3.

8.6K 305 1
                                    

Odstawiłam Lea'e po kilku okrążeniach do domu. Upewniłam się, że jest bezpieczna i pojechałam do swojego domu. Odetchnęłam z ulgą, gdy przekroczyłam próg pokoju. Nie lubię takich sytuacji. Wiem, że wychowałam się na takich tu podobnych wydarzeniach, lecz staram się do nich nie przywiązywać. Chociaż jestem córką bossa, nie wiążę przyszłości z gangiem. Po zakończeniu liceum odchodzę i wyjeżdżam. Będę kimś innym, normalnym. Bez takich dni, gdy nagle musisz uciekać. Z każdego gangu odejście jest karane śmiercią. Mnie też to obowiązuje. Będę dezerterem. Zmienię swój wygląd. Ale to daleka przyszłość.

Położyłam się na łóżku i przymknęłam powieki. Nie miałam ochoty na nic. Po prostu chciałam by ten dzień się skończył. W końcu zasnęłam.

Promienie słońca przebiły się przez nie zasłonięte okna. Nie ogarniam co się dzieje. Który jest dzisiaj dzień, która godzina, gdzie jestem. Po chwili wszystko było jasne. Była godzina 5.45 w sobotę rano, w moim domu. Jęknęłam z niezadowolenia i wstałam z łóżka. Ubrałam się w czarny stanik sportowy i krótkie, dresowe czarne spodenki. Nałożyłam jeszcze bluzę i z telefonem w ręce zeszłam na dół. Gumką do włosów, którą miałam na ręce, związałam moje kłaki. Sięgnęłam po słuchawki z blatu i ubrałam swoje adidasy.

Biegam przez parki i uliczki już dość dobrze mi znane. Muzyka rozbrzmiewała w moich uszach. Dziś było wyjątkowo cicho. Zwykle te okolice tętniły życiem nie ważne jaka była pora roku czy dnia. Było już ponad półtora godziny później, gdy wróciłam do domu. Ojca nie było w domu, może nawet nie wrócił na noc. Jak zawsze. Nadia siedziała w kuchni przy blacie i jadła płatki z mlekiem. Przywitałam się i poszłam do siebie wziąć prysznic i przebrać się. Wybrałam na dziś dżinsowe, krótkie spodenki i czarny top przed pępek. Do tego czarny komplet bielizny i zegarek.

Odświeżona zeszłam na dół. Siostry już nie było, za to była mama. Przywitałam się z nią i nalałam sobie do szklanki wodę. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam przy stole. Mama robiła jakieś ciasto, co mogło oznaczać tylko jedno. Będziemy mieli gości.

-Kto przyjeżdża?

-George z Ciocią Elie.

- A on przypadkiem ze względów bezpieczeństwa nie miał przebywać z dala od tego domu a naj lepiej od LA? Pamiętasz co się stało jedenaście lat temu z Josie, on może być w niebezpieczeństwie, oni wciąż mogą...

- Damy sobie rade. - przerwała mi -To mój syn. Chcę spędzić z nim trochę czasu, a nie odsyłać go ciągle do ciotki, bo...

-OK. Rozumiem.

Nie, nie rozumiem. To dla jego bezpieczeństwa odesłaliśmy go do ciotki gdy był malutki. Matka chciała by przynajmniej on miał normalne życie, oraz by nigdy nie spotkało go to co Josie. A teraz wszystko może się zdarzyć. Gdy on przyjedzie...

Skończyłam swoje kanapki i wyszłam na dwór. Nadal nie mogłam pojąć jak mama może tak ryzykować. Do dziś pamiętam wydarzenia z przed jedenastu lat. Chociaż byłam dzieckiem rozumiałam, co się stało. Moja trzyletnia siostrzyczka, bliźniaczka Georga, została uprowadzona przez wrogów ojca. Po kilku dniach od porwania, do domu przyszła paczka z ubraniami Josie, które były we krwi wraz z liścikiem. Było już za późno. Straciliśmy ją na zawsze.

Oczywiście utrzymywałam kontakt z bratem i Ciocią Ellie. Przyjeżdżałam w każde wakacje, często też rozmawialiśmy przez wideoczat. Nawet uczyłam się hiszpańskiego wraz z Geo. Robiłam wszystko by nie czuł się odizolowany od rodziny.

Gdy wróciłam, na podjeździe stał czarny samochód z Hiszpańską rejestracją. Weszłam do domu. Z korytarza było słychać śmiechy i głośne rozmowy. W salonie byli wszyscy wraz z ojcem, co było rzadkim widokiem.

- Cześć wszystkim. - powiedziałam i podeszłam do cioci się przywitać - Tęskniłam ciociu. Gdzie George?

-Poszedł do toalety na górze. - Powiedziała Nadia.

-Nie mógł na dole?

- Nie. Ben jest w tej.

- Dobra. Za chwilę przyjdę.

George może i mieszka zadała od nas, ale ma naszą krew. Na pewno nie jest przypadkiem to, że poszedł do toalety w tej samej chwili co przelotny chłopak Nadii.

Podeszłam do drzwi łazienki i uchyliłam je. Tak jak przypuszczałam nikogo tam nie było. Nadal cicho podeszłam do kolejnych i kolejnych. Ostatnie jakie były, to drzwi z schodami na następne piętro. Nadal w miarę cicho szłam po nich. Gdy weszłam na piętro, czyli poddasze nie mogłam uwierzyć, w to co zobaczyłam.

***************************

Hejcia :*

Wiem w tym rozdziale nic się nie dzieje, ale hej nie zawsze musi się coś dziać!

Wiec mam nadzieje, ze zostawcie coś po sobie. Może jakaś gwiazdka czy komentarz. No wiecie. Tak dla zachęty.


Bad Girl Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz