~ 4 miesiące później
Harley POV
Dzisiaj nadszedł ten wielki dzień. Serce biło mi jak oszalałe, a ręce cholernie pociły i drżały. Jeszcze nigdy się tak nie bałam. Przysięgam, że to najgorszy, a zarazem najcudowniejszy dzień w moim życiu.
- A co jeśli się przewrócę? - spytałam przerażona spoglądając w lustrze na Pamele. Kobieta była ubrana w czerwoną i elegancką sukienkę.
- Pytasz o to tylko dlatego, że tak wypada i wszyscy tak mówią. - stwierdziła Pamela śmiejąc się przy tym lekko. Przygryzłam lekko wargę.
- Chyba tak. - odparłam zgodnie z prawdą. Wcale się o to nie martwiłam.
- Czy Harley Quinn kiedykolwiek przewróciła się w szpilkach? - spytała z nie smakiem po chwili, na co się lekko uspokoiłam.
- Masz rację. Przecież to jest absolutnie niemożliwe. - wyznałam z ulgą a ona się uśmiechnęła.
- Chyba, że kryje się pod tym jakaś grubsza sprawa. - mruknęła blondynka kładąc dłonie na moich ramionach. - Czego się boisz? - mruknęła opanowanym głosem, a ja westchnęłam spuszczając wzrok.
- Sama nie wiem. - odparłam cicho. - Co jeśli się nie odnajdziemy w tej nowej sytuacji? To nie jest do nas podobne. To nie jest podobne do niego. - wyznałam niepewnie, a ona tylko zdjęła dłonie z moich ramion i poprawiła moje włosy.
- Przecież to niczego między wami nie zmieni. Pamiętaj, że wszystko co zrobił, robił dla ciebie. Zawsze chciałaś pięknego ślubu u boku księcia z bajki. Dzisiaj twoje pragnienia mają okazję się spełnić, prawda? - powiedziała kojącym tonem. Miała rację. Zawsze o tym marzyłam. I nie cofne się przed ich spełnieniem.
- Masz rację. Dziękuję. - mruknąłem i wstałam z krzesła po czym przytuliłam lekko przyjaciółkę.
- Jesteś gotowa. Idź tam i powiedz co trzeba, a potem już wszystko będzie dobrze. - zaśmiała się Pamela, więc odparłam jej tym samym.
Byłam ubrana w piękną białą sukienkę, sięgającą aż do samej ziemi. Po prawej stronie było rozcięcie, które odsłaniało całą moją nogę. Pamela wyprostowała mi włosy i puściła je luźno na plecy.
W końcu stanęłam obok Floyd' a, który miał zaprowadzić mnie do ołtarza. O ile tak można nazwać ozdobny podest w kwiatach i balonach. Myślę, że tak.
Przed nami szły dzieciaki rozsypując płatki róż. Zoe i Laura po bokach, a w środku Santiago. Ta dwójka nareszcie się przystosowała do nowego życia w naszym towarzystwem. Byłam z tego powodu niezmiernie szczęśliwa.
Joker był ubrany w białą koszulę i garnitur. Na jego twarzy nie było nawet grama makijażu. Przede mną stał prawdziwy on. Ze swoim własnym, cudownym uśmiechem i dużymi zielonymi oczami, które w tej chwili były skierowane prosto na mnie.
YOU ARE READING
Joker and Mrs. Quinn
FanfictionII CZĘŚĆ TRYLOGII Ciąg dalszy Harleen Quinzel and Mr. J. Nowym czytelnikom proponuje zapoznać się najpierw z pierwszą częścią, oczywiście nikogo do niczego nie zmuszam. Może dacie radę bez pierwszej części 🌹 Ogólnie zachęcam wszystkich do czytani...