Po raz kolejny ze snu wyrywa mnie jakieś dziwne uczucie. Gwałtownie otwieram oczy, by sekundę później je zamknąć. Jest za jasno. Niechętnie przewracam się na drugi bok i widzę burzę kręconych włosów, które porozrzucane są na mojej poduszce. Kiedyś ten widok przyprawiał mnie o szybsze bicie serca i szeroki uśmiech. Teraz nie czuję nic. Zamykam oczy i pamięcią wracam do tego, gdy ktoś inny leżał w tym łóżku, obok mnie. Ktoś, kto budził mnie delikatnym dotykiem, i wpatrywał się niemal z czcią. Przyciągam kołdrę do twarzy i wciąż czuję jego zapach.
- Co robisz? - Dochodzi do mnie głos chłopaka, który najwyraźniej się przebudził.
- Nic – odpowiadam, nawet nie otwierając oczu.
- Wyglądało to tak, jakbyś wąchała kołdrę – parska – jeszcze nie wytrzeźwiałaś? - Pyta, a ja zaciskam pięści na kołdrze.
Chris nigdy się tak do mnie nie odezwał. Gdy budziłam się po naszych całonocnych imprezach, zawsze na szafce stała butelka wody i dwie tabletki. Podczas gdy ja próbowałam stanąć na nogi, on przygotowywał śniadanie w fartuszku mojej mamy. Gdyby tylko wiedziała, że Chris upodobał sobie gotowanie nago, a jej fartuch był jego jedynym okryciem, to z pewnością by go spaliła. Wkładałam jego koszulkę i z wielkim trudem pokonywałam schody, by dostać się do kuchni, skąd dochodziły fantastyczne zapachy. Chłopak nucił pod nosem jakąś piosenkę Biebera i smarował tosty masłem orzechowym. Dopiero teraz dociera do mnie, jak strasznie lubiłam ten widok. Jak kochałam tamte poranki. Chociaż pękała mi głowa, a ja czułam się jak wrak, Chris potrafił poprawić mi humor.
- Wyspałaś się? - Pyta, uśmiechając się do mnie.
- Chrapałeś – odpowiadam, chociaż to wcale nie jest prawdą.
- Nie kłam – parska. - ja nie chrapię. Boli cię głowa? - Patrzy na mnie uważne.
- Trochę – wzruszam ramionami i widzę, że na talerzu leży kilka tostów z ketchupem. Uśmiecham się do siebie, bo nawet moja mama zapomina, że właśnie to jest moim ulubionym śniadaniem.
- Zjedz coś – rzuca, po czym wraca do smarowania swoich tostów. - O której mamy być na imprezie Sany?
- Wieczorem – odpowiadam, wgryzając się w swojego tosta.
- Jesteś bardzo precyzyjna – przewraca oczyma, ale mimo wszystko podchodzi do mnie i skrada pocałunek. - Smacznego dziewczyno – puszcza do mnie oko.
- Nie jestem twoją dziewczyną Chris – kręcę głową, a on tylko wybucha śmiechem.
- Jeszcze.
- Eva! - Z rozmyślań wyrywa mnie krzyk Jonasa. - Co się z tobą dzieje? - Patrzy na mnie z rozdrażnieniem.
- Nic – kręcę głową i odwracam się do niego plecami.
- Masz okres czy co? - Słyszę i tracę cierpliwość.
- To nie ma sensu! - Krzyczę, siadając na łóżku.
- O co ci chodzi? - Chłopak idzie w moje ślady.
- My! - Krzyczę, zrywając się z łóżka. Wpatruję się w chłopaka, który tylko kręci głową.
- Znowu to samo – przewraca oczyma.
- I za każdym razem będzie to samo Jonas! - Krzyczę. - Bo mogą mijać lata, a my wciąż będziemy tacy sami. Nie nadajemy się do związku. Nie ze sobą – pokazuję na nas palcami.
- A z kim? - Patrzy na mnie z rozdrażnieniem. - Myślisz, że z Chrisem byłoby inaczej? - Parska. - Na imprezie Sany pokazał, na co go stać – kręci głową, a ja mam ochotę go uderzyć.
![](https://img.wattpad.com/cover/97025428-288-k968776.jpg)
CZYTASZ
Until you come back home | SKAM ONE SHOTS
FanficKrótkie opowiadania o postaciach z serialu SKAM