Harley POV
Wszystko się zmieniło. Zupełnie wszystko. Nie ma już Amandy. Nie ma June. Zostało dziecko. Drobna kruszynka. Obiecałam, że się nią zajmę, ale nie potrafię poskładać tego wszystkiego do kupy. Jestem totalnie roztrzęsiona. Czuję jedynie smutek, który z każdą chwilą pochłania moje wnętrze. June była najważniejszą, zaraz po Jokerze, osobą w moim życiu. Teraz już jej nie ma. Odeszła, prosząc jedynie o to, żebym zajęła się jej córką. Żebym wychowała ją jak swoje własne dziecko. Najgorsze jest to, że cholernie przypomina mi o tym, że June już nie ma. Gdyby nadal żyła nie byłabym w tej sytuacji. Nie musiałabym podejmować tak trudnych dla mnie decyzji.
- Jesteśmy na miejscu. - poinformował z żalem w głosie Deadshot przy czym otworzył wyjście ze śmigłowca. Westchnęłam lekko i owinęłam dokładniej dziecko po czym wstałam z siedzenia i skierowałam się do wyjścia.
- Zanieście June do jej sypialni. - powiedziałam w stronę Floyd' a na co kiwnął lekko głową. Razem z Pamelą weszłyśmy do rezydencji. Wcale nie cieszyłam się z powrotu. Nie miałam z czego. Kilka godzin temu chciałam za wszelką cenę, zobaczyć się z Joker' em. Przeprosić go. Błagać o wybaczenie. Jednak teraz? Wiedziałam co powie o dziecku. Nawet nie liczyłam na to, że się przejmie. Ani śmiercią June, ani smutkiem Teo. A już napewno nie dzieckiem. Nie chciał go. I pewnie nic się nie zmieniło.
- Pójdę do sypialni. - mruknęłam w stronę przyjaciółki, a ona kiwnęła lekko głową.
- Zajrzę do Zoe i poczekam aż wróci reszta. - odparła Pamela, a ja nie mówiąc nic więcej zaczęłam iść schodami do swojej sypialni. Właściwie mojej i Joker' a. Położyłam małą na łóżku i udałam się na moment do łazienki. Zmoczyłam jeden ręcznik i wróciłam do pokoju. Delikatnie umyłam dziewczynkę i owinęłam ją czystym kocem. Usiadłam na łóżku i wzięłam ją w ramiona. Zaczęłam nimi lekko kołysać, co ewidentnie uspokoiło i wyciszyło dziecko...
Była naprawdę słodka. Miała miękkie i ledwo widoczne blond włoski. Duże, niebieskie oczy i oczywiście nieziemski uśmiech. Chyba nawet wiem po kim.
Gdy mała zasnęła ułożyłam ją na środku łóżka i poszłam wziąć szybki prysznic. Chciałam zmyć z siebie całe zło dzisiejszej nocy. Założyłam czyste ubrania po czym uczesałam włosy.
Podeszłam do okna i wyjrzałam na zewnątrz. Padał deszcz. Właściwie to była burza. Co chwilę uderzał piorun, a na niebie pojawiało się rażące światło. Zawsze lubiłam taką pogodę, jednak w tej chwili przygnębiała mnie jeszcze bardziej.Wróciłam na łóżko i położyłam się na nim tuż obok maleństwa. June. Powinna nosić imię swojej matki. Tylko to może jej po niej pozostać. Nigdy jej nie pozna. Nie zobaczy. Nie usłyszy jej głosu. Imię pozostanie jej na zawsze.
- June. - szepnęłam cicho i pogłaskałam dziewczynkę po malutkiej rączce. Po chwili poczułam silne zmęczenie. Zamknęłam oczy i od razu zasnęłam.
YOU ARE READING
Joker and Mrs. Quinn
أدب الهواةII CZĘŚĆ TRYLOGII Ciąg dalszy Harleen Quinzel and Mr. J. Nowym czytelnikom proponuje zapoznać się najpierw z pierwszą częścią, oczywiście nikogo do niczego nie zmuszam. Może dacie radę bez pierwszej części 🌹 Ogólnie zachęcam wszystkich do czytani...