El Diablo
On już znał prawdę. I tylko on mógł mi pomóc. Mimo, że wszyscy robili z niego potwora, on nadal był człowiekiem. Liczyłem, że zrozumie. Razem wymyślimy jakieś kontrowersyjne rozwiązanie.
Znalazłem Joker' a podczas gdy ten stał samotnie w garażu. Stanąłem naprzeciwko niego z założonymi rękami.
- Wiem co sobie teraz myślisz... - zacząłem spokojnie przyglądając się jego otępiałej twarzy. - Nie mialem innego wyboru. Tak samo jak ty. - dodałem gdy mężczyzna jedynie pokręcił głową z drwiną.
- Gówno mnie to obchodzi. Bez względu na wszystko zginiesz u boku Daniel' a. Nie chodzi w tym wszystkim o mnie. Chodzi tylko i wyłącznie o Harley. Byłeś jej przyjacielem i zdradziłeś ją. Nie chcę żeby cierpiała jeszcze bardziej, dlatego odzyskam June zabijając przy tym każdego kto stanie mi na drodze. - poinformował stanowczo, a ja tylko westchnąłem ciężko.
- Jest bezpieczna. Osobiście byłem przy robieniu tego pieprzonego zdjęcia. Nawet jej nie drasnął. - zapewniłem, a on się odrobinę uspokoił. - Robię co mogę, żeby wszystkich ochronić. - wytłumaczyłem dających zrozumienia, że June nie jest jedyną osobą, której grozi niebezpieczeństwo.
- Kogo niby? - prychnął zielonowłosy ze zdziwieniem.
- Rodzinę, Joker. I lepiej żebyś się póki co nie wychylał. June jest bezpieczna, dopóki Daniel się dobrze bawi. Gdy mu się znudzi zabije ją i wszystkich wokół. - wytłumaczyłem spokojnie.
- I tak nas zabije. Prędzej czy później. - prychnął Joker, na co przełknąłem ślinę. Nie musi do tego dojść.
- Chyba, że ty pozbędziesz się go pierwszy. - odparłem i bez zbędnych rozmów zacząłem zmierzać w stronę swojego auta. Bez przeszkód wsiadłem do samochodu po czym wyjechałem z garażu. Zacząłem jechać w stronę siedziby Daniel' a.
Gdy dojechałem na miejsce, strażnicy przepuścili mnie bez najmniejszego problemu do środka. Zupełnie jakbym był po ich stronie. A to nie prawda. Jestem tutaj tylko po to, żeby uratować dzieci. Tylko i wyłącznie, dlatego.
Wszedłem bez pukania do pomieszczenia, w którym stale przebywał Daniel. A razem z nim June i moje dzieciaki.
- Słuchaj, to koniec. Oddaj mi je. - powiedziałem stanowczo patrząc przenikliwie na mężczyznę.
- Koniec będzie wtedy gdy ja o tym zadecyduje. - zaśmiał się po czym poprawił włosy. - Jest coś co musisz zrobić. - oznajmił spokojnie.
- Co?
- Zabij Joker' a. - odparł Bein, na co jedynie prychnąłem. Wtedy cały jego plan legnie w gruzach. Już nie będzie tajemniczego zdrajcy. A człowiek, na którym chce się zemścić będzie martwy. - Wszyscy mają wiedzieć, że to ty go zabiłeś. - dodał, a ja tylko uchyliłem ze zdumienia usta. Nie zrobię tego. Nie zabije Joker' a. A co jeśli naprawdę, będę musiał?
- Obudź moje dzieci. - rozkazałem z pewnością siebie.
- Dopiero jak przywieziesz mi go martwego. - powiedział natychmiast, aż się zaśmiałem.
- Pokaż mi, że żyją! Tylko wtedy to zrobię. - krzyknąłem przez zaciśnięte zęby po chwili.
- W porządku. Stań w tym miejscu i patrz. - powiedział z uśmiechem Bein i sam wszedł do środka. Ja natomiast stanąłem przy szybie i z uwagą przeglądałem się dzieciom. Wciąż leżały w tej samej pozycji co ostatnio. Dopiero gdy Daniel wstrzyknął im coś w szyję zaczęły się budzić. Po chwili oboje byli wybudzeni. Zupełnie jak za dawnych czasów.
YOU ARE READING
Joker and Mrs. Quinn
FanfictionII CZĘŚĆ TRYLOGII Ciąg dalszy Harleen Quinzel and Mr. J. Nowym czytelnikom proponuje zapoznać się najpierw z pierwszą częścią, oczywiście nikogo do niczego nie zmuszam. Może dacie radę bez pierwszej części 🌹 Ogólnie zachęcam wszystkich do czytani...