10.

4.4K 209 33
                                    

Zatrzymałam samochód pod budyniem należącym do ojca, który jest także siedzibą główną jego gangu. Wysiadłam z pojazdu i skierowałam się w stronę głównego wejścia. Wiem, że będzie nie zręcznie. W końcu uciekłam z jego małej celi i znieważyłam jego słowa, ale kto by się tym przejmował. Nadia się odezwała i to się liczy. Otworzyłam wielkie stalowe drzwi i weszłam do środka. Nie wiele osób wiedziało kim  jestem, w końcu  nie każdy wie kim jest sam szef organizacji, ale każdy wiedział, że zamknięto mnie a ja uciekłam. Kilka osób przyglądało mi się uważnie, gdy szłam w stronę biura. Dotknęłam klamki i nim ją nacisnęłam odwróciłam się w stronę gapiów.

- Nie macie nic lepszego do roboty ?

Wszyscy spuścili wzrok i zaczęli wracać do swoich zajęć. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Alexander Swift siedział na swoim ulubionym krześle obitym skórą i pochylony nad stertą dokumentów palił papierosa. Weszłam do środka pomieszczenia i usiadłam na krześle na przeciw mojego ojca, który postanowił podnieść swój wzrok sponad dokumentów i spojrzeć na mnie. 

- Wiedziałem, że wrócisz. Chociaż muszę przyznać nie sądziłem, że tak szybko.

- Musimy porozmawiać. Nadia się odezwała. Sądzi, że jest gdzieś w mieście.

- Dobrze wiedzieć, że żyje, ale to i tak nie mówi nam gdzie konkretnie jest. Nie będę marnował na to czasu. Moi ludzie nic nie znaleźli. Odpuść młoda. Pogódź się z tym, że ona już nie wróci.

- A co powiesz mamie? Powiesz jej, że odpuściłeś sobie jej szukanie? Zrobisz to samo co zrobiłeś z Josie? 

Po tych słowach ojciec podniósł się gwałtownie i zrzucił kilka dokumentów z biurka, uderzając w niego pięścią. 

- Nie wiesz nic o tym co się w tedy działo. - powiedział przez zaciśnięte zęby - Byłaś małym smarkaczem i nic nie rozumiałaś. Teraz też nic nie rozumiesz!

- To mi wytłumacz! 

- Nie ma sensu szukanie twojej siostry, bo to ci sami ludzie co jedenaście lat temu porwali Josie. Nadia umrze i nie ważne co zrobię ona i tak zginie.

- Dlaczego? Czemu ci ludzie to robią? Wiesz kim są?

- Wiem dokładnie kim są. Potrafią się schować na widoku, są moim cieniem od kilku lat i zrobią wszystko bym tylko cierpiał.

- Nie rozumiem.

- Nie potrzebujesz tego rozumieć. Idź już dziecko. Idź do szkoły i ciesz się tym póki nie musisz być tu. W moim fotelu.

Gdy wyszłam z pomieszczenia oparłam się o ścianę obok i wzięłam głęboki wdech. Nie rozumiałam tego co się właśnie stało. Czy mój ojciec jest prześladowany? Nie rozumiem dlaczego, co on zrobił tym ludziom, że w ramach zemsty porywają jego dzieci. Wróciłam do samochodu i oparłam się o kierownicę. Czas wracać do domu i znaleźć nagrania z kamer. Nie poddam się, póki wiem, że ona żyje.

Weszłam do domu i już w progu słyszałam jak mama krzyczy na młodego. Czyżby coś przeskrobał? On ? Święte dziecko? Zdjęłam buty i gdy podniosłam głowę zauważyłam mamę stojącą nade mną. 

-A ty gdzie byłaś? - Zapytała mama.  - Tak jak twój brat postanowiłaś sobie zrobić wagary? Czy może jak on chodziłaś z bronią w ręce po mieście?

- A to coś nowego. Byłam u ojca, musiałam z nim porozmawiać.

- Możesz proszę przemówić swojemu bratu do rozumu?

- Mogę spróbować.

Po krótkiej rozmowie z mamą poszłam do pokoju. Przebrałam się w coś wygodniejszego i położyłam się na łóżku. Głowa mnie bolała od ilości nowych dziwnych informacji. Zastanawiało mnie zachowanie Georga, w końcu wczoraj wieczorem zachowywał się całkiem normalnie. Westchnęłam i podniosłam się. Sięgnęłam po telefon by sprawdzić czy może ktoś coś znalazł i postanowił mnie o tym poinformować. Niestety nic takiego się nie stało. Postanowiłam zejść na dół i "przemówić mojemu bratu do rozumu" i zagonić go do roboty. W końcu miał znaleźć te nagrania.

Brata zastałam z dwoma chłopakami grając w Fifę 18. To ten wielki wagarowicz i nowy gangster, huh?Podeszłam do nich i sięgnęłam po pilota. Włączyłam telewizor i stanęłam na środku. Słyszałam ich jęki niezadowolenia.

-Nie jęczeć. W dwoje wypad. Już. - Powiedziałam a jego koledzy wyszli z domu po kilku minutach. - Ty. Mamy chyba do pogadania.

- Co zrobiłem?

- Ty jeszcze się pytasz? Nie słuchasz się, uciekasz, wagarujesz - zaczęłam wyliczać - a teraz jakaś akcja z bronią. Co ty sobie wyobrażasz? Chcesz, żeby coś ci się stało Idioto?

-Robię to co wy. 

-Nadie porwano jeśli nie pamiętasz. Jeśli ktoś w sumie się dowie, że jesteś z nami spokrewniony to ciebie też porwą i zapewne zabiją, wiec jeszcze raz taka akcja a sama cię zabije. Oddawaj broń.

-Nie mam żadnej.

-Powiedziałam oddawaj broń.

Chłopak nadal był nie wzruszony. Poszłam do kuchni i zaczęłam szukać potrzebnych rzeczy. Po kilku minutach miałam chustę nasączoną chloroformem. Podeszłam do chłopaka i przełożyłam mu ją do nosa i ust. Po chwili spał jak zabity. Z kieszeni wyjęłam dużą strzykawkę i wbijać mu ją w udo. W jego ciele był teraz mały nadajnik.Poszłam na górę i zaczęłam przeszukiwać jego pokój. Zabrałam wszystkie niebezpieczne rzeczy pozostawiając tylko paczkę diurexów. Nie wiem po co mu to teraz. I tak nie ma czym się popisać.Wszystko zaniosłam do siebie i schowałam w sejfie. Chwilę później zeszłam na dół i zrobiłam sobie obiad. W trakcie jedzenia dostałam wiadomość.

Od nieznany :

Braki w rodzeństwie i problemy w domku?  Pamiętaj, że jesteś pod obserwacją kotku. Ja cię obronie kochanie, pamiętaj. Twój M.


Bad Girl Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz