the feeling

469 55 21
                                    

Co chwilę nerwowo przygryzałam wargę. Próbowałam się dobrze bawić w towarzystwie swoich przyjaciół, ale nie mogłam się skoncentrować. Rozglądałam się po ogródku, licząc, że w końcu go zobaczę. A co jeśli nie przyjdzie? Co, jeśli ma coś lepszego do roboty? Pokręciłam głową i spojrzałam na zegarek. Nieważne. Stanęłam za Noorą i Saną, które zawzięcie o czymś dyskutowały. I wtedy zobaczyłam cholernie znajome auto, którego nie powinno tutaj być. Co William do cholery robił na mojej imprezie? Jednak gdy zobaczyłam Chrisa, wysiadającego z samochodu poczułam, że się uśmiecham. Wiedziałam, że przyjedzie. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku, a jego uśmiech sprawił, że poczułam, że się rumienię. Zupełnie jak mała dziewczynka. Kompletnie zignorowałam to, że Noora najprawdopodobniej rozpęta awanturę z Williamem.

- Przyszedłeś – uśmiechnęłam się do niego.

- Myślałaś, że ominę twoją urodzinową imprezę? - Podniósł do góry brew, po czym szybko cmoknął mnie w usta. - Czuję się urażony, wiesz? - Uśmiechnął się do mnie. - Spędziłem z tobą twoje urodziny więc impreza, też nie może mnie ominąć – puścił do mnie oko.

Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc tylko się uśmiechnęłam. Poczułam, jak chwyta mnie za rękę i ciągnie w kierunku stołu.

- Widzę, że niewiele już zostało – parsknął, wskazując na puste butelki i niewielki kawałek ciasta.

- Trzeba było przyjechać wcześniej – delikatnie uderzyłam go w ramię, orientując się, że wciąż trzymamy się za ręce.

- Byłbym wcześniej, ale William nie wiedział co ubrać – wybuchnął śmiechem.

- Masz szczęście, że chociaż trochę cię lubię Schistad – puściłam do niego oko.

- Czemuż to? - Zmrużył oczy, po czym oblizał usta.

- Bo zostawiłam specjalnie dla ciebie kawałek ciasta i kilka butelek twojego ulubionego piwa – poprawiłam jego włosy, które powoli mu odrastały.

- Jestem pod wrażeniem Mohn – wybuchnął śmiechem, po czym mnie do siebie przyciągnął. Przyzwyczaiłam się do tego, że ludzie się na nas patrzą, gdy się całujemy, jednak tutaj, w gronie moich przyjaciół nikt na dobrą sprawę nie zwracał na to uwagi. Wszyscy się chyba przyzwyczaili do tego, że między nami po prostu coś jest i przestało ich to dziwić. Nawet dziewczyny. - Wszystkiego najlepszego – wyszeptał, po czym złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. - To gdzie to ciasto? - Zapytał, po czym wybuchnął śmiechem.

- Zniszczyłeś moment, wiesz? - Spojrzałam na niego z rozbawieniem.

- Wszystko przed nami Evo – puścił do mnie oko, po czym uderzył mnie w tyłek. - Mówiłem poważnie, jestem głodny.

Wciąż trzymając go za rękę, ciągnęłam go do domu Chris. Nagle chłopak przystanął.

- Chris? - Spojrzałam na niego i zauważyłam, że przygląda się komuś uważnie.

- To ten chłopak ze zdjęcia? - Zapytał z obojętną miną.

- Co?

- Czy to ten chłopak ze zdjęcia? – wskazał na Adama, który dyskutował o czymś z Evenem.

- Tak – odparłam, nie wiedząc, o co mu chodzi.

- Co on tutaj robi? - Spojrzał na mnie uważnie. - Jesteś z nim?

- Co takiego? - Wybuchnęłam śmiechem. - To kolega brata Sany.

- Więc co kolega brata Sany tutaj robi? - Spojrzał na mnie z rozbawieniem. - I czemu zrobiłaś sobie z nim zdjęcie?

Until you come back home | SKAM ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz