16.

3.5K 169 2
                                    

Nigdy nie byłam tak zła. Wiem, że teraz mogę zabrzmieć jak egoistka bez serca, ale czy ojciec nie mógł umrzeć po tym jak  Nadia zostałaby uratowana? Nigdy nie pisałam się na to stanowisko i nie mi było przeznaczone. Prawdę mówiąc jestem beznadziejna w tym fachu, nie to co Nadia.

Weszłam do budynku. Nie było w nim tłoczno, ponieważ w głównej siedzibie gangu przebywali ludzie dopuszczeni do grona szefa i "szczęśliwcy" którzy znali jego tożsamość. Po krótkiej wędrówce po korytarzu stanęłam przed drzwiami do głównego biura, które było teraz moje. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka.

Młody mężczyzna stał przy oknie i widocznie a mnie czekał. Był jednym z doradców mojego ojca i nie wiedzieć czemu bardzo mnie nie lubił. Podeszłam do biurka i usiadłam na wielkim skórzanym fotelu.

-Nie powinnaś zapukać i poczekać, aż pozwolę ci gdziekolwiek usiąść? Jestem drugim najważniejszym człowiekiem tutaj.

-A ja pierwszym. Teraz słuchaj co mam ci do powiedzenia. Cała rada, ma zebrać się w moim gabinecie. W tej chwili.

Mężczyzna wyszedł szybko.
Otworzyłam szufladę i wyjęłam z niej kilka teczek. Znalazłam odpowiednią i resztę schowałam. Otworzyłam laptopa. Muszę stwierdzić, że ojciec nie był taki głupi, ponieważ zainstalował kamery szpiegujące także w pokojach prywatnych. Włączyłam kamery i podsłuch w tym samym czasie szukając pomieszczenia w którym aktualnie znajduje się rada.

-Uważajcie. Jest młoda ale zbyt pewna siebie. W dodatku wyszczekana.-wszyscy się zgodzili oprócz jednej osoby - Dziewczynka nie może nami rządzić.

Mówiąc to odtworzył drwi i wszyscy wyszli na korytarz. Przełączyłem kamery i słuchałam dalej.

- Pozbądźmy się jej i wybierzmy nowego szefa. - powiedział ktoś z tyłu i prawie wszyscy pokiwali zgodnie głowami.

- Czy wy wszyscy zgłupieliście? Takie rozmowy zaprowadzą was do piachu.

Zatrzymali się przed drzwiami biura. Szybko podeszłam do drzwi i otworzyłam je.

-Ile mam czekać panowie i panie. Już to już.

Weszli do pomieszczenia a ja usiadłam na fotelu. Oni także usiedli na kanapie.

- Pozwoliłam wam usiąść? Nie? I zanim coś powiesz Soccer, wiedz, że jesteś zwolniony. - Podniosłam słuchawkę do ucha - Do mojego biura. Trzech.

-Nie możesz...

-Ja mogę wszystko. Witam panowie - powiedziałam do trzech ochroniarzy. W rękach mieli małe pistolety. - Więc tak jest was dziesięcioro. I z waszej dziesiątki zostaje tylko jedna osoba. Collse - spojrzałam na czterdziestoletniego i najbliższemu mojemu ojcu doradcę- Mój ojciec miał do ciebie zaufanie i ja też mam.

-Ale.. - odezwał się Soccer.

-Czy pozwoliłam mówić? A teraz wszystkich proszę za mną.

Zaprowadziłam ich do ogrodu i każdy z nich stanął w rzędzie. Doszło dodatkowo sześciu ochroniarzy i stanęli przed nimi.

-Wiecie wszyscy jakie są zasady. Tutaj nie zostajesz zwolniony i odchodzisz do domu. Tu jest wóz albo przewóz. Czyli praca albo śmierć. Panowie.

Każdy z mężczyzn w czarnych ubraniach przyłożył pistolet to głowy byłej rady. Spojrzeli na mnie a gdy ja dałam znak wystrzelili i każdy były członek gangu padł na trawnik.

- Niech ktoś to posprząta. - Odwróciłam się i razem z Collsem wróciłam do środka i zajęłam się papierową robotą. Musiałam wybrać nowych ludzi, którzy mogliby stanowić nową radę. Zeszło mi to do wieczora, a musiałam ich jeszcze o tym powiadomić i dodatkowo ustalić w jaki sposób zatuszować śmierć dziewiątki ludzi.

Collse został moją prawą ręką i osobą która ma dbać o wszystko gdy mnie nie ma. Z racji tego, że jestem zmęczona powierzyłam mu resztę roboty, a sama wróciłam do domu.

Mama spała na kanapie i widać było, że jest wymęczona. Przykryłam ją kocem i poszłam do siebie. Georga nie było w domu. Napisałam do niego tylko esemesa, by wrócił do domu i nie hałasował zbytnio. Po tym wszystkim zasnęłam.

Bad Girl Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz