EVA III

732 71 11
                                    

Na samym początku chciałam zaznaczyć, że nie jestem lekarzem, nie studiuję medycyny ani nic z nią związanego dlatego też rzeczy, które opisałam mogą się różnić. Swoją wiedzę opieram tylko na licznych serialach medycznych, które nałogowo oglądam i informacji z internetu, które zaczerpnęłam dla dobra tego opowiadania. Więc proszę dać znać, jak coś jest nie tak to usunę tego shota :)


Nienawidzę igieł, kłucia, krwi i zapachu szpitala. To najgorsza kombinacja z możliwych i zastanawiam się, jak mogłabym jej uniknąć. Sęk w tym, że nie mogłam. Wciąż nie wiem, dlaczego zrobiono taką wielką aferę. Na całym świecie ludzie mdleją co chwilę i jakoś nikt nie robi z tego zamieszania. Pewnie dlatego, że ci ludzie nie mają za przyjaciół Vilde, Sany, Noory i Chris. To jeszcze gorsza kombinacja niż ta szpitalna. Dlatego też siedzę pod gabinetem pielęgniarki i czekam, aż wywołają moje nazwisko. Mój telefon co chwilę wibruje i mam ochotę udusić Chrisa, który znów najwyraźniej nudzi się na zajęciach i zasypuje mnie wiadomościami, snapami i cholera wie jeszcze czym.

- Mohn? Eva Mohn? - Po szpitalnym korytarzu echem niesie się moje nazwisko, dlatego zabieram swoją czapkę i torebkę i powoli wstaję z plastikowego krzesła.

Podchodzę do pielęgniarki i mówię, że to ja, na co ona wysila się na uśmiech i prowadzi mnie do gabinetu. W pokoju są białe ściany, które sprawiają, że mam ciarki na plecach. Ta biel ma w sobie coś złowrogiego, ale nie potrafię tego określić. Siadam na kozetce, na której rozłożone było białe prześcieradło. Moje nogi nie sięgają do podłogi, dlatego też macham nimi jak małe dziecko.

- Badanie krwi ma być, tak? - Ciszę przerywa głos kobiety.

- Tak – kiwam głową i podaję jej kartkę, na której szkolna pielęgniarka wypisała parametry, które mam mieć zbadane.

- Dużo się tego nazbierało – kobieta spogląda na kartkę – trzeba będzie pobrać dwie próbki.

Fantastycznie. Może od razu niech wypompują ze mnie całą krew, co się będą przejmować.

- Z której ręki mam pobrać krew?

- To jest jakaś różnica? - Spoglądam na nią z niezrozumieniem.

- Nie ma – wzrusza ramionami – ale pacjent może mieć jakieś swoje upodobania – przewraca oczyma.

- Ja nie mam, może być prawa ręka.

- W porządku. Podwiń, proszę rękaw albo najlepiej ściągnij tę bluzę.

Dziękuję bogu za to, że ubrałam pod spód koszulkę, bo na pewno nie chciałabym siedzieć przed tą kobietą w samym staniku. Ściągam przez głowę bluzę, składam ją i kładę obok siebie. Pielęgniarka kładzie na metalowej tacce rzeczy potrzebne do badania, a ja czuję, że robi mi się niedobrze. Chwyta mnie za rękę i ją prostuje. Powyżej łokcia zakłada jakąś opaskę i delikatnie stuka mnie po żyłach.

- Niedobrze – kręci głową – masz strasznie płytkie żyły.

- To może ja już pójdę? - Patrzę na nią z nadzieją, na co kobieta wybucha śmiechem.

- Nie ze mną te numery – uśmiecha się do mnie i nasącza wacik spirytusem.

Przejeżdża nim po moich żyłach i patrzy na nie pod każdym możliwym kątem.

- O tak będzie dobrze – sięga po strzykawkę i zakłada na nią igłę. - Może zaboleć – mówi i z przygryzionym językiem zbliża się do mnie. Przez chwilę myślałam, że chce mnie ugryźć albo polizać, ale ta tylko szacowała sobie gdzie uderzyć. Chwilę później poczułam ukłucie i automatycznie odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku. Nie wiem, ile to trwało, ale w końcu kobieta poinformowała mnie, że już po wszystkim.

Until you come back home | SKAM ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz