18.5

186 30 22
                                    

~ 4 miesiące później

Harley POV

Dzisiaj nadszedł ten wielki dzień. Serce biło mi jak oszalałe, a ręce cholernie pociły i drżały. Jeszcze nigdy się tak nie bałam. Przysięgam, że to najgorszy, a zarazem najcudowniejszy dzień w moim życiu.

- A co jeśli się przewrócę? - spytałam przerażona spoglądając w lustrze na Pamele. Kobieta była ubrana w czerwoną i elegancką sukienkę.

- Pytasz o to tylko dlatego, że tak wypada i wszyscy tak mówią. - stwierdziła Pamela śmiejąc się przy tym lekko. Przygryzłam lekko wargę.

- Chyba tak. - odparłam zgodnie z prawdą. Wcale się o to nie martwiłam.

- Czy Harley Quinn kiedykolwiek przewróciła się w szpilkach? - spytała z nie smakiem po chwili, na co się lekko uspokoiłam.

- Masz rację. Przecież to jest absolutnie niemożliwe. - wyznałam z ulgą a ona się uśmiechnęła.

- Chyba, że kryje się pod tym jakaś grubsza sprawa. - mruknęła blondynka kładąc dłonie na moich ramionach. - Czego się boisz? - mruknęła opanowanym głosem, a ja westchnęłam spuszczając wzrok.

- Sama nie wiem. - odparłam cicho. - Co jeśli się nie odnajdziemy w tej nowej sytuacji? To nie jest do nas podobne. To nie jest podobne do niego. - wyznałam niepewnie, a ona tylko zdjęła dłonie z moich ramion i poprawiła moje włosy.

- Przecież to niczego między wami nie zmieni. Pamiętaj, że wszystko co zrobił, robił dla ciebie. Zawsze chciałaś pięknego ślubu u boku księcia z bajki. Dzisiaj twoje pragnienia mają okazję się spełnić, prawda? - powiedziała kojącym tonem. Miała rację. Zawsze o tym marzyłam. I nie cofne się przed ich spełnieniem.

- Masz rację. Dziękuję. - mruknąłem i wstałam z krzesła po czym przytuliłam lekko przyjaciółkę.

- Jesteś gotowa. Idź tam i powiedz co trzeba, a potem już wszystko będzie dobrze. - zaśmiała się Pamela, więc odparłam jej tym samym.

Byłam ubrana w piękną białą sukienkę, sięgającą aż do samej ziemi. Po prawej stronie było rozcięcie, które odsłaniało całą moją nogę. Pamela wyprostowała mi włosy i puściła je luźno na plecy.

W końcu stanęłam obok Floyd' a, który miał zaprowadzić mnie do ołtarza

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

W końcu stanęłam obok Floyd' a, który miał zaprowadzić mnie do ołtarza. O ile tak można nazwać ozdobny podest w kwiatach i balonach. Myślę, że tak.

Przed nami szły dzieciaki rozsypując płatki róż. Zoe i Laura po bokach, a w środku Santiago. Ta dwójka nareszcie się przystosowała do nowego życia w naszym towarzystwem. Byłam z tego powodu niezmiernie szczęśliwa.

Joker był ubrany w białą koszulę i  garnitur. Na jego twarzy nie było nawet grama makijażu. Przede mną stał prawdziwy on. Ze swoim własnym, cudownym uśmiechem i dużymi zielonymi oczami, które w tej chwili były skierowane prosto na mnie.

Joker and Mrs. QuinnWhere stories live. Discover now