Deadshot POV
Gdy dotarliśmy na miejsce, zadzwonił telefon. Katana poinformowała nas o tym, że jest sposób na zniszczenie robotów. Ich zasilanie było w oku, i właśnie w nie mieliśmy celować w razie potrzeby. Kobieta nie brzmiała najlepiej. Miałem wrażenie, że im się nie udało. Wolałbym się pomylić.
- Tyson, prowadź nas do jej celi. - warknąłem pchając na przód zakneblowanego i związanego mężczyznę. Ten zaczął nas prowadzić jakimś zupełnie ciemnym korytarzem. Na samym końcu spotkaliśmy się z zamkniętymi na kłódkę drzwiami.
- Odsuńcie się. - szepnęła Pamela i podeszła do drewnianej konstrukcji. Wyjęła z kieszeni kawałek gałązki i wsunęła do kłódki. Już po chwili otworzyła zamek, a niewielki metalowy przedmiot spadł na ziemię. Spojrzałem na nią z wielkim podziwem. - Nie ma za co. - mruknęła z uśmiechem i otworzyła drzwi. Weszła do środka, a ja zaraz za nią. Na łóżku leżała Harley. Wyglądała jak sto nieszczęść. Chyba spała, bo nawet nie zwróciła uwagi na to, że weszliśmy. Pam i June podeszły do niej, a ja razem z El Diablo stałem przy drzwiach i pilnowałem, czy nikt nie idzie. Wszędzie było pusto.
Harley POV
Poczułam lekkie szturchnięcie w ramię. Uchyliłam lekko oczy. Widziałam przed sobą dwie rozmazane postacie. Podniosłam się lekko i przetarłam oczy. Nie mogłam uwierzyć w to, co wiedzę.
- June, Pamela. - jęknęłam cicho i zarzuciłam im ręce szyję. Przytuliły mnie mocno. I pomogły wstać z łóżka. Byłam cholernie wycieńczona. Ledwo utrzymywałam się na nogach. - Gdzie Joker? - spytałam zdziwiona nie widząc nigdzie zielonowłosego. Miałam nadzieję, że po mnie przyjdzie.
- Nie ma go z nami. On i reszta Squadu pojechali zabić Daniel' a. - powiedziała June, a ja pokiwałam zdezorientowana głową. Zastanawiłam się. Bein jest cholernie niebezpieczny. Może ich zabić. Napewno. Ktoś zginie. A nie chcę tego.
- Chodźmy. - rozkazał Deadshot, a wszyscy zaczęli kierować się do wyjścia z celi jednak mój stan nie pozwolił mi się normalnie poruszać. Poczułam jak uginają się pode mną nogi. Upadłam na ziemię, a obok mnie szybko zjawiły się El Diablo i przyjaciółki.
- Nie da rady iść o własnych siłach. - stwierdziła June, a Floyd się chwilę zastanowił. Nagle podszedł do tego kreatyna Tyson' a i go rozkuł. Wyjął mu z ust szmatkę, którą rzucił gdzieś w kąt.
- Weźmiesz ją na ręce. - powiedział stanowczo, jednak czułam tak potworne obrzydzenie, że wolałam zostać tutaj niż pozwolić się mu dotknąć. Tyson zrobił kilka kroków w moją stronę.
- Spieprzaj skurwielu. - warknęłam stanowczo, Floyd westchnął.
- Przecież ja mogę ją wziąć. - stwierdził Chato, jednak cimnoskóry mężczyzna pokręcił lekko głową.
- Wtedy nie poradzimy sobie, gdy ktoś nas zaatakuje. - powiedział z lekką złością, więc nikt się już nie odzywał. Po chwilu zastanowienia podszedł do Tyson' a.
YOU ARE READING
Joker and Mrs. Quinn
FanfictionII CZĘŚĆ TRYLOGII Ciąg dalszy Harleen Quinzel and Mr. J. Nowym czytelnikom proponuje zapoznać się najpierw z pierwszą częścią, oczywiście nikogo do niczego nie zmuszam. Może dacie radę bez pierwszej części 🌹 Ogólnie zachęcam wszystkich do czytani...