11.0 ~ cz. 1

246 31 23
                                    

Deadshot POV

Plan Joker' a był trochę szalony. Właściwie... szalony to mało powiedziane. Było małe prawdopodobieństwo, że nam się uda. Jednak chodziło w tym wszystkim o coś innego. Chodziło o naszą Harley. Przede wszystkich o nią. To czy uda nam się zabić Amande, czy też nie to już całkiem inna kwestia. Najważniejsze dla nas było odzyskanie Quinn. Joker jednak postawił na swoim i postanowił rozpocząć dwie akcje tego samego dnia. Jedną z nich była, ta w której miałem przejąć dowodzenie i za wszelką cenę odzyskać Harley. A drugą akcją miał się zająć on, gdzie razem z małą pomocą Squadu planował uśmiercić swojego brata. Okazało się, że był on kolejnym człowiekiem, który robił wszystko, żeby zniszczyć nam życie. Dlatego właśnie Joker, tak bardzo pragnął jego śmierci.

Na obrzeża miasta, razem ze mną miały pojechać cztery osoby. June, Pamela, El Diablo i Tyson. Cała reszta będzie prawdopodobnie towarzyszyć Joker' owi. Ustaliłem z resztą mojej ekipy, że będzie to dosyć spokojna akcja. Bez żadnych wybuchów i zwracania na siebie uwagi. Zależało nam głównie na odbiciu Harley i tym też planowałem się zająć. Tylko przy okazji, gdyby Amanda stanęła mi na drodze byłbym skłonny ją zabić. Mimo, że byliśmy gotowi, to nikt nie chciał walczyć z robotami tej suki. Gdyby tak się stało, to nasze szanse spadły by do zera.

Obie akcje miały rozpocząć się dzisiaj równo o dwudziestej pierwszej. Nie zagłębiałem się w tą drugą akcje, ale Joker wspomniał mi coś, że umówił się z Daniel' em u niego w biurze. Mieli się spotkać i porozmawiać. Jednak Joker, jak to Joker miał nieco inne plany.

- Tutaj macie kuloodporne kombinezony. - powiedziała Pamela kładąc komplety ubrań na masce jednego z aut. Musieliśmy się przygotować w garażu, bo Tyson przyznał, że to jedyne miejsce gdzie nie zamontował kamer.

- W szafie jest broń. Weźcie wszystko co będzie w stanie przebić się przez metal. - powiedział Joker, a kilkoro naszych przyjaciół zaczęło brać różnego rodzaju pistolety i granaty dymne. - Która godzina? - spytał J, a Teo spojrzał na zegarek i udzielił mu odpowiedzi. Jeszcze dwadzieścia minut. Każdy zaczął się ubierać. Gdy byłem gotowy podszedłem do Zoe, która stała obok i bacznie przyglądała się naszym działaniom. Bała się. Widziałem to w jej oczach.

- Będzie dobrze, skarbie. - mruknąłem z uśmiechem łapiąc ją za rękę. - Gdy się obudzisz wszyscy będziemy w domu razem z ciocią Harley. - dodałem z pewnością siebie. Niespodziewanie poczułem na ramieniu dłoń Pameli.

- Przygotuję twoje ulubione naleśniki z nutellą, zgoda? - spytała z zabawnym wyrazem twarzy i pogłaskała Zoe po głowie. Mała ze smutną miną wtuliła się w nas. Objąłem ją jedną ręką, a Pamele drugą.

- Kocham was najmocniej na świecie. - powiedziała czule dziewczynka na co się odrobinę uśmiechnąłem.

- My ciebie też, kochanie. - odparła kobieta wiedząc, że ciężko mi wyznawać jakiekolwiek uczucia. Odsunąłem się od córki i złapałem Pamele za rękę. - Zamknij się w naszej sypialni i nie wychódź stamtąd. - dodała na odchodne blondynka. Zoe kiwnęła lekko głową i wbiegła do windy, po czym pojechała na górę. Spojrzałem na Pamele.

- Kocham cię. - szepnęła patrząc mi w oczy. Natychmiast wbiłem się w jej usta. Pogłębiła pocałunek i gdyby nie zaistniała sytuacja, pewnie doszłoby do czegoś więcej. - Musimy się zbierać. - stwierdziła po odsunięciu się. Miałem nadzieję, że będzie tak samo jak powiedzieliśmy Zoe. Bez żadnych ofiar. Bez komplikacji. Chcę odzyskać przyjaciółkę i pozbyć się tej suki. Potem mogę zostać potulnym barankiem nie potrafiącym używać broni. Chcę tylko, żeby moja rodzina była bezpieczna.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Joker and Mrs. QuinnWhere stories live. Discover now