nogi kapcie. Na siebie narzuciłam sweter i zaczęłam zmierzać do wyjścia. Wyjrzałam przez drzwi i zauważyłam Melanie. Może ją uda mi się udobruchać. Widząc mnie natychmiast wstała z postawionej tutaj kilka dni temu czerwonej kanapy.
- Harley, wracaj do łóżka. - powiedziała stanowczo, a ja przewróciłam lekko oczami. Joker nastawił przeciwko mnie też ją. Jakim cudem mu się to udało. W takiej sprawie zdołał porozmawiać z każdym.
- Mel, posłuchaj chcę się przejść. Nogi mnie bolą od tego ciągłego leżenia. Poza tym muszę pogadać z Joker' em. Daj spokój, dobrze się czuję. - zapewniłam, a ona spojrzała na mnie niepewnie. Coś było nie tak. I nie chodziło tu tylko, o to, że się martwią.
- Wkurzy się jak dowie się, że cię stąd wypuściłam. - powiedziała, a ja pokręciłam przecząco głową. Nie pozwolę, żeby ich obwiniał. Przecież nie mogą mnie stale pilnować. Nie jestem dzieckiem.
- Nie wkurzy. Wymyślę coś. - szepnęłam i minęłam ją, po czym zaczęłam zmierzać schodami na dół. Na szczęście nikogo nie spotkałam. Niezauważona przedostałam się do kuchni, jednak tam nie miałam już tyle szczęścia. Przy ekspresie do kawy stała Pamela. Gdy mnie zobaczyła wybałuszyła oczy i podeszła bliżej po czym położyła dłoń na moim ramieniu.
- Co tu robisz? - spytała z lekkim zdziwieniem. - Powinnaś leżeć i mieć podłączoną kroplówkę. Musisz mieć podawane leki, Harley. - dodała, na co mruknęłam z niezadowoleniem.
- Nie chcę. Już nie mogę. - jęknęłam cicho ze smutkiem. Dziewczyna kiwnęła lekko głową po czym wzięła kubek z kawą i mi go podała. Drugi wzięła dla siebie. Podziękowałam jej, po czym obie zaczęłyśmy kierować się do salonu. Już był odremontowany. Zupełnie jakby nic się nigdy nie stało. Usiadłyśmy na kanapie.
Po naszej krótkiej rozmowie do salonu wszedł Deadshot. Gdy mnie zauważył spanikował lekko. Pewnie dlatego, że w rękach trzymał dwie duże torby. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Spojrzałam na niego, a później na Pamelę. Spojrzeli po sobie lekko oszołomieni. Czegoś mi nie powiedzieli. I chyba nie miałam wiedzieć.
- Jedziemy gdzieś? - spytałam podejrzliwie, ale tak naprawdę czułam, że chodzi o coś innego. Może jedziemy, ale nie razem.
- Słuchaj, powinnaś porozmawiać z Joker' em. Nie mówił Ci wszystkiego. - stwierdziła blondynka odstawiając kawę na stolik. Zastanowiłam się nad tym. Nagle wstałam na równe nogi zrzucając przy tym kubek z kawą na ziemię. Rozbił się z hałasem, ale nie zwróciłam na to uwagi.
YOU ARE READING
Joker and Mrs. Quinn
FanfictionII CZĘŚĆ TRYLOGII Ciąg dalszy Harleen Quinzel and Mr. J. Nowym czytelnikom proponuje zapoznać się najpierw z pierwszą częścią, oczywiście nikogo do niczego nie zmuszam. Może dacie radę bez pierwszej części 🌹 Ogólnie zachęcam wszystkich do czytani...