Joker POV
Słabość jej głosu, który zwykle był uroczy i przepełniony radością, powodował, że czułem się jak najgorszy skurwiel. Czułem złość do samego siebie. Jak mogłem zwątpić w jej miłość do mnie. Przecież kochała mnie kiedy była jeszcze panią doktor. Gdy ją torturowałem i kiedy robiłem jej prania mózgu. Była ze mną zawsze, a ja właśnie teraz zwątpiłem w jej uczucia.
Znowu chciała nas chronić. Znowu poświęciła się dla nas. Nie dała sobie pomóc. Ten pieprzony oszust Tyson, skrzywdził ją. Gdy tutaj wróci zrobię mu takie piekło, że od razu wygada, gdzie jest Harley. Przyzna, co ma wspólnego z Amandą i moim bratem. Wyjaśni mi co łączy tą dwójkę. Kiedy już się wszystkiego dowiem, zabije go.
Gdy powiedziałem reszcie o telefonie od Harley, od razu zrozumieli, że przez ten cały czas miałem rację. Tyson od początku miał złe zamiary, ale dopiero gdy już jest po ptakach oni rozumieją swój błąd. Zawsze tak jest.
- Co zrobisz, gdy wróci? - spytał Teo zakładając ręce na piersi.
- Tego nie da się opisać. - wytłumaczyłem spokojnie, jednak w środku gotowało się we mnie. Nagle winda się otworzyła, a tuż za jej drzwiami pojawił się Ty.
- Co wy wszyscy tu robicie? - zdziwił się chłopak na co się odrobinę uśmiechnąłem.
- Chciałbym cię przeprosić. - zacząłem zmierzając w stronę bruneta. Był potwornie zdziwiony, ale na jego ustach widniał zwycięski uśmiech. - Zjedźmy na dół, pokażę Ci coś. - powiedziałem kładąc rękę na jego ramieniu. - Floyd, pójdziesz z nami? - spytałem, dając Deadshot' owi do zrozumienia, że to nie jest pytanie a raczej rozkaz. Ten kiwnął głową i podszedł do nas. We troje weszliśmy do windy. Wcisnąłem przycisk, który miał nas zawieźć do piwnicy. Dawno mnie tam nie było, ale już czułem to podekscytowanie. To miejsce było znane przez niewiele osób. Jedyną, która zawsze wychodziła z niego żywa była Harley. Jednak poza nią zdarzało się to bardzo rzadko. Prawie nigdy.
- Co to za miejsce? - spytał gdy winda się otworzyła. Weszliśmy do małego ciemnego korytarza.
- Boisz się? - spytałem cicho stając tuż za nim. Tyson spojrzał na mnie niepewnie kątem oka. Wiedział co się szykuje, ale nie chciał tego okazywać.
- Nie. - odparł krótko, gdy podeszliśmy do dużych drewnianych drzwi. Podałem klucze Deadshot' owi. Otworzył je. Tyson przełknął ślinę i nagle zaczął się szarpać. Natychmiast skierował się biegiem do wyjścia. Wtedy Floyd wyjął pistolet i postrzelił chłopaka w udo. Ten padł na ziemię. Podszedłem do niego powoli i złapałem go za te długie, brązowe kłaki. Zacząłem ciągnąć go za sobą do pomieszczenia, które tak bardzo go przerażało. Zaczął coś jęczeć. W ogóle nie słuchałem o czym bredzi.
- Dostałem telefon od mojej królewny. - powiedziałem sadzając go na krześle. Floyd przywiązał go mocno do drewnianej konstrukcji, a ja zamknąłem w tym czasie drzwi na klucz.
- Ja o niczym nie wiem. - stwierdził cicho, a ja tylko kiwnąłem lekko głową. Ze stolika obok wziąłem kombinerki. Wolną ręką złapałem palec mężczyzny. Płynnym ruchem wyrwałem mu paznokieć. Stłumiony łzami krzyk wypełnił pomieszczenie. Jego rękę zalała krew. Już miałem zająć się kolejnym paznokciem gdy ten zaczął mówić. - Nie rób tego proszę. Powiem Ci co zechcesz. - zapewnił a ja się uśmiechnąłem i pogłaskałem go po policzku.
- Grzeczny chłopiec. Jednak narpiew odpowiesz za skrzyedzenie Harley. - stwierdziłem i wyrwałem mu kolejny paznokieć. Kolejny krzyk. Kolejny spowodowany przeze mnie ból.
- Niech powie nam o wszystkim co wie. Później zrobisz swoje. - wtrącił Floyd, a ja przyznałem mu rację.
- No dobrze. - mruknąłem odkładając kombinerki. - Gdzie znajduje się kryjówka Amandy? - spytałem spokojnie. Mężczyzna oblizał usta.
YOU ARE READING
Joker and Mrs. Quinn
FanfictionII CZĘŚĆ TRYLOGII Ciąg dalszy Harleen Quinzel and Mr. J. Nowym czytelnikom proponuje zapoznać się najpierw z pierwszą częścią, oczywiście nikogo do niczego nie zmuszam. Może dacie radę bez pierwszej części 🌹 Ogólnie zachęcam wszystkich do czytani...