Joker POV
Ze wstrzymanym oddechem wysiadłem z samochodu. Nie zwracając na nikogo uwagi jak najszybciej zacząłem biec do rezydencji. Miałem nadzieję, że zdążyłem. Że wszyscy są cali i zdrowi. Że zaraz będę mógł przytulić do siebie Harley.
Niestety pomyliłem się. Już tu była. W mieszkaniu zastałem zniszczone ściany. Zniszczone tak naprawdę było wszystko. Wszędzie leżały kawałki szkła. Na ścianach były smugi krwi. Tylko czyjej? Wpadłem do salonu, gdzie zobaczyłem to, czego tak bardzo się bałem. Harley. Ledwo ją poznałem. Była przywiązana do fotela. Jej twarz była posiniaczona i zakrwawiona. Gdzie nie gdzie miała powbijane kawałeczki szkła. Bałem się do niej podejść. Bałem się, że jej serce już nie daje żadnych oznak życia.
Po kilku sekundach ocknąłem się i przełykając ślinę podszedłem do dziewczyny z przerażeniem w oczach. Odwiązałem sznurek, którym była naprawdę mocno związana. Byłem tak potwornie wściekły. Ta kurwa jeszcze zapłaci za to co zrobiła.
- Poszukajcie reszty. - wydukałem nachylając się nad dziewczyną. Odetchnąłem gdy usłyszałem bicie jej serca. Szybko wziąłem ją w ramiona, a następnie położyłem jej drobne ciało ostrożnie na kanapie. Nie wiedziałem co robić. Od czego zacząć? Miała tyle ran. Tyle siniaków. Dlaczego do cholery się spóźniłem!? Nie powinienem był jej tutaj zostawiać.
Po chwili wszyscy pojawili się w salonie. Dlaczego nikomu nic się nie stało? Dlaczego tylko Harley jest ranna? Ranna to mało powiedziane, ale dlaczego tylko ona.
- Joker. - zaczęła przerażona Pamela kucając obok przyjaciółki. - Weźmy ją do łazienki. - powiedziała, a ja ponownie wziąłem Harley na ręce. Zacząłem zmierzać z nią i z Pamelą do danego miejsca. Blondynka od razu zaczęła nalewać wody do wanny. - Rozbierz ją. Musimy zobaczyć, czy ma jakieś poważniejsze rany. - rozkazała drżącym głosem. Zaczęła wyciągać apteczki, a drzwi zamknęła na klucz. Zrobiłem to co kazała. Pozbyłem się porwanych i zakrwawionych ubrań ukochanej. Na szczęście nie miała żadnych wewnętrznych ran. Kilka zadrapań i siniaków, ale nie były poważne. Powoli włożyłem ją do wanny z letnią wodą. - Zmyj z niej tą krew, ja usunę szkła. - powiedziała już trochę spokojniejszym głosem. Ja nie byłem w stanie wydusić z siebie ani słowa. Bałem się, że gdy zacznę mówić, ktoś może zostać ranny. Cisza pozwalała mi zachować spokój. Z oszołomieniem wykonywałem polecenia przyjaciółki. Gdyby mi nie pomogła, nie wiedziałbym co robić. Gdy skończyliśmy woda była krwistoczerwona, a Harley nie wyglądała tak tragicznie jak na początku. Nadal nie było z nią dobrze, ale przynajmniej miała opatrzone rany. Pamela znalazła w jej szafie jakąś dłuższą koszulkę, którą po chwili na nią założyła. Położyłem ją na łóżku w mojej sypialni. Chciałem, żeby była tutaj ze mną. Chciałem móc jej pilnować. Pamela przyniosła jeszcze kroplówkę, którą zaraz podłączyła do jej żył. Wstrzyknęła jej wszystkie leki, które mogły pozwolić jej odetchnąć. Przestać czuć ten potworny ból. Obudzić się.
Po jakichś dwudziestu minutach wyszedłem z sypialni zostawiając Harley pod opieką Pameli i June, która przed chwilą do niej przyszła. Musiałem porozmawiać z Croc' em. Miał się nimi zająć. Właśnie po to tutaj został. Był za nie odpowiedzialny. Nie został po to żeby w razie potrzeby schować się jak pieprzony tchórz. Nie daruję mu tego.
Wszedłem do salonu, w którym przebywali aktualnie wszyscy. Sprzątali, to co dało się posprzątać. Podszedłem do Jones' a stając z nim twarzą w twarz. Ledwo powstrzymałem się przed zrobieniem mu krzywdy. Musiałem się na kimś wyładować, a on był właściwą osobą. Zasługiwał na to. Nie ochronił jej.
- Gdzie do cholery byłeś, kiedy oni krzywdzili Harley? - spytałem wściekle przez zaciśnięte zęby. Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony. Teraz udawał, że nic się nie stało. Jakby wcale nie wiedział, o czym mówię.
YOU ARE READING
Joker and Mrs. Quinn
FanficII CZĘŚĆ TRYLOGII Ciąg dalszy Harleen Quinzel and Mr. J. Nowym czytelnikom proponuje zapoznać się najpierw z pierwszą częścią, oczywiście nikogo do niczego nie zmuszam. Może dacie radę bez pierwszej części 🌹 Ogólnie zachęcam wszystkich do czytani...