George siedział przy pudełku, które było schowane, na okazję ich przyjazdu. Głównie były tam pieniądze, broń i akta osób wiszących nam dużo pieniędzy. Czternastolatek nie zauważył mojej obecności i nadal przeglądał rzeczy. Gdy byłam dość blisko zauważył mnie.
-Czyli co? Zabijesz mnie?
- Zwariowałeś? Chodź stąd, to nic...
-Nic?! Co Ty mówisz. Jak tak możecie. Przecież to łamanie prawa. Broń, tu są nawet narkotyki. Jesteście... Jesteście... Wy....
Postanowiłam przerwać mu jego krótki monolog. Miałam porostu dość. Nic nie wie, a ocenia. Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Nadii. Od razu zaczęłam mówić, gdy odebrała.
- Nie masz bladego pojęcia co robimy. - Odpowiedziałam spokojnie.
- Może i nie mam, ale wiem, że moja rodzina to kryminaliści. Boże!
-Nic nie rozumiesz. Ja nie wybrałam sobie takiego życia! Wystarczyło, że się urodziłam. Ja, Nadia, ty. Ale jednak ty zostałeś odesłany do ciotki dla twojego własnego dobra i bezpieczeństwa.
- Tak jasne. To tylko wymówka.
-Odbieraj to jak chcesz. Ale pod żadnym pozorem nie mów cioci.
Gdy skończyłam, do pomieszczenia weszła Nadia. Spojrzała na mnie, a potem na brata. Rozłączyłam się. Spojrzałam na brata. Jego twarz nie wyrażała nic pozytywnego.
-Iris wyjdź. Ja to załatwię.
-Nie. Nic nie załatwisz. - Powiedział Gorge z odrazą - Nic nie powiem cioci. Będę udawał, że wszystko jest ok, a jutro z samego rana wyjedziemy jak było w planach.
Chłopak podniósł się i szedł w kierunku schodów.
-George, my... - zaczęłam
-My już nie jesteśmy rodziną - powiedział i zbiegł na dół. Westchnęłam i spojrzałam na siostrę, która pokręciła głową.
Zeszłam na dół, do salonu wraz z Nadią. W tym samym momencie, Ben zbierał się do wyjścia, wiec Nadia poszła go odprowadzić. Gdy wróciła usiadła obok mnie.
Każdy z nas grał szczęśliwych. No może nie każdy. Ciocia Elie naprawdę była szczęśliwa. Cieszyła się, że jesteśmy wszyscy razem. Nie chciałam tego niszczyć. Nikt nie chciał. Ona jest jedyną niewinną tu osobą. Bez tajemnic.
Rozmowa się rozkręciła. Ciocia zaczęła zadawać nam pytana o szkołę, przyjaciół, jak nam się żyje i czy jesteśmy szczęśliwi. Było cudnie.
- Dobra dzieci. Posiedźcie chwilkę sami. Musze porozmawiać z waszymi rodzicami.
Gdy tylko wyszli podeszłam do komputera. Nadia usiadła obok mnie. Włączyłam kamery i podsłuch z kuchni.
-O czym chciałaś porozmawiać Elie? - zadała pytanie mama.
George słysząc zdanie dosiadł się do nas. Zaciekawiony spojrzał na ekran.
-Nie przyjechałam tu bez powodu. Nie mogę się zajmować George'm.
-Jak to? - spytała mama
- Jak to? - powtórzył nasz brat. Nadia uciszyła go i kazała się skupić.
-Nie mogę. Eleonor, siostrzyczko, ja jestem poważnie chora. Rozumiesz. Umieram - Całą naszą trójką otworzyła szeroko oczy - zostało mi kilka miesięcy. Kocham Geo jak syna ale chcę ten czas wykorzystać. Pozwiedzać świat jak tylko zdrowie mi pomoże. Nie chce by mały się obwiniał. Po prostu musi tu zostać.
-O Boże Elie, tak mi przykro - powiedział tata.
-To nie możliwe. Ty nie możesz umrzeć. Jestem moją jedyną siostrą. Jedyne co mi pozostało po rodzicach.
-Wiesz, że to nie prawda. Jest jeszcze Blake. Zaprosiłam go tu.
-Jak to? Co proszę ? - Mama była ewidentnie zła.
-Elen, to już ponad dwadzieścia lat odkąd z nim nie rozmawiałaś. Proszę Cię. Zostanę jeszcze przez dwa dni. On będzie jutro.
-Poczekaj - Powiedziała mama i usiadłam na krześle. - Muszę ochłonąć. Zbyt wiele informacji. A co z rzeczami George'a?
-Blake jest u mnie w domu, a przynajmniej był jak wyjeżdaliśmy. Geo go nie widział. On wszystko pakuje. Szkołę ma załatwioną. Wszystko jest.
-O Boże. Ja w to nie wierzę. - Mama złapała ie za głowę. Gdy ją podniosła widać było, że płacze. Podeszła i przytuliła siostrę.
Włączyłam wideo i zamknęłam laptopa. Nadia była w szoku. Tępo patrzyła w okno przed nami. Geo za to siedział z szeroko otwartymi oczami z których leciały łzy. Nie mogłam tego wytrzymać i wstałam. Weszłam do kuchni i podeszłam do cioci. Nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
-Ciociu.
-Cii maleńka. - Powiedziała głaszcze mnie po włosach - Wszystko będzie dobrze. Damy sobie rade.
-Ale, ale ty... Nie możesz. Nie pozwalam ci odejść. Rozumiesz.
-Spokojnie Iris. Nic się nie dzieje.
-Kocham cię.
Nie wiem kiedy wszyscy byliśmy w salonie i nie wiem kiedy poszłam do pokoju. Nie mam pojęcia kiedy położyłam się na łóżku i nie wiem dlaczego nadal płakałam. Nie powinnam. Ale nadal nie rozumiem jak teraz mam żyć...
*************************
Hej misie. Dziś troszeczkę komplikacji. Jak myślicie, czy Iris i reszta poradzi sobie z nową sytuacją?
Jeżeli rozdział wam się spodobał to proszę o gwiazdkę no i może jakiś komentarz :)
To do następnego :*
CZYTASZ
Bad Girl
Teen FictionIris ma ledwo dwadzieścia lat i wiele problemów na głowie. Wszystko to przez ojca, ktory jest szefem gangu. Mimo przeciwności losu Iris starała się żyć jak normalna nastolatka. Niestety wszystko się zaczyna sypać a ona staje przed trudnymi wyzwania...