Zaparkowałam samochód na chodniku przed domem. Podjazd był zajęty przez czarne BMW należące do Eric'a. Zdziwił mnie widok jego pojazdu, w końcu bardzo rzadko mnie odwiedza, chyba że czegoś potrzebuje. Moja relacja z Erickiem była skomplikowana. Znam go od przedszkola tak jaki i Lea'e z resztą. Gdy byliśmy mali zawsze spędzaliśmy czas razem, dopiero po jakimś czasie do naszej paczki dołączył Mike. Mieliśmy wzloty i upadki jako przyjaciele, aż w końcu dotarliśmy do poziomu "cześć" i "pa". To okropne uczucie gdy uświadomisz sobie jak wiele straciłaś przez swoje czyny i tajemnice.
Otworzyłam drzwi kluczem i zdjęłam buty w przedpokoju. Z salonu słychać było głosy, więc udałam się w tamtym kierunku. Gdy weszłam do środka moim oczom ukazał się George i Eric siedzący na kanapie. Gdy tylko mnie zauważono, Eric podniósł się i spojrzał na mnie. Jego oczy, które wpatrywały się we mnie z nienawiścią, wyrażały smutek i gniew.
-Wiesz już.- powiedziałam, stojąc wciąż w tym samym miejscu.
-Ona powiedziała, że nie może żyć w kłamstwie. Powiedziała, że mnie kocha, ale chce być bezpieczna. Że nigdy nie musiała podejmować tak trudnej decyzji. Zerwała ze mną i odeszła. Wyjechała.
- Eric..
- Nie. Co jej powiedziałaś? No mów!- krzyknął zły.
- Nic. Ktoś jej powiedział. A skoro powiedział jej to powie też szefowi, że ktoś spoza wie. Lea musiała wyjechać.- powiedziałam.
- Nie liczy się dla ciebie to, że tym wyjazdem dotychczasowe życie Lea'i zostaje zniszczone. Czy ty rozumiesz co ona traci? Nie rozumiesz, dla ciebie liczy się to by nikt się nie dowiedział. Jesteś i zawsze byłaś najgorszą przyjaciółką dla niej jak i kiedyś byłaś dla mnie. - Chłopak ruszył szybkim krokiem w stronę drzwi .
- Eric! - krzyknęłam. Odezwało się do mnie tylko trzaśnięcie drzwi.
Po chwili drzwi sie otworzyły. Mama weszła do domu trzymając w rękach kilka toreb z zakupami. George pomógł jej zanieść wszystko do kuchni. Poszłam do nich, bo przydałoby się pomóc od czasu do czasu. Mama włączyła radio i zaczęła podśpiewywać pod nosem a każde z nas poruszać się w rytm muzyki. Naszą sielankę przerwało pukanie do drzwi.
-Kogo diabli niosą? - zapytałam siebie pod nosem i spojrzałam przez "judasza". Odsunęłam się od drzwi- Geo na górę i nie wychodź puki cię nie zawołam. Już.
Chłopak posłusznie pobiegł na górę a ja otworzyłam drzwi. Wymusiłam uśmiech na swojej twarzy.
- Dzień dobry ? W czym mogę pomóc?- zapytałam grzecznie.
- Szeryf John Goldon i mój zastępca Kol Dev. Czy to dom państwa Swift?
- Tak, zgadza się. W czyś problem ?- zapytałam a z kuchni wyszła mama.
- Możemy wejść?
Gestem ręki pozwoliłam wejść im do domu i zaprowadziłam ich do salonu. Obecność policji nigdy nie była czymś dobrym w tym domu. Zawsze musiał się to skończyć czymś nieprzyjemnym.
- W czym rzecz ?- zapytała mama
- Chodzi o Alexander Swifta. Dziś o godzinie 03.48 p.m. brał on udział w wypadku samochodowym, w którego wyniku obniusł dość poważne urazy wewnętrzne i zewnętrzne, czego wynikiem...- czytał zastępca z jakiejś karty, gdy szeryf mu przerwał.
- Takich rzeczy się nie odczytuje młody. Przykro jest mi to mówić, lecz pan John zginął w wypadku samochodowym. Proszę przyjąć nasze wyrazy współczucia.
Matka z zdumienia usiadła na kanapie. Jej oczy zaszkliły się, przez co jej błękitne tęczówki stały się jaśniejsze. Schowała twarz w dłoniach a następnie w kolanach, które podciągnęła do brody. Szeryf stał nie wzruszony, a młody zastępca przeglądał telefon.
- Dziękujemy za powiadomienie nas o tej tragedii, a teraz proszę o opuszczenie naszego domu. - Powiedziałam i podeszłam do drzwi, otwierając je.
- Ale jeszcze trzeba spisać...- zaczął młody
- Do widzenia.- położyłam nacisk na słowo i panowie wyszli z domu.
Usłyszałam szybkie kroki mamy, które kierowały się w stronę schodów. Mama naprawdę kochała ojca. Nie ważne ile złego zrobił, ona i tak go kocha. Nie przejęłam się zbytnio tym, że on nie żyje. Nigdy go nie kochałam i chyba bym nie pokochała. Poszłam do kuchni i po drodze pozwoliłam bratu zejść. Dodatkowo w tym czasie zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Iris Swift?
- Tak. Kto dzwoni?
- Z tej strony zastępca twojego zmarłego ojca. Czy mogłabyś tutaj przyjechać?
- Tutaj, czyli gdzie ?
- Do siedziby centralnej. Mamy trochę papierkowej roboty a ty musisz podpisać większość z dokumentów.
- Dlaczego ja?- zapytałam nalewając sobie sok i biorąc łyk.
- Jesteś następcą swojego ojca czyli teraz po jego śmierci jesteś oficjalnie szefem...
CZYTASZ
Bad Girl
Teen FictionIris ma ledwo dwadzieścia lat i wiele problemów na głowie. Wszystko to przez ojca, ktory jest szefem gangu. Mimo przeciwności losu Iris starała się żyć jak normalna nastolatka. Niestety wszystko się zaczyna sypać a ona staje przed trudnymi wyzwania...